Prawda o Smoleńsku
3 lutego, 2011
Głosów domagających się (całej) prawdy o Smoleńsku nie należy lekceważyć. Ustanawianie dnia wolnego od Smoleńska nie jest żadnym wyjściem. Głosom należy wyjść naprzeciw. I chociaż spróbować. Wychodzimy i próbujemy.
—-
Informacja, że Smoleńsk po raz pierwszy został wspomniany w roku 862 jest szeroko rozpowszechniona, łatwa do odnalezienia, lecz najprawdopodobniej – jak większość faktów z wczesnych dziejów słowiańszczyzny – zełgana przez jakiegoś nadgorliwego mnicha dmuchającego w balon świetności i chwały swych aktualnych chlebodawców. Smoleńsk został wymieniony (pod powyższą datą) jakieś dobre 300 lat później w księdze, w którą rosyjscy historycy patriotyczni wierzyli równie głęboko, jak nasi niegdyś w legendy Galla Anonima. Zdaniem autora wpisu, niejacy Askold i Dir (o których też nic nie wiadomo) mieli w drodze z Nowogrodu do Bizancjum przejeżdżać obok grodu o takiej nazwie. Nie wiemy kim był Nestor (ten od kroniki) i czy w ogóle był. Zupełnie nie wiadomo, kto, kiedy i dlaczego powpisywał do Kroniki Minionych Lat (Повѣсть временныхъ лѣтъ) rozmaite, w zasadzie zupełnie niemożliwe daty. Opisywani przez (najprawdopodobniej nieistniejącego) Nestora Krywicze, których stolicą miał być wówczas Smoleńsk, zagubili się w mroku dziejów i też nie wiadomo, czy kiedykolwiek istnieli. Tak że w zasadzie nic nie wiadomo.
Jakże ciężko dociec prawdy dotyczącej zadarzeń odległych i bezpowrotnie minionych. Jakże ciężko.
Skoro mamy u nich wykasowane, to nasze starsze.
Andsolu, to wiemy my, ale ktoś powinien to również powiedzieć opinii publicznej. Najlepiej jakaś komisja.
Od roku 1385 do roku (mniej wiecej) 1686 Smolensk znajdowal sie w granicach Panstwa Polskiego. To dosyc dawno, ale prawie trzysta lat musialo zostawic po sobie jakis slad.
Tak Miziolu, został ślad, Matejko namalował obraz pt. „Stańczyk na wieść o upadku Smoleńska”. Ja już pisałem na ten temat, że my żyjemy starym, bajecznym Smoleńskiem, grodem nad Dnieprem, tymczasem to jest zapyziała dziura bez uroku i zabytków.
Smoleńsk został wymieniony (pod powyższą datą) jakieś dobre 300 lat później w księdze, w którą rosyjscy historycy patriotyczni wierzyli równie głęboko, jak nasi niegdyś w legendy Galla Anonima.
Nie wiem czy zwróciłeś uwagę na tematy portalu Archeowieści:
http://archeowiesci.pl/2010/12/28/prof-urbanczyk-to-nie-grob-mieszka-odkryto-w-katedrze-poznanskiej/
http://archeowiesci.pl/2011/01/08/kim-byli-berserkowie/
Odbyła się tam ciekawa dyskusja (prawdę mówiąc ubarwiona zachwycającą retoryką, godną analizy na zajęciach dla studentów prawa), której istotą był spór właśnie o interpretację wczesnośredniowiecznych kronik i poprzedzających je przekazów ustnych.
Do jakiego stopnia wiedzę uzyskaną na ich podstawie ich interpretacji możemy traktować jako udowodnioną i niektóre tematy badawcze uznać za zamknięte? Jakie fakty (a raczej ich brak) mogą zezwolić na formułowanie koncepcji alternatywnych, które na pierwszy rzut oka wydają się absurdalne (typu plemienia Polan nie było)?
@Torlin. Wiem o czym mowisz, bo odczulem to osobiscie przejezdzajac przez Lubnie na Ukrainie. Nigdy bys nie powiedzial spogladajac na te pozostalosci komunistycznych, zapyzialych osiedli, ze to kiedys byla siedziba rodu Wisniowieckich. Pozdrawiam
@globalnysmietnik: dyskusje u Wojtka Pastuszki przesledzilem (szczerze mowiąc) ciekawością, ale też z lekkim zniecierpliwieniem. To ostatnie dlatego, ze jest kolejną, niezliczoną już odsłoną tej samej dyskusji toczonej na temat nieprzystawalności kolektywnej pamieci, sposobow skutecznego manipulowania nią i naiwności wynikającej z przekonania, że jest(było) tak, jak zostało napisane w encyklopedii lub podręczniku. Przewaznie strony sie rozchodzą nie doszedłszy do żadnych wspólnych wniosków i w innym miejscu, 3 miesiące później wszystko zaczyna się po raz setny od początku.
Nasza kolektywna wizja początków polskiej państwowości (np.) wynika z aktu apostazy, że wiara w zupelnie nie trzymajace sie kupy mity, jest patriotycznym obowiazkiem każdego jednego. W momencie, gdy spotkają się tacy apostaci ze sceptykami – to lecą wióry. Co byłoby nader interesujące, gdyby nie notoryczna obecność w takich dyskusjach tzw. wynalazców koła.
Na tematy historyczne dyskutują z upodobaniem (nieomal) wszyscy – natomiast wiedza czym się różni źródło pośrednie od bezpośredniego nie jest niestety udziałem każdego. Podobnie zresztą, jak dobry zwyczaj konsekwentnego oddzielania „słusznych” hipotez, „natarczywych” przypuszczeń oraz ideologicznie podfarbowanych pobożnych życzeń – od jakże rzadkich faktów.
BTW: powyższy tekst nie jest (wbrew pozorom) o początkach Rusi Kijowskiej. Przynajmniej takie były moje intencje.
A z Poljanami/Polanami (wbrew pozorom) wcale nie było to takie jednoznacznie proste jak podają dziś encyklopedie. Faktycznie, bardzo trudno znaleźć jednoznaczne i bezsporne dowody na ich istnienie. Niewykluczone, że przykleili się do naszej historii jak przysłowiowi Sarmaci do rodowodu szlachty w XVI/XVII wieku. Czyli, że stali się faktem historycznym ” a posteriori” bo takie było zapotrzebowanie chwili.
„[…] powpisywał […] rozmaite, w zasadzie zupełnie niemożliwe daty”.
Bardzo ładne zdanie. Powiedziałbym, że ma potencję rodem z Borgesa. Zbyt pochopnie je Pan tu wykorzystał. Moim zdaniem.
referent
A z Poljanami/Polanami (wbrew pozorom) wcale nie było to takie jednoznacznie proste jak podają dziś encyklopedie. Niewykluczone, że przykleili się do naszej historii jak przysłowiowi Sarmaci do rodowodu szlachty w XVI/XVII wieku.
Niewykluczone. Nie wiem jak encyklopedie, ale do literatury popularnonaukowej przedostają się echa dyskusji nad uporządkowaniem wiedzy historycznej – ustaleniem, które fakty możemy uznać za bezsporne i potwierdzone wieloma bezpośrednimi źródłami, a które opierają się tylko na poszlakach, bądź tradycyjnie są uznawane za prawdziwe.
Ciekawie jest czasami wrócić do starych książek – na przykład ostatnio wpadła mi w ręce krótka rozprawka G. Labudy o „toponimach wenedzkich na ziemiach polskich”. Przy całym szacunku dla Prof. Labudy i uznaniu Jego wielkich osiągnięć – w tej sprawie skąd on mógł wiedzieć, które toponimy są akurat wenedzkie? Takie to były czasy – domysły w historii były czymś normalnym i z braku laku traktowano je jak pewniki.
Hmm, myślę, że dopiero teraz Smoleńsk stał się
sławny, jeżeli nie na Świat to przynajmniej w Polsce ;)
A to za przyczyna polskich VIP -ów , którzy jak terroryści opanowali samolot i kazali się wieść na widowisko pt. Katyń , celem podniesienia swoich słupków w sondażach przedwyborczych !… :(
Problem został taki, że zamiast wytykać głupotę , gloryfikujemy ją, stawiając tym „terrorystom” niezliczona ilość pomników :(
;)
@jula:
„Problem został taki, że zamiast wytykać głupotę , gloryfikujemy ją, stawiając tym „terrorystom” niezliczona ilość pomników :(”
Na twoim miejscu natychmiast bym przestała gloryfikować i stawiać pomniki.
Super notka :) Obok tematu: do Kroniki Nestora (zbieg okoliczności: wspomniałam ją w najnowszym wpisie) mam sentyment, bo dzięki niej podwyższyłam sobie średnią na studiach
Ja bym jednakowoż nie lekceważył również żądań dnia bez Smoleńska. Byłby to w końcu dzień uświęcony bardzo starą tradycją, być może nawet sprzed 862 roku. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że niekoniecznie istniejący Krywicze do pewnego momentu obchodzili dzień bez Smoleńska praktycznie codziennie. To, że nie wiadomo dokładnie, kiedy tradycję tę zarzucono, nie jest jeszcze powodem, żeby się od niej tak stanowczo odżegnywać.
Drogi Bobiku,
być może niezaprzeczalny fakt, że opisywani przez najprawdopodobniej nieistniejącego Nestora, niekoniecznie istniejący Krywicze obchodzili dzień bez Smoleńska codziennie, nie powinien w żaden sposób zakłócać naszej perspektywy widzenia zdarzeń najprawdopodobniej niezaistniałych lub zaistniałych jedynie w bujnej imaginacji tych, dla których ważna jest PRAWDA, prawda?
Telemachu, mam wrażenie, że dla Prawdziwych Poszukiwaczy Prawdy, przepraszam, PRAWDY, prawdziwe są niemal wyłącznie zjawiska niezaistniałe. I słusznie, bo zjawiska istniejące wiele łatwiej sfalsyfikować. Wystarczy przez odpowiednią wyżymaczkę przepuścić i już takie zjawisko wymięka. A zjawisku niezaistniałemu nawet 24 godziny trzymania w salonie nie zaszkodzą. Jest równie niezaistniałe jak przedtem i nie mniej PRAWDZIWE. Zjawiskowo niezniszczalne.
Ten Nestor to miał łeb, że zdecydował się najprawdopodobniej nie istnieć, trzeba mu to przyznać.