Wchodząc do gmachu opery wkraczamy w świat konwenansów i ceremoniału. Opera jest takim miejscem, w którym savoir – vivre i etykieta obowiązują w sposób szczególny. I tu nasuwa się pytanie: szczególny, ale konkretnie jaki? Na scenę wkraczają wciąż nowe roczniki poszukujące przy pomocy gugla jakże niezbędnych życiowych wskazówek. Wychodzimy rocznikom i ich zrozumiałym potrzebom na przysłowiowe przeciw.

Strój

Do opery ubieramy się zawsze inaczej niż do kina czy choćby teatru. Ubiór do opery powinien być szczególnie staranny i elegancki. W przypadku mężczyzny ważne jest np., aby ulubiony dres był nie tylko czysty, lecz również utrzymany w stosownych, najlepiej stonowanych kolorach. Zdobiące bluzę nieprzyzwoite napisy w rodzaju fuck you, macaronis! lub Straszny Dwór rulez, you sucker! przykrywamy dyskretnie szalikiem ulubionego klubu miłośników opery. Nie ma potrzeby zaciągania kaptura głęboko na oczy; służby porządkowe w operze tego nie cenią. Mile widziane jest natomiast nakrycie głowy w postaci wesołej, kolorowej czapeczki utrzymanej w barwach narodowych lub regionalnych. Bywalec opery, szczególnie jeśli wystawiana jest opera obca, np. nie daj Boże niemiecka, lub o zgrozo, rosyjska, nie powinien się wstydzić swojej polskości. Powinien jednak pamiętać, że jeśli przyniesiona przezeń flaga narodowa do wymachiwania patriotycznego będzie zbyt duża, personel porządkowy może poprosić o pozostawienie dowodu miłości do ojczyzny w szatni. Lepiej z bólem serca zrezygnować z góry. Nic nie przemawia natomiast przeciwko ozdobieniu oblicza stosownym, a nikomu nie przeszkadzającym malunkiem. Obuwie kulturalnego widza powinno być nie tylko wygodne, lecz również wyczyszczone. Sandały, szczególnie obute na stopę pozbawioną skarpety, nie są mile widziane. Klapki kąpielowe są wykluczone i tabu.

Nieodzowną rolkę papieru toaletowego, butelki z napojem, gwizdek lub tzw. wuwuzelę kulturalny widz umieszcza w gustownej torbie-reklamówce, którą jednak pozostawia w domu, nawet wówczas, gdy nie jest do końca przekonany, że powyższe rekwizyty są zbyteczne.

Kobieta ma być skoordynowana w stroju z mężczyzną – poszczególne elementy jej skromnego ubioru winny z jednej strony nawiązywać w swej stylistyce do stroju partnera, z drugiej zaś zapobiegać nieprzyjemnym dysonansom. Dres raczej czarny (lub w ciemnym kolorze), biżuteria – brylanty lub jakiś inny gatunek kamieni sztucznych, które od brylantów mogą odróżnić tylko fachowcy-jubilerzy, np. cyrkonia, staranna fryzura, wygodne sportowe obuwie (zakryte pięty i palce), mała torebka, najlepiej pod kolor adidasów. Jeśli pada deszcz lub jest mokry śnieg przychodzimy w butach zimowych lub kaloszach i dopiero w szatni zmieniamy je na przyniesione ze sobą tzw. papcie.

Przed pójściem do opery

Udając się do opery powinniśmy poznać wcześniej jej libretto, okoliczności jej powstania, jej historię, nabyć przynajmniej podstawowe informacje o jej kompozytorze, autorze libretta, odświeżyć sobie informacje na temat epoki, w której oni żyli oraz tej, której dotyczy utwór, podstawowych kwestii związanych z operą jako taką oraz gmachem opery, do której się udajemy itp. Takie przygotowanie pozwoli prowadzić rozmowę „na temat” na najwyższym poziomie. Jeśli nie mamy znajomych gotowych podzielić się z nami swoją wiedzą, nieocenione usługi może oddać internet ze szczególnym uwzględnieniem przysłowiowego gugla.

 Zachowanie w operze

Do opery powinniśmy przyjść przynajmniej kwadrans, a jeszcze lepiej na pół godziny przed rozpoczęciem imprezy, bo później może być tłok. Zadbajmy o to. Jeżeli jednak się spóźnimy i bileterzy wpuszczą nas na salę, to przeciskając się w ciemności do swych miejsc uważajmy na to, aby deptanie siedzącym po nogach ograniczyć do niezbędnego minimum. Syki i protesty osób niewrażliwych na naszą sytuację, kulturalny, spóźniony widz traktuje ze zrozumieniem i wielkodusznością udając, że ich nie słyszy. Reagowanie na zaczepki słowami „sam jesteś burak“ lub „coś pan taki wrażliwy, w końcu też zapłaciliśmy za to aby siedzieć, kmiocie jeden“ należy zarezerwować wyłącznie na okazje, w których nie da się ich uniknąć.

W jaki sposób wchodzimy do opery? Jeżeli przejście do szatni i sali operowej odbywa przez plątaninę korytarzy (tak jest najczęściej) on idzie pierwszy doprowadzając ją do szatni. Tu następuje procedura rozbierania i doprowadzania się do porządku w toalecie.

Jeżeli jest to przedstawienie, do którego wydano specjalny program, pierwszym obowiązkiem mężczyzny jest teraz go zakupić i wręczyć kobiecie. Od uwag w rodzaju: „Co, 10 złotych za ten świstek!“ lub sugerowania sprzedawcy bądź sprzedawczyni gdzie może sobie swój kosztowny program wcisnąć, lepiej się powstrzymać. Pamiętajmy jednak, że w czasie spektaklu będzie można zwrócić się z uprzejmą prośbą do sąsiada o wypożyczenie programu na chwilkę. Prośby takie spotykają się zazwyczaj ze zrozumieniem i przyczyniają się – szczególnie jeśli ponawiane wielokrotnie – do zawarcia ciekawych znajomości.

Następnie, jeśli jest jeszcze trochę czasu, on proponuje jej coś do picia w bufecie. Piwo w dużych ilościach nie jest ze zrozumiałych względów wskazane, podobnie jak zabieranie zakupionych napoi na widownię. Zakupując nieodzowny prowiant przeznaczony do spożycia podczas spektaklu, powinniśmy zwrócić uwagę na wybór mało szeleszczących opakowań. Oczywiście on płaci za wszystko. Następnie można się udać na krótko do tzw. foyer, które jak sama nazwa wskazuje służy do przestawienia telefonu komórkowego na tryb wibracyjny. Na widowni może być chwilami głośno, przez co możemy nie usłyszeć dzwonka telefonu i przeoczyć ważną rozmowę.

 Na widowni

Na widownię wchodzą w ten sposób, że ona idzie przodem. On wyprzedza ją przed wejściem do rzędu i idąc bokiem, twarzą do osób w nim siedzących i przeprasza torując jej drogę. Ona idzie za nim również zawsze bokiem i twarzą do siedzących. Nie przeprasza. Siadają w taki sposób, że ona znajdzie się po jego prawej stronie. Należy dokładnie sprawdzić czy to na pewno właściwe miejsca, by nie tworzyć potem niezręcznej sytuacji, w której trzeba się będzie szarpać i wykłócać z drobiazgowymi osobami, które mają na te miejsca bilety. Nie ociągajmy się z siadaniem, by nie prowokować niepotrzebnych uwag dotyczących zasłaniania widoku (ha, ha widoku) osobom siedzącym za nami. Nie zaczynamy klaskać w każdym momencie, w którym wydaje nam się to stosowne, pamiętając również o tym, aby natychmiast przestać, jeśli nikt się nie dołączy. Lepiej w ogóle nie zaczynajmy ani nie kończmy oklasków obowiązkowo jednak dołączając się do klaszczących. Nie musimy gwizdać. Ani tupać. Rozmawiając w trakcie spektaklu należy to robić cicho i nie wymieniać nazwisk znajomych ani znanych osób. I tak nikt nie usłyszy, a poza tym można to zawsze nadrobić w trakcie przerwy. Komentując wygląd lub ubiór obecnych na sali osób, nie należy wskazywać ich palcem. Jeżeli ktoś przechodzi przez rząd, należy bezwzględnie wstać i pouczyć go o niestosowności jego skandalicznego zachowania. Nie rozkładajmy rąk i nóg, by nie przeszkadzać sąsiadom, chyba że one również to robią, lub dają nam niedwuznacznie do zrozumienia, że im to nie przeszkadza. Używanie lornetki, jeżeli siedzimy blisko sceny należy ograniczyć do niezbędnego minimum i najbardziej interesujących scen. To samo dotyczy rozmów przez telefon komórkowy; teściowa, lub koledzy z pracy, z którymi pragniemy się podzielić naszymi estetycznymi uniesieniami, mogą poczekać do przerwy. Pamiętajmy, że nie wolno spóźnić się na drugą część spektaklu, szczególnie jeśli siedzimy w środku rzędu. Jeśli jednak się to nam zdarzy, powinniśmy w trakcie przeciskania się na miejsce przeprosić każdego, komu naszym przeciskaniem się przeszkadzamy, nawet za cenę lekkiego, ale przecież nieuniknionego zamieszania.

Pod koniec spektaklu

W miarę zbliżania się końca spektaklu ważne jest zachowanie czujności i nieprzeoczenie momentu, w którym należy się poderwać i zacząć energicznie przedzierać w stronę wyjścia. Przydatna bywa w tym celu pobieżna chociaż znajomość libretta. Osoby, które się zagapią, będą stały w długiej kolejce do szatni narażając siebie, a co gorsza swych partnerów, na długie, niepotrzebne czekanie.

—-

Powyższy tekst powstał już dawno, ostatnio się tylko przypomniał. I zajął miejsce przewidzianego na dzień dzisiejszy wpisu pt. „Rola hentai jako istotnej pomocy naukowej dla wychowanków seminariów duchownych”. Którego nie będzie wcale, bo autor ma powyżej oskarżeń o cynizm i manipulację. Po co mu to.