Panteon Rodaków (PR). Leon Czołgosz

15 października, 2009

Co pewien czas, to tu, to tam, można napotkać nader rozpowszechnioną opinię, że z jakichś niepojętych powodów, my Polacy, jako nacja, mamy zawsze pod górkę. Ot, taki tragiczny naród. Przez los prześladowany. Nie lubią nas. Bierze się to najprawdopodobniej z powszechnej nieznajomości osiągnięć niektórych z naszych rodaków. Wstyd przyznać: podczas gdy my rozpamiętujemy swe porażki, świętujemy klęski – inni potrafią się chwalić swymi osiągnięciami lepiej i głośniej. Najwyższy czas skończyć z tą fałszywą skromnością. Dzisiaj: Leon Franciszek Czołgosz.

Podczas gdy zupełnie obce, różnojęzyczne encyklopedie i leksykony zgodnie zwą go Polakiem, polskie źródła, z typową dla naszego narodu skromnością, nazywają go „sympatykiem anarchizmu”. Niepotrzebnie. To naszemu rodakowi zawdzięcza swe powstanie oddział US Secret Service chroniący bezpieczeństwa amerykańskich prezydentów. Bez Czołgosza pięćset dolarówka wyglądałaby zupełnie inaczej. Gdyby nie on, najwyższy szczyt na kontynencie północnoamerykańskim nosiłby dziś pewnie inną nazwę. Mało kto, naprawdę mało kto może się pochwalić tak interesującym rejestrem czynów niepojętych jak nasz krajan. Spieprzył wszystko co można było spieprzyć. Również szereg rzeczy, których w zasadzie spieprzyć nie było można. Czołgosz nie był zwykłym, pierwszym z brzegu nieudacznikiem. Czołgosz był nieudacznikiem wyjątkowym. Ale po kolei.

Leoś Czołgosz przyszedł na świat w 1873 roku w jak najbardziej polskiej, wielodzietnej, ale za to katolickiej rodzinie w Alpena, w stanie Michigan. Tatuś Paweł ożenił się po śmierci mamy Marii z domu Nowak ponownie, ktoś w końcu musiał się zajmować sierotami. Wraz z dwoma braćmi wcześnie rozpoczął pracę w walcowni drutu, bracia przystąpili do strajku, zostali zwolnieni i mogli powrócić na rodzinną farmę. Tę niesprawiedliwość rodak nasz przeżył do głębi, ponieważ jednak musiał z czegoś żyć, kontynuował karierę, tym razem w hucie szkła. Będąc świadkiem codziennego wyzysku doznaje załamania nerwowego i wraca na łono rodziny. Rodzina wcale się z tego nie cieszy. Najmniej cieszy się macocha. Polityką się Leoś nie interesował, nie ma najmniejszego śladu, aby kiedykolwiek należał do jednej z licznych podówczas wywrotowych organizacji. Lub jakichkolwiek innych. Lubił natomiast czytać gazety i chodzić na rozmaite wykłady. Ten niepowstrzymany pęd do wiedzy okaże się zgubny. I w ten sposób dobrnęliśmy do Emmy Goldman.

Emma Goldman to też nie był byle kto, Emma Goldman to był proszę państwa ktoś. Obiekt uwielbienia wyrobników i filozofów. Legenda uciskanych. Gwiazda światowego anarchizmu. Kobieta pod każdym, naprawdę każdym względem niezwykła. Nawet dziś jej marmurowy nagrobek zdobi słuszny cytat i fałszywa data zgonu. Gdzież jej nie było. Wszędzie była. U progu XX stulecia była w Stanach Zjednoczonych i wygłaszała wykłady o ucisku człowieka przez człowieka oraz co można na to począć. Jednym ze słuchaczy był niejaki Czołgosz Leon. Wykłady spodobały mu się do tego stopnia, że postanowił poznać prelegentkę osobiście. Został jednak odpędzony przez najbliższe otoczenie gwiazdy. Otoczenie było przeświadczone, że ma do czynienia z policyjnym szpiegiem i prowokatorem. Coołgosz się nie zniechęcał. Doszło do tego, że anarchistyczne gazetki ostrzegały towarzyszy przed dziwakiem ponawiającym podejrzane próby zbliżeń.

Przełom wieków. To zadziwiające, ale czasy były wówczas takie, że marzeniem przyzwoitego anarchisty było spektakularne wyprawienie jakiejś głowy państwa na tamten świat. Najlepiej przy pomocy bomby. Z braku bomby – przy pomocy broni palnej. Głowy koronowane miały pierwszeństwo, w przypadku braku głowy koronowanej mógł to ewentualnie być oprawca zastępczy tzn. dyktator lub prezydent z dyktatorskimi zapędami. Gdy Leon Czołgosz przeczytał w gazecie, że Caetano Bresci zastrzelił akurat włoskiego króla Umberto I, postanowił pokazać, że Polak też potrafi i nabył rewolwer. Niezła kanalia była z tego Umberto, akurat odznaczył orderem generała Fiorenzo Bava-Beccarisa w nagrodę za otwarcie ognia do demonstracji składającej się głównie z kobiet i dzieci protestujących przeciw podwyżce cen chleba. Mediolański bruk spłynął krwią, ofiar śmiertelnych było ponoć trzysta. Pomińmy jednak na chwilę dyskusyjną kwestię sensu lub bezsensu terroru indywidualnego i poprzestańmy na twierdzeniu, że wzburzenie Bresciego było zrozumiałe. Podobnie jak i fala sympatii z jaką w pewnych kręgach spotkał się jego czyn. Motywy Czołgosza, który udał się do Buffalo w stanie Nowy York w celu odstrzelenia urzędującego i demokratycznie wybranego prezydenta pozostaną niejasne.

William McKinley nie był może prezydentem wybitnym, był jednak prezydentem powszechnie lubianym. Wyprowadził kraj z poważnego kryzysu ekonomicznego, umocnił międzynarodową pozycję USA, oparł ostatecznie dolara o parytet złota. Nie było powodu aby go nie lubić i dlatego lubiano go powszechnie. Akurat został wybrany na następną kadencję. I teraz będzie tragikomicznie. Nasz rodak zamieszkuje w Buffalo w pobliżu wystawy panamerykańskiej i czeka na prezydenta. W końcu 6 września pragniie zbliżyć się do głowy państwa ale nie wie jak to uczynić. Ustawia się zatem w kolejce zwolenników i sympatyków aby głowa państwa mogła zbliżyć się do niego z zamiarem uściśnięcia mu dłoni. Ach te amerykańskie rytuały. Sciskanie nie dochodzi do skutku bo Czołgosz dzierży w ręku zawinięty w chusteczkę do nosa rewolwer kalibru 0,32. Udaje mu się przystawić broń do piersi prezydenta i – zanim zostanie obezwładniony przez otoczenie – oddać dwa strzały.

Cresci strzelał z pewnego dystansu i trafił bez pudła. Czołgosz miał łatwiej, ale mu nie całkiem wyszło. Prezydent nie straci przytomności i zdoła jeszcze uchronić swego niedoszłego mordercę przed nieuchronnym linczem (Go easy with him, boys!). Po ośmiu dniach umrze w męczarniach na skutek powikłań zakażenia odniesionych ran.

Zaaresztowany, Czołgosz podaje fałszywe nazwisko (Fred Nieman), co jest o tyle zabawne, że policja znajduje w jego kieszeni kartę wyborczą, z której wynika nie tylko jak się nazywa, lecz również, że był w niedawnych wyborach zarejestrowany jako republikanin, ergo wyborca McKinleya. Postawiony przed sądem zostaje po krótkim procesie – przy aplauzie sali – skazany na karę śmierci.

Od Czołgosza odżegnują się wszyscy. Emma Goldman próbuje przedstawić go początkowo jako biednego, godnego politowania, zbłąkanego matoła, ściąga to jednak gromy na jej głowę zarówno ze strony kół oficjalnych jak i dotychczasowych sympatyków. Największe psy wieszają jednak na Czołgoszu anarchiści twierdząc, że dotąd nikomu nie udało się tak skutecznie zaszkodzić jednym głupim i nieprzemyślanym czynem anarchistycznej sprawie. Pogrzeb McKinleya odbył się w Washingtonie i zgromadził nieprzeliczone tłumy. Naród w zgodnym wysiłku rzucił się do wznoszenia niezliczonych pomników i mauzoleów upamiętniających zmarłego. Jakże żałośnie i patetycznie muszą brzmieć w tym kontekście ostatnie słowa Czołgosza:

I killed the President because he was the enemy of the good people — the good working people. I am not sorry for my crime“. (Zabiłem prezydenta, ponieważ był wrogiem dobrych ludzi, dobrych pracujących ludzi. Nie żałuję swego czynu).

Leon Czołgosz umiera na krześle elektrycznym 29. października 1901 roku w więzieniu w Auburn. Ku utrapieniu rodziny pozbawiony zostaje chrześcijańskiego pochówku. Przewidując nieuniknione zbezczeszczenie zwłok, władze decydują się na zalanie trumny stężonym kwasem siarkowym. Nasz rodak rozpuszcza się całkowicie w ciągu 24 godzin.

Tak kończy się historia Leona Czołgosza, który pragnąc zdobyć uznanie tych, którzy go nie lubili postanowił – w interesie tych tych, którzy jego poparcia nie pragnęli, kierując się ideami, których nie rozumiał i wychodząc z błędnych założeń – zamordować wybranego przez siebie prezydenta, ściągając na siebie niechęć i nienawiść wszystkich. Gdyby nie pomoc zarazków gangreny – nawet to by mu się nie udało.

Komentarze 32 to “Panteon Rodaków (PR). Leon Czołgosz”

  1. beatrix17 said

    Bardzo budujaca historia. Nie dosc, ze czlowiek moze sie zastanowic ile to rzeczy moglby spieprzyc, gdyby cos robil z wewnetrznego przymusu (i nie robic nic) to jeszcze mozna miec nadzieje, ze lut szczescia sie zdarzy;)

    Bardzo dziekuje :)

    ps. Wie Pan, polskosc jest uznaniowa, jak zydostwo, szczegolnie ta „prawdziwa”.

  2. telemach said

    Proszę bardzo. Budujące historie są naszą specjalnością.
    Oczywiście, że uznaniowa. Ale my będziemy się upierać żeby było „po równo”. Jak wszyscy to wszyscy. Może zostanie to uznane (na sądzie historii) za okoliczności łagodzące?

  3. beatrix17 said

    Oczywiscie, ze za lagodzace. Jak taka bedzie akurat potrzeba. A jak odwrotna to za dodatkowo obciazajace. Tak mi sie wydaje, dzialaja sady historii. Nie ma co na nie liczyc.

  4. telemach said

    Pewnie ma Pani rację. To nie byłoby pierwszy raz. Mnie ta historia wcale nie bawi. Pewnie i bym jej tu nie opisał gdybym przypadkiem nie natrafił na polską notkę encyklopedyczną, w której ta czołgoszowska polskość jakoś tak dziwnie przywiędła, nieomal zanikła, przesunęła się do zacienionego kącika. Co powinno dziwić znając naszą narodową skłonność do tropienia polskości tam gdzie chcemy ją koniecznie odnaleźć. A tu proszę – nowa zupełnie przynależność etniczna: zwolennik anarchizmu. Serce rośnie.
    Dobranoc

  5. Aubrey said

    Woody Allen mógłby zrobić z tego ciekawy film.

  6. beatrix17 said

    Byloby szkoda, gdyby Pan nie opisal. Bo ta historia, choc rzeczywiscie malo zabawana, jest bardzo pouczajaca. Poucza na przyklad o tym, jak konsekwencje gloszenia nawiedzonych wykladow nie spadaja najczesciej na wykladajacych a na przypadkowych dosc sluchaczy o podatnej naturze. Ktorzy zanim zabrali sie do dziela nie mieli szczescia natknac sie na inny wyklad, wzbudzajacy watpliwosci, miast ich pozbawiac.

    A z ta polskoscia, to dziwnie jest rzeczywiscie. Ja na przyklad niedawno natknelam sie na notke w polskiej wiki, ktora prezentuje postac Feliksa Edmundowicza jako „polskiego i rosyjskiego” dzialacza. Tylko polski on przeciez byc nie mogl, wiadomo. Jak sie nie da pozbyc, to trzeba chociaz sie podzielic.

  7. telemach said

    @Aubrey: Woody Allen mógłby. Gdyby Czołgosz miał na imię np. Dawid, a jego rodzice byli innego wyznania (co w przypadku ich urodzenia w Grodnie wcale nie musi być aż takie nieprawdopodobne) to pewnie by i zrobił. Polski reżyser (obawiam się) nie mógłby – z rozmaitych powodów. Aby móc zrobić taki film trzeba być obdarzonym łaską autodystansu i autoironii. Nie jest to akurat dyscyplina, w której tradycyjnie jesteśmy najmocniejsi. Czego czasem bardzo, bardzo żałuję.

  8. antyfaszysta said

    A ja poproszę o kolejne życiorysy. I pośmiać się można i zastanowić.
    Pozdrawiam :-)

  9. Abulafia said

    @Telemachu.
    I bez wabienia Panteonem w nagłówku przeczytałbym Twój wpis. Jak zawsze-ciekawy. Mimo, że odkurzony ,,bohater” do ,,grupy szczególnie zasłużonych osób” (definicja słownikowa) nie należał.
    Rozumiem sugestie wpływania niegodziwych wyczynów rodaków na stereotypy postrzegania poprzez jednostki całej społeczności. Cokolwiek się zarumieniłem. Jednakże jednoznaczne przypisywanie wszelkiego zła tylko orientacjom politycznym spod szyldu anarchii czy socjalistów oraz ateistów i innych bezbożników, nie trafia do mnie.
    Gdzie indziej też murzynów biją.

  10. Torlin said

    Niesamowite. Skąd Ty to wytrzasnąłeś?

  11. szekina said

    Jest coś przygnębiającego w antybohaterstwie pana Cz. Bo żeby był to choć porządnie jednoznaczny czarny charakter. Czy żeby choć budowała się jakaś spójna negatywna w ocenie potomnych ideologia. A tu nic, Wszystko w komin. Nie wiadomo po co, nie wiadomo dlaczego, nie wiadomo co. Jakoś mi się to mgliście, nie wiadomo jak, kojarzy z rozmaitymi rzeczami obecnymi do dziś.

    Podoba mi się tag „patriotyzm wybióczy”.

    Pozdrawiam.

  12. telemach said

    @Torlin: Geneza tego tekstu jest może warta wzmianki. Na Czołgosza trafiłem przypadkiem szukając kiedyś materiałów do historii o Emmie Goldman. To fascynująca postać ta Goldman, centralna święta na ołtarzu anarchosyndykalizmu, była wszędzie i przeżyła wszystko, a w szkołach nawet nie wspomniano. Ponieważ Goldman miała przez Czołgosza (a konkretnie przez próby wzięcia go w obronę) kolosalne kłopoty – zacząłem zbierać i o nim. Nie mogąc sobie z tą tragiczną postacią zupełnie poradzić.

    Notatki leżały gdzieś czekając na lepsze czasy.

    Przypomniałem sobie o nim, czytając pod tekstem Tomka Łysakowskiego o Polańskim następujący komentarz niejakiego Błażeja:

    „W Stanach są równi i równiejsi. Najgorzej mają Polacy których za umycie córki bez gąbki zamyka się na 30 lat gdy prawdziwi zboczeńcy i mordercy chodzą wolno. Polański to dla Amerykanów Polak taka linia obrony nie przejdzie.”

    Zastanowiłem się nad przyczyną takiego stanu rzeczy i przypomniał mi się dziwnym trafem Czołgosz. Nie tylko – ale między innymi, bo jeszcze kilkanaście innych popularnych jedynie poza granicami Polski rodaków mi się przypomniało.
    Pomyślałem, że warto by postaci te przybliżyć Błażejom przeświadczonym, że świat jest zły i niesprawiedliwy. Ze my im Kościuszkę, Pułaskiego, Helenę Modrzejewską, a oni – łobuzy jedne opowiadają w obelżywe anegdoty w których Polak jest synonimem nieudacznika lub przygłupa. Pomyślałem, że nie powinno zaszkodzić przypomnieć od czasu do czasu, że nic nie bierze się tak całkiem z niczego.

  13. telemach said

    abulafia drogi – pewnie, że biją. O jednoznacznym przypisywaniu – mowy być nie może. W końcu znamy się nie od dzisiaj – zatem zarzut dziwi mnie trochę. Absurd i ludzkie szaleństwo są ponad podziały ideowe. Obiecuję że bohaterem jednej z następnych historii będzie mój ulubiony SS-man. ;-)
    ukłony
    t

  14. futrzak said

    Czolgosz bardzo pasuje na bohatera jednej z powiesci Kafki: „Dzieje glupoty” :))))

  15. Gość said

    Typowy przypadek obsmarowywania Polski i Polaków. Autor tego bloga jest żydkiem tak samo jak ten Czołgosz. Prawdziwy Polak by czegoś takiego nie napisał tak samo jak prawdziwy Polak by nie mógł być mordercą. Teraz już możesz Mojsze usunąć ten komentarz.

  16. Abulafia said

    Oj nieładnie się Gościu bawisz w patriotyzm. Tak jakoś siermiężnie. Czuć onucami i popierdywanym bigosem.
    Nie wierzę, byś tak ślepo kochał Polskę, by pisać z tego powodu brajlem. Poza tym, kochankowie mają to do siebie, że zdradzają. Nie tylko oznaki słabości.

  17. telemach said

    Abulafia, ten komentarz akurat nie zawierał wystarczającej ilości treści aby wzbudzić emocje. Nie widzę powodu, dla którego konieczne musi być komentowanie aberracji umysłowych, odchodów i wydzielin wszystkich, którzy się tutaj czasem zabłąkają. Blog pomyślany jest tak, aby było ich mało. Gość niedzielny, przepraszam – poniedziałkowy, jeśli zjawi się ponownie, zostanie usunięty. Nie ze względu na głoszone poglądy. Ze względów czysto estetycznych.

  18. Ameryka potrzebuje takich postaci, czy potrzebowała… nie chyba potrzebuje nadal. Polak sie nadał, ciekawe czego my Polacy potrzebujemy? Jakich postaci? Swietych jednoznacznie czy terrorystów? Czy sprzedawczyków może? Nie wiem…

  19. Swoja droga dobrze że sa w Polsce jeszcze prawdziwi Polacy;) Nie wiem czemu tak o Polsce…. w zasadzie to o ludziach jest… czy to ja? Czy atmosfera tutaj taka panuje?

  20. telemach said

    Przechodniu – to jest w pewnym sensie o Polsce, ale tylko w pewnym sensie. Jesteśmy narodem trochę prześmiewnym i wybiórczo pamiętliwym.
    Chętnie zapominamy o tym kto nam przyprawił gębę i dziwimy się, że potem ktoś tak nas traktuje jak traktuje.
    Warto czasami podumać nad przyczynami. A nie udawać że Czołgosz był narodowości anarchistycznej jak to „stoi” w polskiej encyklopedii. Rozdzierać szat nie trzeba. Faktycznie – o głównie o ludziach.

  21. Rozumiem. Ja też wypowiadam się w pewnym sensie. Chodzi mi o rolę kozła ofiarnego i co z tym począć. Czyli o przyczyny i skutki. Bohater i ofiara to w gruncie rzeczy to samo.

  22. Czołgosz był niewatpliwie bohaterem w swoim dramacie, a jednocześnie kozłem ofiarnym zbiorowości. Czy to nie przypomina trochę Polskiej sytuacji?

  23. Telemachu cieszę się już wróciłeś:)

  24. a jeszcze zapomniałem o roli błazna, klowna

  25. copelza said

    Mając takiego przodka w rodzinie człowiek zastanawia się , czy powinien być dumny , czy nie .Biorąc jednak pod uwagę , że jest to jedyna osoba w historii o tym nazwisku , która zapisała się w pamięci i literaturze ,nie mogę odrzucić swojego dziedzictwa . Był taki facet , który dla sławy spalił świątynię :) A ja mieszkam w Częstochowie ,he he :) A żeby zrobiło się jeszcze weselej ; mój dziadek też nazywał się Leon Czołgosz i był podporą miejscowego KBW , a później ORMO .Niestety , genetyka nie zna litości :)

  26. Ruby said

    nikt nie widzi analogii z lee harveyem oswaldem? chyba ten czołgosz był niezły łeb, skoro sześćdziesiąt lat wcześniej wpadł na ten pomysł, a nie był w korpusie piechoty marines. Znaczy – artysta i performancer, a Państwo tu sobie smętki a la woody allen ku przemyśleniom i pognebieniu polskich serc snują.

  27. "Przedwiośnie" said

    Czołogosz nie był Polakiem , był Amerykaninem urodził sie i wychował tam . To oczywiste że z nami miał wspólne jedynie tylko tyle ile go rodzice nauczyli czyli niewiele. A co do tego że był anarchistą to owszem. Co do tego że był nieudacznikiem tylko jeszcze wiekszy nieudacznik może go tak nazywać … bo był zwykłym zawiedzionym człowiekiem jakich wielu wsród nas … miał jednak odwagę wziąść na siebie brzemię WINY za śmierć śmierć która według niego miała coś zmienić. Ale jak na anarchistę przystało z góry przegrał . Jedyne co mu się udało to do końca pozaostąć tym kim chciał być.

  28. obserwator said

    Jakie ładne łemkowskie nazwisko nosił ten „niby nasz rodak”…

  29. pogorach said

    nazwisko Czołgosz nie jest łemkowskie:) końcówki osz, oż i orz pochodzą z samego centrum państwa piastowskiego, z okolic Gniezna, Poznania, Biskupina. w księgach parafialnych z Biskupina spotyka się je już w Xw.

  30. wz43 said

    Łatwo dzisiaj pieprzyć trzy po trzy burżujom na temat, którego nie rozumieją. L. Czołgosz poszedł do pracy mając 10 lat i pracował w czasach, kiedy zmiana w fabryce trwała do 12 godzin dzień w dzień oprócz niedzieli. Widział nędzę ludzi pracy i otarł się o nią osobiście. W. Mc Kinley był ultraliberalnym prezydentem, który był tak lubiany przez społeczeństwo jak Balcerowicz z jego reformami w Polsce.
    Czasy, o których mówimy, to czasy kiedy policja bez ostrzeżenia strzelała do strajkujących robotników działając w interesie kapitalistycznych bogaczy, którzy tak jak i dzisiaj w Polsce budowali swoje majątki na nędzy ludzi pracy.
    Przesłanki swojego postępowania, które wyjawił L. Czołgosz są jasne i jednoznaczne. Ponieważ strajki były tłumione przez ówczesny system, na czele którego stał prezydent-reakcjonista
    socjalizujący amerykański robotnik zdecydował się dokonać na niego zamachu, który dla obu tych ludzi skończył się bardzo tragicznie.

  31. telemach said

    @wz43: dziękuję za dogłębną analizę. teraz już zrozumiałem, że Czołgosz był człowiekiem sukcesu, bo Ty nie lubisz Balcerowicza. tego samego Balcerowicza, który wreszcie wprowadził w życie to czego się tak gorąco domagali strajkujący robotnicy w 1980 roku, odwiedzani i zagrzewani do walki przez swoich anarchizujących francuskich kolegów. Robotnicy, nie burżuje. Wiem, bo przy tym byłem.

    Nie, historia nie jest prosta ani wyposażona we wbudowaną słuszność i logikę.

  32. Nachasz said

    Przy okazji śmierci Nelsona Mandeli niektórzy komentatorzy na fejsbukowej stronie Ruchu Narodowego wyrażali swoje niezadowolenie z faktu, że Janusz Waluś nadal siedzi. Zajrzawszy na poświęconą mu stronę na wikipedii (en), stwierdziłem, że Czołgosz został pokrzywdzony przez nieuwzględnienie go ani w kategorii Polish assassins, ani w Polish murderers.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.