Jest tylko jeden taki hymn.

6 kwietnia, 2011

National Anthem hymn or song expressing patriotic sentiment and either governmentally authorized as an official national hymn or holding that position in popular feeling.  (…) The sentiments of national anthems vary, from prayers for the monarch to allusions to nationally important battles or uprisings.

Encyclopedia Britannica

Jest tylko jeden taki hymn. Tylko jeden.

Rozmaite narody (Narody) mają rozmaite hymny (państwowe). Czasem dłuższe, czasem krótsze. Czasem z kilkoma tekstami w różnych językach, czasem z (jednym) tekstem w różnych językach. Poważnie: co linijka to inny język. Czasem nawet zupełnie bez tekstu. Analiza porównawcza tekstów hymnów państwowych doprowadza analizującego do prostej konkluzji: narody się przeważnie chwalą. Ich (tych narodów) mężczyźni są najodważniejsi, kobiety najpiękniejsze, przyroda najbujniejsza, lub dla odmiany najsurowsza. Jak kraj duży – to potężny i zwycięski, jak mały i niezwycięski, to przynajmniej dzielny. Umiłowanie wolności jest powszechne, przewyższa je tylko czasami eksplozja uczuć śpiewających (intonujących) do ukochanej ojczyzny (ogólnie) i/lub rodziny panującej (w szczególności). Trudno się temu dziwić, bo władca pełen dobroci i mądrości, sprawiedliwość panuje że aż strach, a kraj ojczysty najcudniejszy ze wszystkich. Wszystko w nim jest naj, jak również ach i och: kolor nieba, zapach chleba lub tamaryszku, barwy czterech pór roku, wody rzek i strumieni, jak również śnieg na górskich wierzchołkach. Albo stokach. Najbielszy. Oprócz tego, że wszystko jest naj, jest również dobrze. Przeważnie jest już tak dobrze, że zasadniczo nie może być lepiej. Bo gdyby było to możliwe, to u śpiewających mogłoby się ewentualnie pojawić zupełnie nieprawomyślne pytanie, dlaczego tak nie jest. Ale ponieważ (z reguły) lepiej być już nie może, to się nie pojawia i patriotyzm (ukochana ojczyzna) nie cierpi.

Jakże odmienna, wyjątkowa jest wymowa naszego hymnu. I ile o nas mówi. Przede wszystkim, gdy inne narody wychwalają pod niebiosa swoje podwórko, my cieszymy się, że w ogóle mamy szansę, na to by coś mieć. Gdy inni sławią i dają upust radości, my – z niewiarygodnym ładunkiem emfatycznego minimalizmu – zapewniamy samych siebie, że nasza ojczyzna jeszcze nie zginęła. Jeszcze nie. Jeszcze nam się nie udało, ale na pewno się uda. Na pewno. W końcu dał nam przykład gość, któremu też się (ostatecznie) nic nie udało, jak zwyciężać mamy. Ale nie zagłębiajmy się tutaj w drobiazgi, zarówno treść, jak i forma zawierają wiele interesujących szczegółów i zasługują na osobne pochylenie się. To ważny i pełen zawirowań temat. Teza robocza jest taka, że tekst i jego wymowa nie pozostają bez związku z charakterem narodowym, o ile takowy istnieje. Czy można wyobrazić sobie – powiedzmy – Francuza, który cieszy się, że Francja jeszcze nie zginęła?

Hymn jest hymnem od 1927 roku. I niezależnie od tego, co sobie pomyślą inni i czy sobie pomyślą – nas wzrusza. Co jest ważne i nie wymaga dalszych komentarzy, które mogłyby niechcący celowo zostać zrozumiane opacznie.

Przed 1927 rokiem hymnu nie było, a w zasadzie był hymn zastępczy pt. „Rota“. O mało co stałby się hymnem właściwym. To też był ciekawy utwór. Zajmował się szczegółowo tym czego nie mamy zamiaru robić (nie rzucim ziemi), na co nie wyrazimy zgody (nie damy pogrześć mowy, nie damy by nas zniemczył wróg), jak również wyjaśniał czego nie życzymy sobie ze strony sąsiadów w stosunku do nas (nie będzie Niemiec pluł nam w twarz) i naszych dzieci (i dzieci nam germanił). Utwór pozostawia otwartą kwestię czego mamy zamiar dokonać, na co zgodę wyrażamy, oraz czego sobie ze strony sąsiadów życzymy. Gdy trzeba w końcu przejść do działań konkretnych, tekst utworu sceduje odpowiedzialność za takowe na istotę wyższą (tak nam dopomóż Bóg).

Aby nie było żadnych wątpliwości kto ma się wreszcie wykazać i zabrać do roboty, wezwanie to zostaje powtórzone wielokrotnie i z odpowiednim naciskiem.

Komentarze 74 to “Jest tylko jeden taki hymn.”

  1. Konstruktywną wersję tego fragmentu „Roty”, gdzie jest o sąsiadach, sformułował kiedyś pewien znajomy moich rodziców, podczas swojej krótkiej kariery copywritera. Wymyślił hasło, które miało promować jakiś niemiecki bank: „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz – będzie nam pożyczał pieniądze”. Pomysł się niestety nie przyjął.

  2. Nachasz said

    A znasz może Telemachu, ten album Laibachu? #elektryfikacja

  3. caddicus said

    Widzę Telemachu, że ostatnio wziąłeś pod lupę nasze narodowe symbole. I słusznie. Często jesteśmy bezmyślni i stadni w ich odbiorze.
    Spodziewaj się, że zwolennicy jedynie słusznych poglądów znów potraktują Cie jak zaprzańca, który nie chce szczycić się polskim nieudacznictwem.

  4. telemach said

    Nachasz a pewnie że tak. Dużo, ale w porównaniu z Moritzem Eggertem, który w 11 minutach zmieścił wszystkie hymny świata – to peanuts!
    http://www.sikorski.de/475/de/0/a/0/orchesterwerke/1035865_h_mmerklavier_xix_hymnen_der_welt_afghanistan.html
    Tyle, że znaleźć trudno.

  5. „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz – będzie nam pożyczał pieniądze”

    Już niedługo będzie nas masowo zatrudniał. Ale jako pracodawca to sobie będzie pluł bezkarnie, jeśli zechce, a my dla pieniędzy ani nie bąkniemy. Cóż.

    Poza tym zastanowiło mnie, że narody mają hymny państwowe. Na logikę to narody powinny mieć hymny narodowe.

  6. Nachasz said

    @Telemach

    W 11 minutach? Czy da się rozpoznać hymny składowe?

  7. Nachasz said

    @Jurgi

    Spójrz na to.

  8. telemach said

    Spodziewaj się, że zwolennicy jedynie słusznych poglądów znów potraktują Cie jak zaprzańca, który nie chce szczycić się polskim nieudacznictwem.

    Eeetam. Nie wierzę. Natrząsaniu się z symboli mówimy stanowcze nie. Łącząc się z bratnim narodem za przewodem artysty i licznych epigonów.

  9. telemach said

    nachasz:

    Czy da się rozpoznać rytmy składowe?

    Wszystko się da. Od czasu prawykonania listy zakupów Johna Cage (która niechcący się zawieruszyła pomiędzy kartki partytury), nie ma rzeczy niemożliwych.

  10. Nachasz said

    Na Tomasza Terlikowskiego zawsze można liczyć #zblipa

  11. telemach said

    Jurgi: zamieszanie jest nieprzypadkowe, ustawa chroni symbole narodowe, które są państwowe. Rozróżnianie pomiędzy państwowym, publicznym, narodowym jest dobre dla jakichś pop*******ych i zpedal**ych eurolewaków. U nas Sarmatów wszystko kasza. Polska jest tylko jedna.

  12. cyncynat said

    Ukrainski hymn – „Szcze ne wmerla Ukraina”. Ukrainski patriotyzm jest zreszta bardzo podobny do polskiego, tez mesjanistyczno-meczenski, wszyscy ich bili i ponizali, a Ukraina – na zlosc wszystkim – „ne wmerla” (co za szczescie). Innym podobienstwem na plaszczyznie patriotyzmu jest literatura. Ukrainska literatura to taka polska literatura, ale do kwadratu.

  13. telemach said

    nachasz: można. Przeważnie do trzech. Na trzy -parafrazując klasyka – odbezpieczam swoją kulturę.

  14. Andrzej Bieńkowski said

    @Cyncynat: Ale ukraiński:

    http://en.wikipedia.org/wiki/Shche_ne_vmerla_Ukrainy

    się nie powinien liczyć. Czy można poważnie traktować przyśpiewkę „Hej, hej, hej sokoły” rozpisaną na orkiestrę? Przynajmniej ja to tam słyszę. W klasyfikacji na hymn państwowy zupełnie odpada ;-).

  15. cyncynat said

    za wiki: „Tekst ukraińskiego hymnu narodowego z 1863, zaczynającego się od słów Ще не вмерла Україна (Jeszcze nie umarła Ukraina), jest przykładem, jak polska pieśń wyzwoleńcza, która stała się późniejszym oficjalnym hymnem narodowym, promieniowała na ludy ościenne[5].”

    jejku, jakie promieniowanie – gorzej niz Czarnobyl.

  16. kwik said

    cyncynat :

    … polska pieśń wyzwoleńcza, która stała się późniejszym oficjalnym hymnem narodowym, promieniowała na ludy ościenne

    Dziwne, że do Niemców nie dotarło.

  17. babilas said

    Najpierw nieobowiązkowe wprowadzenie w hymnologię w ujęciu rossiniowskim.

    A teraz mały cytat:


    O Lord, our God, arise,
    Scatter her enemies,
    And make them fall.
    Confound their politics,
    Frustrate their knavish tricks,
    On Thee our hopes we fix,
    God save us all

    Wyraźnie Wszechmocny jest traktowany instrumentalnie: ma wstać („weź rzuć wszystko i napraw mu rowerek”) i napaskudzić politycznie oraz rozproszyć wrogie szeregi, udaremnić ich nieuczciwe sztuczki. Może to jest klucz do sukcesu, nie „przed twe ołtarze zanosić błagania”, tylko konkretnie zapodać, co ma być zrobione?

  18. andsol said

    Wzorcem zachowań patriotycznych są mecze piłkarskie. Nie towarzyskie gdzie rzecz w tym którzy kibice głośniej zwymyślają przeciwników od ch…, ale o międzypaństwowe, gdy jedna drużyna ustawiona w rządek markuje śpiewanie hymnu kładąc ręce na szwach portek lubo na genitaliach lubo na żebrach, a druga drużyna drapie się i pluje na ziemię. Potem role są wymienione, a gdy hymny są odegrane i pole oplute, rozbiegają się na różne strony, ale wkrótce jakaś siła ich przyciąga do siebie. Ale za dalszy ciąg części muzycznej odpowiedzialne są trybuny inspirowane przez ukulele czy coś podobnego.

  19. Torlin said

    To są takie sobie tylko rozważania.
    Śpiewając hymn nikt nie zastanawia się nad słowami i ich sensem. To jest tak jak z orłem, jest symbolem wspólnym dla całego narodu i nie widzę jakiegoś większego sensu rozdrabniania go na szczegóły. Symbol jest cholernie łatwo wyśmiać.

  20. mona said

    @Torlin:
    „Śpiewając hymn nikt nie zastanawia się nad słowami i ich sensem.”
    (wytłuszczenie moje)
    Moim zdaniem tym razem trafiłeś w dziesiątkę. Jak sądzisz, co na ten rodzaj gnuśności umysłowej można poradzić?

    Chociaż może masz rację, zbyt intensywne zastanawianie się, szczególnie przez fachowców jest też szkodliwe dla zdrowia i może się pojawić pojawia się polska szabla narodowa.
    To nie żart: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35762,4660396.html

  21. calmy said

    Torlinie, poglądem, że wszystko jedno co jest w środku naszego hymnu, bo to symbol i jako taki powinien być używany bez zastanowienia możesz się potężnie narazić milionom nauczycieli WOS-u zadających analizę tekstu i „udowodnienie na przykładzie” jako zadanie domowe miliardom dzieci. Zyskując jednocześnie dozgonną wdzięczność uczniów w Polsce i na świecie. :)

  22. Jubal said

    @Torlin: a dlaczego właściwie tak gorąco żądasz wyłączenia wszelkich refleksji przy:
    – śpiewaniu hymnu narodowego
    – ponownej lekturze ulubionych książek dzieciństwa
    – patrzeniu na godło
    – …
    – …i przy czym jeszcze?

  23. babilas said

    re: nikt się nie zastanawia, nie widzę większego sensu

    Swego czasu nasza znajoma, po części z idealizmu, po części z jakichś tam konieczności życiowych i chwilowego braku lepszych perspektyw oddawała się krótkotrwale karierze Siłaczki, którą regularnie i barwnie sprawozdawała na nasz użytek.

    Otóż, gdy pojawiły się przeznaczone na to pieniądze z kuratorium, szkoła wprowadziła zajęcia, które nazwała reedukacyjnymi. Ale pan od historii oprotestował termin, że kojarzy się bardzo chińsko. Więc przechrzczono owe zajęcia na korekcyjne. Ale pojawił się inny problem, paniom, które układają plan, zajęcia te kojarzyły się z gimnastyką, więc rozpisywały je w sali gimnastycznej (zamiast takiej siedzącej, z tablicą i kredą). Przejściowo więc nazywano je kompensacyjnymi, ale nazwa się nie przyjęła. Ostatecznie stanęło na nazwie dłuższej, ale jednoznacznej: zajęcia wyrównawcze dla uczniów odstających.

    No i właśnie, Torlinie, strasznie nam zaczynasz odstawać. Jak już nawet Damy tracą cierpliwość…

  24. Theodore Weinberger said

    „jest symbolem wspólnym dla całego narodu i nie widzę jakiegoś większego sensu rozdrabniania go na szczegóły.”

    Panie Torlinie, ja nie chcę być nieuprzejmy, ale właśnie odmówił Pan racji istnienia dziedzinie, którą się od lat zajmuję. I obrabował ją, ku mojemu zdumieniu, z wszelakiego sensu.

    To jest mało empatyczne, proszę Pana. Bo sytuacji, że nigdy nie słysząc o semiotyce zabiera Pan publicznie głos na temat sensu i bezsensu analizy symboli i znaków, nie potrafię sobie nawet wyobrazić.

    Ukłony

  25. andsol said

    Symbol jest cholernie łatwo wyśmiać. I dlatego jest świetnym materiałem treningowym przed wyśmiewaniem rzeczywistości (której niektórzy ludzie też nie chcą wyśmiewać, mając ją za doskonałą). Chyba, że symbol ma już wbudowane poczucie humoru, coś w stylu orła wygrzebującego z kurami ziarna, takie symbole są poza zasięgiem prześmiewców.

  26. caddicus said

    Symbol jest cholernie łatwo wyśmiać.

    Torlinie, wyśmiać można wszystko i wszystko z napuszoną powagą traktować.
    Symbol ma charakter umowny i wskazuje rzeczywistość za sobą, z którą w żaden realny sposób nie jest związany. Symbol jest jak ikona w cerkwi… wskazuje coś poza sobą, czym sama nie jest. Symbol (godło/hymn) ma przypisane wartości umowne i bardzo emocjonalne. Nie da się symbolu w pełni zracjonalizować i wyczerpująco opisać. O symbole potykają się hermeneutyka, semiotyka, a co dopiero przeciętny Kowalski znający pierwsza zwrotkę hymnu.

  27. Abulafia said

    @Torlinnie.
    Ja także przeciwko Tobie; Bronisz symboli narodowych, a np. hymn nie zawiera treści religijnych.
    Taka ,,Bogurodzica” samą dziewiczością Maryi porywała. ,,Rota” też wychodziła naprzeciw Wrześni, Drzymale, Ślimakom…bo, tak nam dopomóż Bóg.
    Iluż na tym blogu kryptomaryjców, iluż członków fan klubu Jezusa, a Ty okoniem stajesz i…dostrzegasz to. Tak, oni kochają Polskę tylko rozebraną i z hymnem do słów A. Felińskiego (tych z carem z zaśpiewie).
    W jednym masz rację; łacha można drzeć ze wszystkiego. I ex Polacy czynią to-wybiórczo. Szkoda tylko, że w murmurando słychać fobie, stresy, wiek durny, a także drobnomieszczańską kołtunerię (plica polonica) i mieszankę krwi popegeerowskich dójek z urzędnikami dworskimi.
    Nie przepraszam ponieważ intencją wpisu była obraza. Dlatego ty mnie też, ja ciebie też, i wy się ode mnie też.
    Poza tym bywajcie zdrowi.

  28. staruszek said

    @Abulafia
    Cieszy mnie Twój realizm wiejski.
    Jako syn hydraulika i domowej kury czuję się niedobrażony. Ja też uważam, że UE celowo dopłatami utrwala wiejski skansen demograficzny i mentalny.
    Cieszy mnie Twa świadomość, że zdrowym się bywa.
    Wpadnij tu gdy coś Ci się zmieni – na dobre lub na złe. Bardzo Tu lubimy zdawać sobie sprawę z naszej bezradności wobec automatu dojnego produkującego samotne matki. Też jestem za kwasami Omega III.
    Tak nudno TU było, od czasu gdy mamula zakazała sobie bywać.

  29. andsol said

    Abulafia, poszerz trochę opcje obrazy wymagające, proszę, bo w przez Ciebie podanych nie odnajduję się, a tak bym chciał. Nawet ex Polak nie trafi do mnie, bo w tym roku będę głosował listowo… A z białą pianką dobrze idą truskawki, może znajdziesz z importu?

  30. Theodore Weinberger said

    Panie Abulafia, ale o co Panu poszło? Może ja też powinienem się obrazić? Granice tzw. tabu są jednak osobniczo różne. Jeden gotów walić po pysku gdy krzyż ma dwie poprzeczki zamiast jednej, drugi za to, że państwowego mazurka nie na klęczkach ktoś mruczy.Jeden wymusi udział w modłach, drugi w akademii ku czci.
    Jest jakaś różnica?

  31. caddicus said

    @Abulafia

    Taka ,,Bogurodzica” samą dziewiczością Maryi porywała.

    Przyznam, że nie wiem co w dziewiczości porywającego. Nie rajcuje mnie bycie pierwszym, wolę doświadczone i świadome swej cielesności byłe dziewice.

  32. Em said

    Hymn Kanady jest typowy w kontekście tego wpisu, ale już wymowa klonowego liścia jest bliska naszemu hymnowi. W czasie srogich zim kanadyjscy Indianie pobierali z jaworu zawierający węglowodany syrop klonowy, który pozwalał im przeżyć.

    Liść widniejący na fladze Kanady to symbol przetrwania. Tak jak póki my żyjemy Polska nie zginie, tak póki rośnie jawor, Kanada będzie istnieć.

    Ciekawostką jest, że to Francuzi żyjący w Kanadzie po raz pierwszy przyjęli ten symbol.

    Powyższe opieram na wiki, żeby nie było.

  33. telemach said

    caddicus et all
    Myślę, że Abulafii poszło o coś zupełnie innego. Znamy się już od początku istnienia tego bloga, poznaliśmy się wcześniej, nie pomnę już gdzie. Nieważne. Abulafia, będąc zagorzałym antyklerykałem i sceptykiem posiada wbudowany bezpiecznik topikowy jeśli chodzi o wszystko co zatrącać może tzw. kalaniem własnego gniazda. Podkreślam, zatrącać. Zauważyłem też, że nie lubi w tematach zatrącających o wątki patriotyczne żadnego marginesu swobodnej interpretacji. No cóż, każdy z nas ma swoje sacrum i swoje strefy tabu. Problem pojawia się jednak wówczas, gdy pozwalamy, aby nasza percepcja zagadnienia wykluczała dyskusję na temat, nie, nie zjawisk, lecz ich interpretacji.

    Symbole narodowe obchodzą mnie mało, nie jestem też zainteresowany ich wyszydzaniem. Widzę to tak: nasze godło nie jest piękniejsze od tych, które mają inne narody, flaga państwowa nie powiewa dumniej, a hymn nie zawiera treści cudotwórczych, ani skandalicznych. Nie zgadzam się z tezą, że ludzie umierali dla symboli i dlatego należy przed nimi klęczeć. Nie, dla symboli – nie. Dla tego, co się za nimi ukrywało – niewykluczone, aczkolwiek i tu mam swoje wątpliwości do jakiego stopnia wpajana nam „miłość do ojczyzny” nakazująca „na dnie z honorem lec” (a nie nakazująca np. bezwzględnego szanowania współrodaków i uczciwości wobec nich) jest produktem tego samego przemysłu, który (kierując się szlachetnymi intencjami) produkuje podręcznikowych patriotów i zbliżone do słuszności historyczne półprawdy. Które nam się podobają i ładnie jest.

    A sam? Flag nigdy nie wywieszałem, śpiewać nie umiem, twarzyczki sobie nie wymaluję aby podkreślić przynależność plemienną w ramach kopania okrągłego przedmiotu przez 11 spoconych facetów. Nie, symbole mnie nie obchodzą aż tak bardzo. Symptomatyczny dla wielu moich rodaków, zastępujący krytyczną refleksję nad kształtem własnej tożsamości nabożny stosunek do symboli obchodzi mnie już o wiele bardziej. Bo: prężenie się przed masztem, uwielbianie godła i intonowanie hymnu nie są ani złe, ani godne generalnej krytyki bądź potępienia. Zasadne pozostaje jednak pytanie, czy rytuały te nie odbywają się kosztem innych, być może bardziej pożądanych, racjonalnych, wartościowszych i ogólnie mniej powierzchownych aspektów tego co zwykliśmy nazywać postawą patriotyczną.

    Jakoś trzeba zacząć o tym rozmawiać. Stąd chyba próba lekko prowokacyjnego spojrzenia na to polskie sacrum tak, jak agnostyk patrzy na świątynię. Ot – budynek. Wieża, prawda, wysoka. Cegły, zaprawa, kamienie. Witraże ładne.
    Reakcje (co poniektóre) dowodzą (jak sądzę) że taka rozmowa jest nam potrzebna.

  34. porcelanka said

    W mordę jeża, znakomite! :D

  35. cyncynat said

    O kurde, mnie prawie zawsze komenty na tym blogu usypialy, wiec rzadko czytalem. Teraz widze, ze szkoda dla siebie, bo jest tu kilku naprawde uzdolnionych osob. Np Abulafia: nie pamietam juz by mnie kiedykolwiek ktos obrazil tak dotkliwie i perfidnie. Tak mi powiedzial, ze az slabo sie poczulem.
    „Ex Polak”! Czuje potrzebe prostowania: nigdy zadnym Polakiem nie bylem.
    (Tak, przeprosiny sa wskazane. Odpowiednio wylewne.)

  36. Mnie z nóg zbija, gdy słyszę/czytam „kura domowa”. Jasny piorun jaki głąb ten szyldzik wymyślił? I jak długo jeszcze będzie ten zwrot do powiedzenia?

  37. Bobik said

    Jakoś trzeba zacząć o tym rozmawiać
    Telemachu – nie chciałbym Ci jakichkolwiek zasług odmawiać, ale na mojego czuja taka rozmowa, czy też krytyczna refleksja nad kształtem własnej tożsamości już się zaczęła dość dawno temu. Taki Wielki Gombro to sobie wręcz ozór na tej rozmowie zdarł.
    Dlatego dla mnie sprawa tkwi nie tyle w zaczęciu, co w pytaniu, dlaczego od lat (wieków?) tak mało jest chętnych do kontynuowania tej krytycznej pogawędki, a tak wielu entuzjastów obrzucania rozmawiających śmierdzącymi petardami. Bo niby mogłoby się wydawać, że to drugie zajęcie jest, w przeciwieństwie do pierwszego, dość nudne, durne i infantylne, zwłaszcza na dłuższą metę, a tu proszę – od jego amatorów trudno się opędzić.
    A amatorów myślenia krytycznego nie dość że mało, to jeszcze zawsze jacyś podejrzani są…

  38. […] (w samym zresztą centrum). Drogi Telemach, jak skończył z orłem, to zaczął z hymnem. Przeczytajcie koniecznie.  Powinienem napisać „Hymnem” bo chodzi o naszego Mazurka. Dałem mały komentarz: „To są […]

  39. Torlin said

    Telemachu, bardzo lubiąc Twoje teksty zaznaczam po raz wtóry, że podstawowe Twoje wpisy mają się nijak do późniejszych Twoich komentarzy. Najczęściej tego, co piszesz później, w ogóle nie ma w tekście podstawowym

  40. Theodore Weinberger said

    Torlin:
    Proszę Pana, źródłem prądu elektrycznego, co jest wiadome nawet każdemu dziecku, jest gniazdko w ścianie. A tu przychodzi jakiś telemach i bredzi wciąż bez ustanku o jakichś elektrowniach. Rozumiem Pana.

  41. calmy said

    „zaznaczam po raz wtóry, że podstawowe Twoje wpisy mają się nijak do późniejszych Twoich komentarzy.”

    Torlinie: może pomoże nam jeśli się skupimy na chwilkę nad leksykalną definicją słowa pretekst?
    Bo chyba drepczemy w miejscu. Drepczemy w takim samym sensie, jak mówi lekarz gdy pyta pacjenta: „jak się dziś czujemy?”.

    Może to pomoże:
    http://portalwiedzy.onet.pl/141124,,,,pretekst,haslo.html

  42. beatrix said

    Bobiku,
    znacznie łatwiej jest pójśc w niedzielę i odpękąć 45 minut w twardej ławie, a przy okazji uzyskać odpuszczenie w tzw. spowiedzi powszechnej niż przez 45 minut zostać sam na sam ze sobą i odpowiedzieć sobie na pytanie „ile razy kochałem biźniego swego mniej niż siebie samego w ciągu ostatniego tygodnia”.
    Znacznie łatwej też wypreżyć się przed flagą niż schylić się i zebrać z trawnika kupę swojego psa, żeby nie żyć w zasranym kraju.

    Torlin nie pojmuje, że jedno jest źródłem drugiego. NIe chce. I ja się nie dziwię. Tylko, że dopóki nie zechce będzie żył w złudzeniu. I to też jest jakiś sposób.
    Ciekawi mnie tylko, Torlinie, czy widzisz związek między „symbolowym” patriotyzmem i burdą urządzoną przez osobników owiniętych od stóp do głów w patriotyczne elementy na stadionie piłkarskim na Litwie? Ja sobie myślę, że gdyby oni żyli w przekonaniu, że te symbole znaczą więcej (np.odpowiedzialność) niż tylko okazję do wznoszenia okrzyków, to by grzecznie pooglądali i pojechali do domu, żeby nie robić wstydu. Bo to nie patriotycznie.

  43. staruszek said

    Pani Tereso!

    Kurę domową i kota domowego stworzono dawno.
    Odszedł do lamusa „kur co zapieje” i został kogut.
    Użyłem drażniącego Panią określenia mojej matki świadomie. Nawiązałem do ” … mieszankę krwi popegeerowskich dójek z urzędnikami dworskimi.”
    Dwory powstały po likwidacji PGRów?

    Moim zamiarem było wskazanie, że autor słów o mieszance w nieprzemyślany sposób pośrednio odwołuje się do genetyki, eugeniki, Sarmacji i w swej furii(!) nie cyzeluje pogardy. Ja wyczułem tu zramolałego urzędnika dworskiego zapładniającego dójkę w majątku wydzierżawionym od Agencji Mienia Rolnego.

    Moja mama była kobietą wykształconą zajętą wychowywaniem gromadki dzieci. Określenie jej gospodynią domową jest nieodpowiednie. Mama myślami uciekała od domowego kieratu i być może chętnie zostałaby szlachcianką wyszywającą chorągwie ułańskie. W pamięci mam jej otwartość na świat. Praktykowane w domu wówczas przystrajanie choinki bożonarodzeniowej ręcznie robionymi zdobieniami wzbudzało zachwyt sąsiadów mających mniej umiejetności i polotu niż mama. Zestawiając „kurę domową” zastygłą w polskiej kolokwialności z neologizmem „dójki popegerowskiej” chciałem wskazać, że emocje autora komentarza zakłóciły słowny obraz jego poglądu w materii życia symboli narodowych.
    Na wojnie ginęli niegdyś głównie chłopy, a teraz na blogach bogojczyźnianych rytów broni rozgdakany kogut z aspiracjami do białego orła ze złotą koroną.

    Nie wystarczy mieć głowę z poglądami. Trzeba jeszcze oddzielić mówienie od plucia. A domniemane szlachetności to słuchacz i czytelnik ma odczuć w treści.
    Mam nadzieję iż trochę się wytłumaczyłem z użycia lekko pogardliwego zwrotu.

  44. caddicus said

    @beatrix

    Znacznie łatwej też wypreżyć się przed flagą niż schylić się i zebrać z trawnika kupę swojego psa, żeby nie żyć w zasranym kraju.

    Uchwyciłaś istotę polskiego przaśnego patriotyzmu, który lubimy uprawiać właśnie w taki incydentalny sposób, ale już z miłości do ojczyzny nie jesteśmy w stanie utrzymać jej w czystości. Psa wyprowadzamy na trawnik, pety rzucamy na chodnik, jadąc samochodem wyrzucamy do rowu butelki i skórki od banana, czy wywozimy śmieci do lasu.

  45. calmy said

    Caddicus: sugerujesz, że pomiędzy wyrzucaniem śmieci do naszego, polskiego, ojczystego lasu i prężeniem się przed flagą przy dźwiękach hymnu istnieje związek przyczynowo-skutkowy, czy tylko korelacja?
    Bo wypadałoby to wyjaśnić. Nagminność wskazuje wprawdzie, że to miejscowi a nie turyści z nieprzyjaznych nam krajów, ale terenowych badań za unijne środki jeszcze nie przeprowadzono. Może należałoby wystąpić o dofinansowanie do Brukseli?
    Jakby zobaczyli nasze piękne Bieszczady to może by zmiękli?

    http://www.twojebieszczady.pl/aktualnosci/smieci.php

  46. telemach said

    Calmy, rodak kocha nie tylko góry, również dla naszego ukochanego wybrzeża robi co może.

  47. Staruszek,

    nie przekonał mnie Pan, że pogardą da się odtruć tę przmdmówcy. One się pomnożyły.

  48. theoweinberger said

    Pani Calmy, czy robi on to bo tak się naprężył, że mu sił na nic innego nie starcza? Czy przez zwykłą bezmyślność wynikającą z obojętności lub braku wyobraźni? Podejrzewam, że pojawią się głosy sugerujące, że jedno (patriotyczne naprężanie się) z drugim (degradacją swego własnego kraju, który się kocha) nie ma nic wspólnego.
    To może być trochę tak jak z żoną, która maltretowana przez męża dalej się czuje kochana. Bo jak by nier kochał, to by nie bił.
    ukłony
    Th.W.

  49. telemach said

    „Telemachu – nie chciałbym Ci jakichkolwiek zasług odmawiać, ale na mojego czuja taka rozmowa, czy też krytyczna refleksja nad kształtem własnej tożsamości już się zaczęła dość dawno temu. Taki Wielki Gombro to sobie wręcz ozór na tej rozmowie zdarł.”
    Bobiku, zaczynam robić coś, czego nie miałem zamiaru robić nigdy, bo jest to dla piszącego kapitulacja i wywieszenie białej i w dodatku podartej flagi. Wyjaśniam „co autor miał na myśli”.

    Pisząc: „jakoś trzeba zacząć o tym rozmawiać” miałem na myśli że „teraz i tutaj i w tym miejscu i w tym gronie”. Od przypisywania sobie prekursorstwa i zasług Gombro, Boya i innych nieprawdziwych Polaków jestem daleki. Ja się na nich w końcu wychowałem, byłoby bardziej smutne gdyby oni wychowywali się na mnie, bo by mnie już dawno nie było. Pomijam już czy by chcieli i czy jest na czym.

  50. caddicus said

    @calmy,
    Theoweinberger raczył udzielić odpowiedzi zgodnie z mą intencją /dzięki/.
    Dopowiem tylko, że przydałoby się właśnie w codziennych drobnych zachowaniach okazywać miłość do ojczyzny. Przesłane zdjęcie pokazuje, co tak naprawdę oznacza to prężenie się przed flagą, czy orUem:-)

  51. staruszek said

    Pani Tereso!
    Chyba zabrakło mego słowa przepraszam.
    Nie zamierzałem nikogo obrażać.
    Nic nie tłumaczy mej niedelikatności poza chęcią obrony kobiety. Samcze spojrzenie na dójkę niesie tak głęboką pogardę, że nie zamierzałem się w nim topić bez krzyku.
    Przepraszam.
    Obyśmy tylko kurami rzucali. Od ponad pół roku mam okazję wysłuchiwać grzecznych bredni dobrze wychowanego żoliborzanina z dobrym pochodzeniem.
    I zawsze po tym boli. Bardziej niż po nałożenia mi kapelusza buca i oddającego z mańki.

    Szymon Hołownia w pierwszym przecztanym przeze mnie jego felietonie za użycie słowa ze słownika obcego bił a jego kumple przykładali bejsbolem.

    Szukałem w internecie wzmianki o paniusiach z dworu francuskiego nazywanych wykwintnisiami lub podobnie.
    Taki miały staranny język. A ja używam takiego podłego słowa jak kobieta. Wstręciuch jestem ale uszłem(!) z życiem.

    Lekko Pani przesadza z silną reakcją na potoczne określenia z wypłowiałymi kolorami i zapachem dawno zwietrzałym. Nie zamierzałem obrażać. Zamierzałem ujść z życiem. Jeszcze nie wieszają na latarniach.
    Ufff…

  52. Bobik said

    No widzisz, Telemachu? Gdyby były mordki, to od razu by było jasne, gdzie puszczałem perskie oko i wiedziałbyś, że wcale mi nie musiałeś tłumaczyć. ;)
    Ale wobec tego w rewanżu ;) też szczeknę, co miałem na myśli i jakie były moje intencje. Ja też, jak Calmy, od kilku wpisów mam wrażenie, że trochę drepczemy w miejscu. Głównym w gruncie rzeczy tematem rozmowy (oprócz bezskutecznego jak dotąd tłumaczenia, co to takiego interpretacja tekstu literackiego i czym to się je) jest pytanie, czy w ogóle wolno uprawiać krytyczną refleksję, a przede wszystkim obrona prawa do jej uprawiania bez narażenia się od razu na zarzut antypatriotyczności czy czegoś równie okropnego. Sam konkretny temat wpisu, jakikolwiek by nie był, schodzi regularnie na drugi plan wobec tego sporu i konieczności obrony prawa do myślenia.
    I ja się w pewnym momencie złapałem za łeb kudłaty, uświadamiając sobie (nie po raz pierwszy zresztą), że drepczemy tak nie tylko my, tu i teraz, ale w znacznie szerszym planie i od pokoleń. A potem się jeszcze zacząłem zastanawiać, dlaczego jakakolwiek zmiana sytuacji, czy to odzyskanie niepodległości, czy rozstanie z komuną, czy wejście do UE, czy rewolucja informatyczna, czy jeszcze coś innego, na kształt tego sporu nie wydaje się mieć najmniejszego wpływu. No i te moje rozmyślania zachciało mi się jakoś tylnymi drzwiami na blog wpuścić.
    Słowo honoru, że z tym nieodmawianiem zasług to żarcik tylko był i nie podejrzewałem Cię o próbę wychowywania Boya i Gombrowicza. :-)

  53. Bobik said

    Beatrix, jeżeli ktoś się tylko pręży, a nie jest w stanie się schylić po psią kupę, paierek albo plastikową reklamówkę, to mnie się nasuwa bardzo silne podejrzenie, że ma to związek ze schorzeniem kręgosłupa. Nie wykluczałbym nawet, że jakiś gorset ortopedyczny wchodzi w grę.
    Nie jestem psem kompletnie pozbawionym serca. Byłbym w stanie komuś takiemu współczuć, czy nawet pomóc mu podnieść ten papierek, gdyby tylko nie usiłował na każdym kroku przekonać mnie (czasem perswazją, czasem przy pomocy kija bejsbolowego), że to właśnie ze mną coś jest nie w porządku i to mój kręgosłup wymaga leczenia.

  54. pak4 said

    Ale muzyka świetna. Kiedyś posłuchałem hymnu, wersji instrumentalnej. Orkiestracja oficjalna, ale orkiestra dobra. Piękny! Ile tam energii, ale też lekkości. Smętnie oficjalna otoczka uroczystości zupełnie przesłania urodę hymnu.

    A słowa? Cóż, słowa są dzieckiem swojej epoki. Nowych przecież nie napiszemy. Komu by się chciało? No i co by do hymnu wpisać próbowano? Strach się bać! Niech już będzie tylko, że szablą odbierzemy (F-16 zostaną w bazie), i że w biją w tarabany, a obcych w turbanach, zaś mężczyźni-wrażliwcy, nie wstydzą się płakać przy dzieciach.

  55. porcelanka said

    Wszystko się sprowadza do bardziej ‚być’ niż kurczowo trzymać się etykietek. Być = robić, bo narzekać jest tak łatwo, że doprawdy wstyd.
    Że trudno i żmudno? Ze zarozumialstwo? Że Siłaczki i Judymy a już zwłaszcza celowość to przeżytek? Czy aby na pewno idea zła, bo może wykonanie, co?
    Trochę pokory jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
    Od ogółu prowadzi całkiem prosta droga do szczegółu. Odwrotnie to różnie bywa i często niecelnie. ;)

  56. telemach said

    @Pak: o tym wszystkim jeszcze będzie. To jest tylko (na razie) uwertura ;).
    @Bobik: a ja tak bardzo chciałbym być mylony z Gombrowiczem. Choćby na ulicy. Nawet podobni do siebie (z profilu) jesteśmy. Tyle, że ja jestem skromniejszy i nigdy nie byłem w Argentynie.
    @Porcelanka: bardzo mi się spodobała Twoja wypowiedź. Mimo, że nie jestem pewien czy właściwie zrozumiałem. A może właśnie dlatego?

  57. babilas said

    telemach: A ja byłem, ale nie jestem podobny, ani z profilu ani z enfasu. To może byśmy jakoś wespół wzespół?

  58. porcelanka said

    Telemachu- żeby wzrastać trzeba być bardziej ;) i wobec siebie, innych i tego czegoś, po co się wstaje z łóżka – odpowiedzialnym. Wystarczy chcieć spojrzeć wgłąb i uważnie się rozejrzeć. Wiesz i rozumiesz to w gruncie rzeczy, przecież to robisz :). Chodzi więc może tylko o nieco dalszy kurs, przypuszczalnie inaczej rozkładający akcenty, taki plan, by po drodze nic nie stracić i stałe ostrzenie narzędzi.

  59. staruszek said

    Za kilka lat, może za kilkanaście Polacy nasycą się różnorodnością językową, narodowościową i innością.
    Tak jak oswoili się z kebabem i suszi, tak oswoją się z przyśpiewkami w obcych językach. Ton śpiewowi narodowemu nadawać będzie pokolenie nie znające międzynarodówki i pieśni o Suliko. Wielowiekowy horyzont ogólnej teorii wszystkiego nigdy nie będzie powszechnością. Dopóki nauczyciel w polskiej szkole na lekcjach nie będzie używał słowa przepraszam, dopóty racje będą posiadali bandyci.

    W każdej sprawie. Na każdy temat. O każdej godzinie.

    Mnie też się spieszy. Chciałbym przed śmiercią nie mieć racji bez przypominania, że pół wieku temu Kazikowi nabiłem guza. Dziś hymn jest wezwaniem do boju. Mnie interesuje, czy po wybrzmieniu hymnu będzie dobra zabawa bez krwi. To zainteresowanie odczytałem z wiodącego wpisu Telemacha.

    Tymczasem słyszę słowa pogardy gdy nucę: „Na drodze przy gościńcu …” i prychnięcie: „Nie dla ciebie kmiotku Złota Kareta!”

    Wrócą z Edynburga młodzi po pokazie musztry paradnej i powiedzą: „Wy się bawicie, a nam chodzi o życie.” Konflikt pokoleń nie dotarł jeszcze na plac apelowy. Jeszcze …

  60. Bobik said

    To jest bardzo dobry pomysł, żeby za Gombrowicza robiła krzyżówka miczurinowska Telemacha i Babilasa. Ja to popieram.
    Przy okazji, ponieważ moja skromność nie jest tak wielka jak telemachowa, podstawię łapę do podkucia jak ta żaba: chłopaki, może byście jeszcze ogon włączyli do miczurinogombrowiczowskiej puli genetycznej? Co Wam szkodzi? :-)

  61. telemach said

    babilas:

    Michał Romanow, stangret Gombrowiczów, doskonale pamięta młodszego panicza:

    „ Witold, owszem chłopak niebrzydki, tylko że [w przeciwieństwie do Jerzego] – średniego wzrostu , szczuplutki, delikatny na buzi jak panieneczka. Bardzo spokojny, cichy. (…)

    Jesteś pewien, że się załapiemy? Potrzebny jeszcze chyba jakiś Kurdupel, żeby średnia wyszła odpowiednio.

    Poza tym wykapany ja.

  62. telemach said

    Bobik: ja tam się pierwszy nie będę wychylał. Ale w zasadzie dlaczego nie?

  63. Bobik said

    40 cm wysokości… Na ludzkie standardy pewnie bym za tego Kurdupla obleciał. A na psie to ja jestem wzrostu średniego, dokładnie tak samo, jak Gombrowicz. Czyli tak czy owak mogę się przydać.
    Co tu dużo gadać – po prostu patrzę, jak tu w porę upchnąć swoje geny w takim miejscu, gdzie wprawdzie mogą dostać w dziób, ale przynajmniej im się nudziło nie będzie.

  64. andsol said

    Kocham Ojczyznę.
    Kocham Ojczyznę, kocham Ojczyznę.
    Kocham Ojczyznę, kocham Ojczyznę, kocham Ojczyznę.
    Już kurwa mówiłem, że kocham Ojczyznę.

  65. telemach said

    Bobik: ponieważ babilasowa obecość się urwała, a i ja znajduję się w tej chwili w kraju (pod każdym względem) piękniejszym niż jeszcze przed paroma godzinami to nie pozostaje chyba nic innego, jak przełożyć rozważania nad tworzeniem kolektywnego Gombro na termin późniejszy.
    andsol ku mojemu niebotycznemu zdumieniu akismet zna słowo oznaczające kobietę lekkich obyczajów i zadziałał.

    Dobranoc wszystkim.

  66. porcelanka said

    No dobrze, napiszę to. Szkoda, by się wiedza i potencjał krytyczny tępiły na sprawy personalne, nie ma ich w końcu w narodzie w nadmiarze.
    Skoro Telemach stworzył przestrzeń dla wartości i krytycznej kontestacji Ojczyzny i tu jesteście ;) to znaczy, że o coś Wam chodzi, o coś więcej, i być może warto. Cegiełka do budowli z mojej strony, bo Was lubię, może to dobrze spożytkujecie?
    Staruszek ma rację – tu ciepły uśmiech w stronę Staruszka. :) Myli się jednak w kwestii Edynburga. Plac apelowy już się wypełnia i tylko przedziwne ryby w akwariach tego nie zauważają, przy okazji obrażając ludzi robiących zakupy w Biedronce.
    Być może rzeczywiście minie nieco czasu zanim ci z Edynburga i ci tu na miejscu strząsną z siebie złudę drabinek korporacyjnego sukcesu i zwymiotują papkę z TV i gazet o radości jaką daje dom, dzieci i samochód z reklamy. Ale na placu apelowym stoją już, dwukropek
    – ci, którzy wiedzą już, że konsumpcjonizm to mydlenie oczu, marnotrawstwo, rabunek i chciwość. Hasło do google: minimalizm/iści, ekolodzy
    http://travellingboard.net/wp-content/uploads/2011/04/DontworryAfrica.jpg , 4-godzinny tydzień pracy i jej idee na różne sposoby realizowane, wegetarianie/weganie, witarianie i ci wszyscy, którzy nie chcą wspierać okrucieństwa albo nie mają ochoty na mięso naszpikowane solanką i barwnikami, szukają żywności nie napuchłej od chemii, produktów z certyfikatami, ze znaczkiem Fair Trade, ubrań, które nie byłyby szyte przez dzieci w Chinach czy Indiach, wody i najogólniej środków czystości pozbawionej dioksyn, metali ciężkich, pestycydów, tablicy mendelejewa i uroków bisfenolu A (prof. Radzikowski lub http://nauka.dziennik.pl/artykuly/201324,toksyny-w-niemowlecej-butelce.html, polichlorowanych dwufenoli oraz innych substancji w cudowny sposób łączących się z receptorami ludzkich hormonów, modyfikowanej genetycznie żywności i jej uroków (prof. Wiąckowski, dr hab Katarzyna Lisowska, filmiki np. Monsato), która tak się składa hasa sobie po kraju w postaci pasz dla zwierząt i np. wypełniaczy do sosów w marketach; wywalających teflonowe patelnie, kontestujący mechanizmy The Story od Stuff: http://ziemianarozdrozu.pl/artykul/81/story-of-stuff-opowiesc-o-rzeczach , oglądający http://www.ted.com/ , filmiki Food.inc i Jedzenie ma znaczenie, oraz kobiety w ciąży i przed, matki z małymi dziećmi, które są bezpośrednio zainteresowane jak te wspaniałe wytwory korporacyjnych laboratoriów wpływają na zdrowie ich pociech, a wpływają. Oraz ci, którzy rzucili się na fast foodowe gówno a teraz z przerażeniem odkrywają, że jakoś nie przysłużyło się to ich zdrowiu. Choćby: Supersize-me lecz ogólnie to temat rzeka.
    – na placu apelowym stoją też ci, i ci są bardziej bezwzględni, którzy na hip-hopowych tam-tamach snują piosenki gniewu, buntu i rozczarowania, którzy uwierzyli, że nie mają perspektyw bo kiedy się rozejrzą, to jakoś nic ich wesoło nie nastraja, uwierzyli w to gówno, które serwują pajace medialne, że szczęście = pełna kiesa, i których nie puszcza komercyjne radyjko aby pan za kierownicą swojego nowego jeepa lub pani wypełniająca pustkę wykupywaniem galerii nie dostali czasem zawału ze strachu. I może nieco mniej zdeterminowani, którzy wyżywają się na demotywatorach.
    – i stoją ci, choć jeszcze o tym nie wiedzą: którzy przez internet łapią różne sygnały, z wielu stron, i powoli zaczynają myśleć; zrozpaczone niewolnice mody, perfekcji i botoksu (one jeszcze długo nie zaczną myśleć); ale już matki frustratki tak ( a mają powody, bynajmniej nie związane z samymi dziećmi).

    Więc to Polska właśnie… z mojej perspektywy.

    Potraktujecie z pogardą i lekceważeniem, prędzej czy później pogardę i brak litości dostaniecie w zamian.

    Tak, nam chodzi o życie.

  67. telemach said

    „Potraktujecie z pogardą i lekceważeniem, prędzej czy później pogardę i brak litości dostaniecie w zamian. ”

    Tutaj? Nie sądzę. Sądzę (obserwując od lat z bliska rzeczywistości równoległe), że takich głosów jak Twój będzie przybywać. I nie jest to ocena, lecz podzielenie się obserwacją, którą rzeczywistość może (aczkolwiek nie musi) zweryfikować w sposób trudny do przewidzenia.

  68. porcelanka said

    Telemachu. Tak, tutaj też pogarda i lekceważenie mają się świetnie. W komentarzach najczęściej. Zabawa w uderz w stół!
    Być może inaczej łowimy szczegóły?

    Powiedz mi, dlaczego tak jest?
    Bo nie ma poczucia służby w wyższej sprawie? Odpowiedzialności za to, co się wysyła w świat?
    Bo się w nic nie wierzy, sprzedaje cynizm a potem się dziwi temu, co się dostaje?
    A może dlatego, że się wydaje, że się zjadło wszystkie rozumy, a znajomość subtelnej sofistyki, niuansów erystyki i filozofii zrekompensuje ubytki w godności własnej i szacunku dla drugiego człowieka?
    Nie, nie zrekompensuje.
    Bo to wszystko narzędzia, a narzędzia się wykorzystuje. To, do czego się wykorzystuje mówi o nas znacznie więcej niż ta cała, nie wiadomo po co gromadzona wiedza.

    Ale chodzi tu przecież wszystkim o coś więcej i to „więcej” ludzie zawsze doceniają i doceniać będą. Historia jednak osądza nie chęci ale czyny.

  69. porcelanka said

    Jeśli brzmi to jak surowa ocena, to przepraszam, nie to jest moim celem i być może nie potrafię jeszcze odpowiednio wyrazić tego, co mam na myśli nie ciskając się i nie przylepiając przy okazji dalszych etykietek. Cieszę się, że dostrzegacie tyle spraw, że coś chcecie zrobić różnymi sposobami, z odkłamywaniem rzeczywistości i kwestionowaniem „oczywistości” na czele i dlatego lubię to miejsce.
    Wierzę po prostu, że myślenie według wartości, stawanie się tą wartością, ma sens. Nie sądzę, aby był to beztroski idealizm, tylko ponadczasowy humanizm, który procentuje we wszystkim, czego się człowiek dotyka.

  70. telemach said

    porcelanka

    Jeśli brzmi to jak surowa ocena, to przepraszam, nie to jest moim celem i być może nie potrafię jeszcze odpowiednio wyrazić tego, co mam na myśli nie ciskając się i nie przylepiając przy okazji dalszych etykietek.

    Myślę, że chyba była zbyt surowa. Nie dlatego, że niesprawiedliwa, niesłuszna, niezasłużona lub agresywna. Dlatego, że zbiorowa. W takim samym sensie jak „zbiorowa mogiła”

    Ale nie przepraszaj. Zbyt surowe oceny też są od czasu do czasu potrzebne ;)

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.