Krótka, ale przerażająca historia wandalizmu

9 listopada, 2010

Łatwo skrzywdzić drugiego człowieka. Czasem przydarza się to, zupełnie niezasłużenie, również całym narodom. Zdumiewające jest to, że czasem wystarczy jedna, nieuzasadniona bądź nieprzemyślana denuncjacja. I już tak pozostaje, jak sobie w chwili słabości wybredził swawolny oszczerca. Po wsze czasy.

Wandalizm jest wynalazkiem stosunkowo niedawnym. Wbrew pozorom. Wandalizm wymyślił katolicki duchowny pod koniec XVIII wieku. Henri Jean-Baptiste Grégoire, biskup prowincji Blois miał na pieńku z co poniektórymi zwolennikami Jakobinów. Rewolucja Francuska obfitowała w nieładne, lecz niestety liczne przykłady niszczenia dóbr kultury, głównie materialnej. Oberwało się wszystkim po kolei, kościołom i zgromadzonym w nich dziełom sztuki też. Był sierpień 1794 roku. Sankiuloci kosili równo, Dogmat, głoszący że lud, w swej naturalnej, niezgłębionej mądrości musi mieć zawsze rację, dawał od pierwszych dni rewolucji swoistą carte blanche każdej swołoczy w imieniu tego ludu występującej lub uważającej się za lud. Nawet gdy lud plądrował bazylikę lub wyrzucał przez okna pałacu zupełnie (ze swego punktu widzenia) niepotrzebne obrazy i rzeźby, to nadal pozostawał suwerenem. Dobry pasterz postanowił coś z tym zrobić. Jako biskup konstytucyjny (byli tacy) i członek Konwentu, publikuje broszurkę pod tytułem Rapport sur les destructions opérées par le vandalisme, w której piętnuje bezmyślny szał niszczenia. Wandalizm po raz pierwszy w historii ujrzał światło dzienne. Był potrzebny, powołanie germańskich (a zatem obcych ideałom francuskiej rewolucji i Francuzom jako takim) barbarzyńców jako protoplastów zjawiska, miało za zadanie wzbudzić solidarną niechęć współobywateli do tego, czego się sami dopuszczali. Udało się. Nikt we Francji (i nie tylko) nie chciał być porównywany do barbarzyńców, a co dopiero germańskich.

Rzym został zdobyty i złupiony siedmiokrotnie, w tym przez germańskich Chrześcijan (tak, wyznania ariańskiego, ale zawsze Chrześcijan) trzykrotnie. Wpierw był Alaryk ze swymi Wyzygotami, Wandalowie przyszli jako drudzy. Zachowywali się (przyjmując ówczesne standarty zachowań) w miarę przyzwoicie. Przybyli do Rzymu w 455 roku, wezwani na pomoc przez cesarską wdowę po Walentynianie III, Licynię Eudoksję, która nie mogła się porozumieć z aktualnym mężem. Rzym zdobyli w ramach braterskiej pomocy (Genzeryk podpisał swego czasu z Walentynianem porozumienie gwarantujące rękę jedynej córki cesarza synowi władcy Wandalów). Czy plądrowali? Naturalnie, że plądrowali, nie więcej jednak niż zwykły wówczas plądrować zwycięskie wojska. Zdaniem współczesnego obserwatora Sylwanusa z Marsylii ograniczali się do dzieł sztuki i wyrobów z metali szlachetnych, szanując domy oraz dobytek prywatny obywateli i nie wkraczając do świątyń. Sylwanus napisze później: „w Rzymie podczas okupacji Gotów i Wandali, panował taki porządek, obyczajność i poszanowanie prawa, że poniektórzy Rzymianie zaczęli brać przykład z okupantów“. Był, widział, nie ma powodu mu nie wierzyć. Nawiasem mówiąc, o wiele, wiele gorsza od wizyty Wandali, były odwiedziny miasta przez Ostrogotów pod wodzą Totilii w 556 roku. Potem jeszcze parę razy święte miasto było zdobywane i plądrowane, ale jakoś tak bezskutecznie, bo wychodząc za każdym razem, jako Gesamtkunstwerk, z kolejnej dziejowej zawieruchy obronną ręką. Za sprawę musiało się zabrać dopiero dwóch zagorzałych katolików i wielkich przyjaciół sztuki aby się naprawdę powiodło. 6 maja 1527 roku oddziały zaciężne katolickiego władcy Karola V wkroczyły do miasta, w którym panował wielki mecenas sztuki, jego świątobliwość papież Klemens VII i z okrzykami sławiącymi Jezusa Chrystusa Pana naszego, jak również Niepokalaną Maryję Dziewicę rzuciły się do rabunku i gwałtów. Zanim zaczęły palić wszystko, jak popadnie. Karolowi nie podobało się, że papież sprzyjał Francuzom, za papiesko-cesarskie niesnaski zapłaciło jednak wieczne miasto obrócone przez rozszalałych żołdaków w kupę dymiących gruzów. Mieszkańcom to już nie przeszkadzało, bo w przeważającej większości końca orgii zniszczeń nie dożyli. Może to i lepiej, bo nie musieli przyglądać się jak systematycznemu zniszczeniu uległo 90% wszystkich budowli i dzieł sztuki. Ze szczególnym uwzględnieniem kościołów. Karol z Klemensem pogodzili się trzy lata później, niesnaski i drobne nieporozumienia uległy zapomnieniu i papież, doceniając zasługi Karola jako obrońcy wiary, własnoręcznie koronował tegoż na włodarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Jak mawiają skłonni do optymizmu Niemcy: Ende gut, alles gut.

Trudno obecnie dociec, co akurat Wandalowie francuskiemu biskupowi uczynili. On sam w późniejszych czasach mętnie się tłumaczył, twierdząc że wybrał ich, bo potrzebował kozła ofiarnego, o którego nikt się nie upomni. Wandalowie zniknęli z kart podręczników historii tak samo szybko i bez pozostawienia trwałych śladów, jak się pojawili. Biskup Grégoire, prawdopodobnie wiedziony wyrzutami sumienia, wielokrotnie próbował skorygować raz rzuconą potwarz. Bez skutku. Gdy umierał w 1831 roku, wszyscy wiedzieli już jacy niedobrzy, okrutni i bezmyślni byli ci Wandalowie, bo przecież dopuszczali się wandalizmu, prawda?

Jeśli, drogi czytelniku zobaczysz pocięte siedzenia w autobusie komunikacji miejskiej, wątpliwej jakości graffiti na ścianie wychodka lub nieprzyzwoity czteroliterowy wyraz domalowany wprawną ręką na plakacie wyborczym popularnego polityka, to pamiętaj: jest to typowy przykład karolizmu. Zjawiska o dobrych katolickich, świetnie udokumentowanych przez historyków korzeniach. Nie wiń dawno wymarłych barbarzyńców. Oni z tym nie mają nic wspólnego.

Komentarzy 38 to “Krótka, ale przerażająca historia wandalizmu”

  1. Jurgi said

    Świetne.
    Zmiana nomenklatury wydaje się mało realna, ale będę próbował. :)

  2. mw said

    Dodajmy do tego jakże chrześcijańskie i pobożne zachowanie krzyżowców z 1204 roku.

  3. telemach said

    @mw: przykładów jest dużo, można mnożyć i mnożyć. W tym przypadku jednak to jest oburzające, to tak jak by (po naszym – odpukać – zejściu z historycznej sceny, potomkowi niemieckich uczonych udało się rozpropagować skutecznie termin „polskie obozy koncentracyjne”. A wszyscy, bez wyjątku, entuzjastycznie wskoczyli by do tego tramwaju. JA tam widzę pewne podobieństwa.

  4. ah, z Bogiem na ustach zwalac wine na innych… nic nowego, to juz jakby stala w zachowaniach utalentowanych pracownikow KK. i jak to mawial Goebbels: tysiac razy powtorzone klamstwo staje sie prawda…

  5. dana 1 said

    Część z tych Wandalów wyszła prawie na pewno stąd, choć nie wiadomo czy to na pewno ci okrężną drogą doszli do Rzymu.

    To wioska Prusiek kolo Sanoka, w której odkopano nekropolię Wandalów

    Kliknij, aby uzyskać dostęp 31-sanok06.pdf

    Hm. Różnie z tym przyprawianiem gęby bywa. Węgrom nic, a nic nie szkodziło z dumą podszywać się pod miano potomków Hunów.

  6. […] This post was mentioned on Twitter by Aubrey, Artur Jurgawka. Artur Jurgawka said: Nie wandalizm, lecz karolizm. Polecam! http://bit.ly/9Zf8Zc […]

  7. mona said

    @dana 1: Wanda(lowie) doszli do Rzymu przez Afrykę. O ile potraktujemy poważnie Prokopiusza z Cezarei. Chyba, żeby nakłamał.

  8. andsol said

    Wolę książki tanie i lekkie, ale nigdy nie pożałowałem kupienia drogiej i przyciężkiej w transporcie książki „Barbarzyńska Europa” Karola Modzelewskiego. On nawet nie potrzebuje przypominać co w imię nowych bogów (trzech w jednym) nawyrabiano, on po prostu opowiada o systemach prawnych różnych barbarzyńców.

  9. caddicus said

    Myślę tak sobie przeczytawszy o niewłaściwym pochodzeniu (z nieprawego łoża?)wandalizmu, że zjawisko nie nowe, choć bogowie wspierający różni – w zależności od miejsca i czasu. Jeśli już jakąś łatkę ci przyczepią, to trudno ja zerwać.
    Fałszywki wypuszczane w lud żyją swoim życiem i choćbyś na rzęsach stawał lud wie swoje. Pierwszy lepszy przykład z brzegu to Protokoły Mędrców Syjonu, ale i to wszystko, co teraz krąży w necie na temat chemtrails, GMO itp. itd. Wyobraźnia i strachy ludzi są przeogromne.

  10. dana 1 said

    mono

    Tak z Afryki, do której dotarli przez półwysep Iberyjski, Galię z jakiegoś miejsca w centralnej Europie. Wcześniej zapewne ich siedziby znajdowały się gdzieś w Skandynawii.

    Tak, więc dotarli do Rzymu okrężną drogą.

  11. Pawel said

    Dlaczego karolizm? Mało to znacznie wcześniejszych przykładów niszczenia wspaniałych miast? Mnie szczególnie „imponują” Rzymianie, którzy w jednym roku zrównali z ziemią Korynt i Kartaginę. Chyba, że kryterium wyróżniającym jest niszczenie tylko Rzymu (ale właściwie dlaczego?)

  12. mona said

    –>Dana: istotnie, od momentu przekroczenia Renu w noc sylwestrową 405 r n. e. i wejścia do Galii, ich wędrówka jest świetnie udokumentowana. I mieli, jako jedyny lud germański sporą flotę zagrabioną w Kartaginie. Po drodze, w Galii, o ile pamiętam jeszcze z liceum, poczynili niezłe spustoszenia. Tak przynajmniej uczy się młodzież szkolna we Francji.
    Więc takimi niewiniątkami, jak sugeruje Telemach, to pewnie nie byli ;-)

  13. calmy said

    Karolizm. Oczywiście. Sama wczoraj widziałam w tramwaju jak jacyś Karole pocięli siedzenia ostrym przedmiotem.

  14. telemach said

    @Paweł: Bo dobrze brzmi? A tak poważnie: chodzi o wskazanie sprawcy, który powinien zająć miejsce Wandalów. Ponieważ to ich obciążono winą za bezmyślne i bezsensowne spustoszenie Rzymu, wypadało wskazać w ramach dziejowego zadośćuczynienia właściwszego kandydata. Bo przecież lubimy tak bardzo sprawiedliwość dziejową, prawda? Chociaż, muszę przyznać: ikonoklaści też mnie kusili. To zabawne co w religijnym zapale nawyrabiali w takim np. Utrechcie

  15. caddicus said

    Ad Telemach
    Jest powiedzenie kijem Wisły nie zawrócisz, tak więc Wandale muszą się pogodzić, że przetrwają w pamięci (i języku) jako protoplaści szczególnej maści chuliganów. A że nie byli wyjątkowi i szczególnie okrutni? Cóż! Takie są koszty życia po życiu.

    Ikonoklaści to szczególny wyraz umiłowania prawdy religijnej, choć Ukraina z okresu tworzenia Kościoła unickiego słynęła z obdzierania żywcem ze skóry oponentów jedności w miłości.

  16. dana 1 said

    Są „wandale” i „Wandalowie”. Ci drudzy nie mają, więc powodu obrażać się o tych pierwszych.

  17. calmy said

    @Torlin: co takiego jest ciekawe w tym haśle? Wikiwandalizm jest przecież znanym powszechnie zjawiskiem, każdy kto współpracował z wiki może o tym przecież godzinami. Ja sama miałam taką przygodę gdy utworzyłam hasło miejscowości w której się urodziłam, a jakiś buc natychmiast wstawił informację, że burmistrz jest wuj. Wpierw w akapicie dotyczącym miejscowych atrakcji, a gdy mu z adminem to trzy razy usunęliśmy, zaczął przekręcać nazwisko. Z Zygmunta G*****skiego robił Zygmunta Chujo*skiego. Skaranie boskie i może świętego zniechęcić.
    Czasem dziwię się skąd takie buce biorą czas i energię. ;-)

  18. Torlin said

    Dla mnie ciekawe, bo wandal kojarzy mi się raczej z konkretnym rozbijaniem ławki, a nie z siecią. Ale może nie mam racji.

  19. telemach said

    Torlinie, większości tak się kojarzy, nie ma to chyba nic wspólnego z racją lub jej brakiem. Socjologowie i psychologowie społeczni wyróżniają dzisiaj 6 rodzajów wanddalizmu, tutaj są ślady klasyfikacji Cohena:
    http://www.zgapa.pl/zgapedia/Wandalizm.html

    Można się istotnie zdziwić jak rozszerzono to pojęcie.

  20. Skan said

    Świetny tekst – już dokonałem wymiany w słownictwie :)

    A propos „polskich obozów koncentracyjnych” z 3-ego komentarza. Ostatnio w jednej z dyskusji na forum pewnej gry komputerowej znalazłem ciekawe wyjaśnienie tej kwestii, które dało mi lekko do myślenia:

    http://forums.2kgames.com/forums/showpost.php?p=701392&postcount=216
    http://forums.2kgames.com/forums/showpost.php?p=704418&postcount=236

    Czyżby faktycznie chodziło o proste nieporozumienie „semantyczne” na linii eng-pl?

  21. bigapple1 said

    piekne! ja jestem nawet za ustanowieniem jakiegos komitetu w tej sprawie. moglwby sie nazywac np. KROWA (Komitet ds. Ratowania Opinii Wandali).

  22. fren said

    Tak, KROWA to niezły pomysł. Tyle że gdybyśmy mieli powoływać komitety dla obrony niesłusznie pomówionych pojedynczych ludzi, grup ludzi albo całych narodów, to tych komitetów powstałoby bez liku. Jakoś tak łatwo nam przyjmować „na wiarę” wszystko, co „się mówi” o bliźnich, a potem, po głębszym zastanowieniu, okazuje się, że odkręcenie tego jest prawie niemożliwe.

  23. telemach said

    Fren, podobnie to widzę. Jakże podobnie. Ale to chyba nie jest akcent optymistyczny, prawda?

  24. najdrozsza said

    „Ale to chyba nie jest akcent optymistyczny, prawda?”

    mógłby być może być. Gdyby się te komitety znacząco rozprzestrzeniły doszłoby być może do zachwiania wiary w „wierzenia na wiarę”. Nie wykluczam jednak, że na przykład w najbardziej cierpiącym kraju na świecie mogłoby dojść jedynie do wzmożenia i tak już dobrze się trzymającej paranoi i nawalanki pomiędzy komitetami.

  25. Hoko said

    Ale Wy jesteście mało praktyczni – toć Wandalowie powinni się cieszyć, że tak się skończyło, jak się skończyło, bo dzięki temu są powszechnie znani, a jakby nie to, to i pies z kulawa nogą by o nich dziś nie pamiętał :)

    No ale że Wandalów już nie ma, to w te czy w tamte, to i tak pikuś.

  26. „[…]ikonoklaści też mnie kusili. To zabawne co w religijnym zapale nawyrabiali w takim np. Utrechcie” –
    albo w Madabie. Wydłubane z mozaiki kamyczki wymieszane i wstawione z powrotem wyglądają jak policyjna pikseloza, którą w telewizji maskuje się twarze przestępców.
    Należałoby się ikonoklastom.
    A „karolizm” nastręcza pewien problem z dwoma dość częstymi imionami, które zaczynają brzmieć jak „Wandal” i „Wandalina” ;-)

  27. telemach said

    Hoko: Wandalom (których nie ma) to może i wszystko jedno, ale mnie nie jest wszystko jedno. JAko obywatel kraju w którym sprawiedliwość dziejowa pisana jest z dużej litery i wyprowadzana na spacer przy każdej nadażającej się okazji nie mogę zamykać oczu. Albo jakoś tak.

  28. Hoko said

    E tam. Ujmę rzecz od innej strony. Jeśli zrobisz ankietę wśród społeczeństwa i zapytasz, czy ten i ów wolałby, ażeby go historia wspominała jako podróżnika-rozbójnika, niechby i wandala, ale mimo wszystko zdobywcę tego i owego, czy też jako kulturalnego spokojnisia, to większość wybierze pierwsze. Tak samo będzie, jeśli alternatywą dla wandala miałoby być zapomnienie zupełne.

    A jako „obywatel kraju” snujesz zbyt daleko idące, moim zdaniem, analogie. Wandalowie mieli, suma sumarum, szczęście – bo wiele ludów, również tych, po których walec Wandalów się przetoczył, zniknęło w pomroce dziejów bez najmniejszego śladu.

  29. telemach said

    @Hoko:

    ad. E tam.
    Całkiem niewykluczone. Zupełnie wiarygodny pogląd. Ale pogląd to jeszcze nie jest argument. Z mojej strony będę się przekornie upierał przym prostowaniu nieporozumienia, nawet gdy Wandalom to się może nie spodobać :)

    ad. „Obywatel kraju”
    Obiecuję popracować nad swoim (być może dziwnym) poczuciem humoru. Najwyraźniej ironia „nie przeszła na czytelnika”. Co wcale nie musi być jego winą.

  30. Ach, ja raz dopisałam coś na bilboardzie wyborczym, ale wrodzona skromność nie pozwala mi napisać, co to było.

  31. […] Adres URL: Krótka, ale przerażająca historia wandalizmu « Ogólna teoria … […]

  32. […] Czytaj więcej: Krótka, ale przerażająca historia wandalizmu « Ogólna teoria … […]

  33. […] Originally posted here: Krótka, ale przerażająca historia wandalizmu « Ogólna teoria … […]

  34. „…z okrzykami sławiącymi Jezusa Chrystusa Pana naszego, jak również Niepokalaną Maryję Dziewicę rzuciły się do rabunku i gwałtów”

    Był, widział, słyszał?

    „…jak systematycznemu zniszczeniu uległo 90% wszystkich budowli i dzieł sztuki”

    Przyznam, że 90% wygląda imponująco.
    Ale może to było 87%, albo 63% ? A może… 7% ?

    Nie ma to jak precyzja i pewność.

  35. mandala_d said

    Logos, ty chyba grałeś w „Dniu świra”, ten styl wydaje mi się taki znajomy ;-)

  36. drakaina said

    Ponoć Alaryk nie łupił, bo wciąż miał nadzieję, że ktoś się opamięta i zrobi go głównodowodzącym armii rzymskiej. To nie moja zawodowa działka, powtarzam to, co na wykładach z historii późnego antyku słyszałam, ale miał on (Alaryk) dopraszać się najpierw u cesarza wschodniego, którego był sprzymierzeńcem, a następnie zachodniego, wysokiego stanowiska w armii, jako że (słusznie) uważał się za najwybitniejszego wodza epoki. Ponieważ jednak kolejni cesarze lekceważyli zarówno jego prośby jak i groźby (kolejne fale barbarzyńców zbliżające się do kruchego już wówczas limesu, przed którymi chciał bronić cesarstwa), zdesperowany Alaryk postanowił pokazać Rzymianom, co potrafi – i pokazowo zdobył Rzym… Nie żeby na wiele się to którejkolwiek ze stron zdało.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.