Lemmus lemmus

1 września, 2010

Słownik Wyrazów i Pojęć Przekręconych, Zawłaszczonych i Niejednoznacznych może pozostać w sferze niezobowiązujących propozycji. Albo i nie. Dzisiaj przedstawiamy lemingi.

Lemingi – potoczna nazwa określająca rodzaj gryzoni z rodziny chomikowatych. Lemingi (Lemmus) należą do podrodziny nornikowatych, nazwa obejmuje 5 gatunków, przy czym jedynie leming górski, zwany również norweskim określany jest jako leming właściwy (lemmus lemmus),
Lemingi występują w obszarach zdominowanych przez arktyczną tundrę. Zwierzęta są małe, ich długość (bez ogona) nie przekracza 13 cm, ważą 50 do 110 gramów i posiadają szare lub brązowe owłosienie. Tyle zasadniczych, ogólnie znanych faktów. Mniej znane – później.

Poza Arktyką lemingi występują jeszcze masowo w polskiej publicystyce szczególnej troski, a dokładnie w tych jej kręgach, które określają się same (z jakiegoś, bliżej niezidentyfikowanego powodu) jako prawicowe i konserwatywne. Nie zawsze, ale przeważnie. Określenie “lemingi” cieszy się w tychże kręgach sporą popularnością, stanowiąc nieodzowny fragment fundamentu, na którym spoczywa gmach argumentacyjny rozlicznych dyskusji toczonych niby syzyfowy kamyk pod coraz wyższą z roku na rok górkę. Lemingi, proszę państwa, to w zamierzeniu używającego tego terminu, straszliwa obelga. Intencje są przejrzyste. Nazywanie posiadających odmienne poglądy współobywateli lemingami ma wyrazić zarówno pogardę do bezmyślnej stadności przedmiotu rozważań, jak również wzmocnić poczucie własnej moralnej wyższości wynikającej z umysłowej (prawicowo-konserwatywnej, a zatem moralnie wyższej) autonomii jednostki.

Notoryczne używanie wzmiankowanego terminu przybrało charakter masowy, sięgając miejsc w internecie, do których zwykliśmy ciekawie zaglądać, chociaż w życiu nie przyznalibyśmy się do tego w towarzystwie. Mam na myśli tzw. prawicowo-konserwatywną blogosferę, a dokładniej biotopy, gdzie spotykają się internauci o identycznych poglądach w celu ich wymiany, a przy okazji dodania sobie otuchy w walce z osobnikami podejrzanymi o posiadanie poglądów nieidentycznych czyli obcych, złowrogich, a może nawet zdradzieckich. Obszar internetu, w którym można naprawdę coś przeżyć, a czasem nawet poznać ciekawych ludzi. Ludzi, których zachowanie i poglądy mogą stanowić niewyczerpalne źródło inspiracji dla tych, którzy jej tam szukają. Masowe występowanie leminga właściwego w dyskusjach toczonych w wyżej wymienionych kręgach zasługuje na to, aby się nad tym fenomenem troskliwie pochylić. Zacznijmy od genezy.

Pojawienie się mody na określenie w okolicach 2007 roku, czyni prawdopodobną hipotezę roboczą, w myśl której powodem pojawienia się leminga w publicystyce PK była bezradność i (w pewnym sensie) rozpacz. Źródłem rozpaczy natomiast była (jak się wydaje) obserwacja, że o ile obserwowany brak entuzjazmu społeczeństwa “en masse” dla skrajnie konserwatywnego modelu dawał się dość długo wytłumaczyć komunistycznie (a potem postkomunistycznie) zniewolonym umysłem współobywatela, to w roku 2007 stało się to (nagle) z przyczyn demograficznych mało wiarygodne. To, że głupi z natury rzeczy wyborca, wbrew zdrowemu rozsądkowi i logice zamiast “walczyć o Polskę” prze do szeroko rozumianej nowoczesności, a nawet śpieszno mu do podejrzanej o komunizm Europy i nie (zawsze) wybiera kogo trzeba, lecz czasem wręcz przeciwnie, było sytuacją niezadowalającą, ale nie nową. Nowe było to, że tym razem nieprawomyślny wyborca był dodatkowo młody. Zamiast docenić uroki podlanej bogoojczyźnianym sosem mieszaniny katolickiego fundamentalizmu z rozwiązaniami natury social engineering wzorowanymi na późnym Franco (albo wczesnym Pinochecie), wyborca zagłosował w 2007 roku zupełnie nieprawidłowo, uznając za swoją reprezentację ugrupowanie posiadające wprawdzie błogosławieństwo arcybiskupów, ale nie tych co trzeba. Co doprowadziło do uformowania rządu premiera, który był – w porównaniu z konkurentem – zdecydowanie za wysoki. Naród się pomylił, wobec niemożności obarczenia odpowiedzialnością za katastrofę wyłącznie “usual suspects” tzn. umysłów ukształtowanych przez poprzedni system (jak również jego przestępczych beneficjentów) , trzeba było poszukać przyczyn nieszczęścia gdzie indziej. Na szczęście, dzięki wytężonej pracy konserwatywnych think tanków pojawiły się w łańcuchu argumentacyjnym lemingi, bezwolna, ogłupiona przez wiadome media masa bezrefleksyjnych jednostek, oszołomiona konsumpcją, nie pojmująca polskiej racji stanu i w ogóle godna współczucia. Lemingi (chociaż najwidoczniej wystarczająco liczne aby wpłynąć na rezultat wyborów lub liczbę sprzedanych egzemplarzy wiadomej gazety) w zasadzie, jako Polacy drugiej kategorii, nie zasługiwały na kwalifikator “prawdziwy” i dlatego spokojnie mogły być pomijane w dalszych rozważaniach dotyczących losów naszej ukochanej ojczyzny. Swiat znów był wytłumaczalny i można było odetchnąć. Każdy bowiem wie, że na lemingowatość leminga rady nie ma, dąży on stadnie ku przepaści i skazany jest przez własną (stadną) głupotę na zagładę. Nieprawdaż? Nie. A nawet zupełnie nie. .

Mimo intensywnych poszukiwań, nie można dziś dojść do tego, kto pierwszy wtedy wyskoczył z tymi lemingami. Nie wiemy kto zasługuje na miano pioniera prawicowo-konserwatywnego kierunku w etologii gryzoni. Można jednak spokojnie założyć, że był to osobnik nie tylko obdarzony darem perswazji, lecz również nader powierzchownym wykształceniem. Jego rozliczni naśladowcy, w stadny (sic!) sposób posługujący się absurdalną w swej ogólnej wymowie fałszywą konotacją, są tylko smutnymi epigonami. Ponieważ nauce nie są zasadniczo znane przykłady masowych, głupawych migracji kończących się samobójstwem całych populacji, nie bardzo nawet wiadomo do kogo ich porównać. Kłopot, ot co.

Jak naprawdę jest z tymi lemingami? Tak jest.

Liczebność populacji lemingów (podobnie jak i innych gryzoni) ulega zdumiewającym i do dziś nie całkiem wyjaśnionym wahaniom. Co trzy-cztery lata dochodzi do demograficznej eksplozji, której wynikiem jest dramatyczny rozdźwięk pomiędzy liczbą pyszczków do wykarmienia, a możliwościami zasiedlanego obszaru. Dzielne (i wcale nie głupie) zwierzęta, rozpoczynają masową migrację w kierunku new territories. Gromady malców pokonują łańcuchy górskie, przepływają rzeki, ześlizgują się po lodowcach. Straty w lemingach są ogromne, odpowiedzialność ponoszą głównie rozmaite, czyhające po drodze, drapieżniki. Czego się jednak nie robi gdy jedyną alternatywą jest śmierć z głodu. Obserwację, że lemingów jest mnóstwo, tam gdzie ich jeszcze rok wcześniej ich nie było, a potem znów nie ma, chociaż masowo jeszcze przed rokiem były, zawdzięczamy niejakiemu Zeiglerowi, XVI-wiecznemu geografowi ze Strasburga, który posiadając bujną wyobraźnię, doniósł, że lemingi spadają z nieba w trakcie intensywnych opadów. Nie on jest jednak autorem pomysłu, jakoby popełniały one masowe samobójstwo skacząc gromadnie w przepaść. Legenda o samobójczych skłonnościach zwierzątek nie jest też (wbrew pozorom) wcale tak stara., narodziła się w latach 50tych ubiegłego wieku.Wpierw (1954) ukazał się wyssany artykuł w National Geographic.Zełgany od początku do końca tekst zainspirował Carla Barksa (tak, tego Carla Barksa) do stworzenia komiksu w którym lemingi popełniają masowe samobójstwo skacząc w otchłań. Jednakże w trakcie zdjęć do realizowanego w Kanadzie disneyowskiego eposu Wild Wilderness (1958), krnąbrne lemingi nie chciały zachowywać się zgodnie z oczekiwaniami twórców dzieła. Realizatorzy postanowili trochę dopomóc rzeczywistości i w celu uzyskania dramatycznego efektu stłoczyli je nad urwiskiem w taki sposób, że nie pozostało im nic innego jak spadać. Trochę nawet popychali z tyłu. Efekt był spektakularny i łatwy do zapamiętania. No i utrwaliło się w masowej wyobraźni. Do tego stopnia, że twórcy niebywale popularnej w latach 90-tych gry komputerowej zamiast sięgnąć do podręcznika biologii, lub chociaż encyklopedii, sięgnęli do utrwalonego stereotypu. W ten sposób całe pokolenie padło ofiarą dość idiotycznej “urban legend”. No, może nie całe, ale z pewnością ta jego część, której edukacja ograniczyła się do Sienkiewicza, Sapkowskiego i Łysiaka czytanych w przerwach wynikających z ograniczonego dostępu do gier komputerowych.

Za każdym razem, gdy w tekstach określonej proweniencji pojawiają się w określonym kontekście lemingi, u (w miarę światłego) czytelnika powinna pojawiać się refleksja dotycząca wątpliwej jakości fundamentów, na których spoczywa światopogląd autora. Ufff.

_________

Lektury uzupełniające dla niedowiarków:

1. Karl S. Kruszelnicki Lemmings Suicide Myth – tutaj

2. Minna Meriläinen  Predators drive the lemming cycle in Greenland – tutaj

3. Riley Woodford Lemming Suicide Myth. Disney Film Faked Bogus Behavior – tutaj

4. Yet Another Warm Fuzzy Disney Tale or How Disney has Brainwashed You – tutaj

5. Na papierze tutaj