Martin

21 września, 2015

Dzień, podobny do wielu poprzednich i najprawdopodobniej niewiele różniący się od tych, które miały jeszcze nastąpić, chylił się ku zmierzchowi. Nadszedł czas pożegnań. Martin, rozchyliwszy gąszcz brody, ujawnił diaboliczny w zamierzeniu uśmiech.
– Jest taka anegdota – powiedział. Gdyby milczenie nie panowało już od dłuższego czasu, można by powiedzieć że zapadło.
-Religia – zauważył – reprezentuje pogląd, że Bóg stworzył człowieka. Nauka jednak -ciągnął – stoi na twardym stanowisku, że Bóg pochodzi od małpy.

Fakt, że tego popołudnia usłyszeliśmy powyższą anegdotę po raz trzeci nie sprawił, że stała się ona lepszą lub gorszą. W powietrzu unosił się zapach pierwszych dni jesieni i schyłku czegoś, co nie zdołało się tak naprawdę jeszcze zacząć.