Hǎo Chī uczy się mówić „nie”.

23 września, 2008

Uczeń Hǎo Chī postanowił nauczyć się odmawiać. W tym celu udał się do Mistrza prosząc go o radę. Mistrz siedział nieruchomo w progu swego domostwa i wpatrywał się w swoje dłonie. Powietrze drżało od upału, a z oddali dobiegało szczekanie psa.

– Wielokrotnie – odezwał się Hǎo Chī – próbowałem nauczyć się odmawiać. Nie potrafiłem tego jako dziecko, nie umiem tego również teraz. Za każdym razem, gdy muszę komuś powiedzieć „nie” ogarnia mnie poczucie bezradności i wstydu.

Mistrz przyglądał się dalej swym dłoniom powoli poruszając palcami.

– Nie potrafiąc nikomu odmówić cierpię – ciągnął Hǎo Chī – a cierpienie zakłóca mój spokój ducha. Czy mógłbyś powiedzieć mi co mam czynić aby pozbyć się cierpienia.

-Wykluczone – odparł Mistrz.

Komentarzy 8 to “Hǎo Chī uczy się mówić „nie”.”

  1. t4ngerrine said

    Cierpienie jest nieodłącznym elementem człowieczeństwa.

    Nie ma uniwersalnej recepty na życie. Jak zaważyła Szymborska (oraz wielu przed nią, po niej) – „nic dwa razy się nie zdarza”. Dlatego sprawdzają się symbole, a uniwersalne rady nie istnieją. Każdy przypadek – ba! każda chwila jest jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną.

    Radząc komuś możemy jedynie próbować postawić się w jego sytuacji, spekulować jak byśmy się zachowali; nie wiemy tego na pewno.
    „Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono”, czyż nie?

    Czy rady są szkodliwe?

    Kończąc mój psedofilozoficzny (parainteligentny?) wywód pragnę zauważyć, że będący w głębokiej depresji często się okaleczają; sprawdzają czy ich odrętwienie jest jeszcze życiem, czy już nie. Inni czując fizyczny ból skutecznie zagłuszają emocjonalny – podobno silniejszy.

    Szkoda, że cała wypowiedź jest nie na temat… ; )

  2. szekina said

    Podoba mi się nazwa kategorii: „Zen dla zmęczonych”. Jako, że zmęczenia jest teraz u mnie bardzo dużo wpisuję się na listę medytujących adresatów :)

  3. analog said

    cierpie wiec jestem

  4. Zauważmy, że Hao Chi cierpiał zarówno wtedy kiedy odmawiał, jak i wtedy kiedy nie potrafił nikomu odwówić :)
    Wykluczone, że Mistrz mógł mu coś na to poradzić.

  5. absolutnie said

    Przewrotne ;)

    Nie wiem, czy to właściwe skojarzenie, ale przyszedł mi na myśl znany dowcip o ślepym dżokeju, zapytanym, czy zgodziłby się jeszcze raz wziąć udział w wyścigu z przeszkodami. „Nie widzę przeszkód” – odparł.

  6. Bellatrix said

    Wrrr… Wychodzi na to, że receptą Mistrza na bycie Mistrzem jest Znieczulica. Biedny sirota Hao Chi dręczy się, męczy i łka po nocach nad swoją niedoskonałością, a Mistrz jedyne, co robi, to zachowuje (a przynajmniej to okazuje) niezachwiany spokój ducha i stoicyzm. Milczenie, milczenie i zimno. Tylko tego biednego chłopaka mi szkoda :)

  7. nyema said

    nauka bezpośrednia i natychmiastowa!
    sprytnie

  8. artur said

    Rzeczywistość i przeszłość to najlepsze scenariusze. Przyszłość również będzie jedynie tym co najlepsze. Cierpię zawsze gdy myślę inaczej.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.