Instytut Amnezji Narodowej

6 listopada, 2011

skutecznie zapomnianySzymon G. urodził się przed 102 laty we Włocławku, dzieciństwo spędził w Warszawie. Wcześnie dostrzeżono jego (jak później wielokrotnie pisali zachwyceni krytycy) niewątpliwy geniusz. Prawdopodobnie nie przesadzali, bo jakże inaczej wytłumaczyć sobie fakt, że jeden z najwybitniejszych ówczesnych pedagogów muzycznych, usłyszawszy grę ośmioletniego malca, w uznaniu dla niebywałego talentu, decyduje się podjąć wyzwanie rezygnując przy tym z honorarium. Dalszy rozwój wypadków potwierdził mądrość i dalekowzroczność tej decyzji. Zanim G. skończy 16 lat otrzyma stanowisko koncertmistrza Drezdeńskiej Filharmonii, aby, w przededniu swych 20 urodzin, na osobistą prośbę Carla Furtwänglera, objąć tę samą funkcję w najsłynniejszej podówczas europejskiej orkiestrze. Oszałamiającą karierę, której istotnym elementem była przyjaźń z Paulem Hindemithem (G. był, obok Feuermanna jednym z członków legendarnego tria Hindemitha) przerywa dojście do władzy narodowych socjalistów; nie pomagają protesty, ani osobista interwencja zrozpaczonego Furtwänglera, zakaz występów jest nieodwołalny. Emigracja nie wygląda początkowo zbyt różowo, Brytyjczycy internują go na Isle of Man, działalność koncertową będzie mógł podjąć dopiero po roku. Rozpoczyna się niekończąca seria sukcesów koncertowych, których ukoronowaniem jest triumfalna owacja po występie w nowojorskim Carnegie Hall w 1938 roku. Amerykańscy krytycy nazywają go wówczas Rubinsztajnem skrzypiec, porównanie – biorąc pod uwagę zadziwiającą zbieżność losów obu muzyków – nie pozbawione sensu. Wybuch II Wojny Swiatowej nie przerywa błyskotliwej kariery, przerywa ją dopiero niefortunna decyzja wyruszenia w azajatyckie tournee w momencie przystąpienia Japonii do działań wojennych. Szymon G. zostaje przez Japończyków internowany na 3 lata na Jawie, w 1946 roku widzimy go znów święcącego triumfy w australijskich salach koncertowych. Nieustająca działalność koncertowa, praktycznie wszędzie na świecie, będzie trwała do 1955 roku. W 1953 przyjmuje obywatelstwo amerykańskie, wzbrania się jednak – wskazując na swe związki emocjonalne z krajem pochodzenia – na zmianę swego imienia z polskiego Szymon na łatwiejsze do wymówienia Simon. Szymonem pozostanie do śmierci. W 1955 roku zakłada w Amsterdamie przesłynną Nederlands Kamerorkest, ze stworzonym przez siebie, znanym z mistrzowskich interpretacji dzieł Bacha i Mozarta zespołem przemierza w ciągu następnych 22 lat, jako solista i dyrygent, nieomal cały świat. Dyryguje (między innymi) takimi zespołami symfonicznymi jak London Symphony Orchestra, BBC Symphony Orchestra, Cleveland Orchestra, Chicago Symphony Orchestra i Boston Symphony Orchestra. Jednocześnie zdobywa opinię jednego z najbardziej cenionych na świecie (obok Menuhina i Ojstracha) pedagogów skrzypiec. Prowadzi kursy mistrzowskie w nowojorskiej Juilliard School of Music, w New Haven Yale University, Philadelphia Curtis Institute, New York Manhattan School of Music i Aspen Music School. W 1977 przejmuje prowadzenie Manchester Camerata, ostatnie lata życia spędza głównie w Londynie, w 1990 roku decyduje się na opuszczenie Europy i wyjazd do Japonii. Wiąże się z pianistką Miyoko Yamane, zamieszkuje w maleńkiej miejscowości w Toyama, nieopodal Tokio i poświęca cały swój czas i energię tworzeniu Nowej Tokijskiej Orkiestry Symfonicznej. Umiera tamże w 1993. Obszerne, pełne podziwu szacunku, miłości i odania nekrologi oraz artykuły okolicznościowe zapełniają szpalty gazet w cywilizowanej części świata. W cywilizowanej.
Zarówno jako światowej sławy dyrygent, jak i wirtuoz skrzypiec pozostawił po sobie bogatą i trudną do objęcia spuściznę nagraniową. Jest łatwy do znalezienia w leksykonach i encyklopediach. Prawie wszędzie, bo u nas raczej nie. Proszę nie szukać go w polskim wydaniu wikipedii. W Wielkiej Encyklopedii PWN go nie ma. W Wielkiej Encyklopedii Muzycznej, w której w zasadzie jest każdy włącznie z portierem konserwatorium warszawskiego, jest króciutka notka (część biograficzna, tom III, E-F-G, str. 364). Krótsza o wiele, niż poświęcona np. gitarzyście elektrycznemu znanemu na wybrzeżu w latach 60-ych.

Niesprawiedliwym byłoby jednak twierdzić, że potomni o nim zapomnieli, bądź że zupełnie go nie docenili. Szymon G. posiada pomnik. W Bostonie. I ulicę swego imienia. Na przedmieściach Groningen.

Komentarze 53 to “Instytut Amnezji Narodowej”

  1. andsol said

    A bo my nie wszystkich równo cenimy, to po co o nich pisać?

  2. Podoba mi się, gdy wysupłujesz ze zbiorowej niepamięci takie kwiatki, jak Szymon Goldberg:-)
    http://www.bach-cantatas.com/Bio/Goldberg-Szymon.htm

  3. mona said

    „Podoba mi się, gdy wysupłujesz ze zbiorowej niepamięci takie kwiatki, jak Szymon Goldberg:-)”

    Och, to przecież wcale nie jest zbiorowa niepamięć. W końcu Niemcy mają festiwal skrzypcowy i nagrodę jego imienia:
    http://www.goldberg-musik.com
    a Szwajcar napisał i opublikował w Szwajcarii jego obszerną biografię.
    Mówienie o zbiorowej niepamięci jest nieporozumieniem. To jest nasza, wybiórcza niepamięć wystawiająca nam świadectwo. Brzydkie.

  4. Dzięki za podpowiedź, Mono, ale tytuł nadany wpisowi przez Telemacha zawęża – może się mylę – zbiorową niepamięć do Polaków.

    Prawie wszędzie, bo u nas raczej nie. Proszę nie szukać go w polskim wydaniu wikipedii. W Wielkiej Encyklopedii PWN go nie ma. W Wielkiej Encyklopedii Muzycznej, w której w zasadzie jest każdy włącznie z portierem konserwatorium warszawskiego, jest króciutka notka.

  5. mona said

    @Caddicus:
    Nie denerwuj się. Mnie się tylko sformułowanie sugerujące powszechność wydało niestosowne. Problem w przypadku zapomnianych, albo bardziej przez obcych niż przez nas pamiętanych i docenianych rodaków jest nasz. Co nie znaczy, że inni podobnych nie mają. Oj mają, mają.

  6. b. said

    Zgodnie z tezą wpisu o Ściegiennym nie może być pamiętny, nawet jeśli urodził się we Włocławku. Za dużo sukcesów. Gdyby tylko urodził się we Włocławku, a potem został wyrzucony z tych wszystkich orkiestr, byłoby o czym mówić. Miałby dość zasług na filharmonię swojego imienia.

  7. @Mona
    Przyjmuję uwagę. Wyraziłem się mało precyzyjnie przyjmując, iż kontekst pozwoli odczytać intencje.

  8. Boni said

    Telemach jest mistrzem. Nikt, no kurcze, nikt, nie potrafi jedną nocią spowodować, że siedzę i się wstydzę, i nawet nie wiem dokładnie za co. Ostatni raz, dawno temu, Jasienica mi to potrafił zrobić, ale przynajmniej równoważył czasem momentami, w których czułem się troszkę dumny, też nie bardzo wiem czemu. Ale telemach to zupełnie inna liga.

  9. „Nikt, no kurcze, nikt, nie potrafi jedną nocią spowodować, że siedzę i się wstydzę, i nawet nie wiem dokładnie za co.”

    Drogi Panie Boni,

    no bez przesady, bez przesady. Ja Panu chętnie spróbuję wytłumaczyć za co, bo dręczył mnie przecież ten sam problem, sądzę również, że autora też, bo tylko ten, kto się sam głęboko wstydzi może napisać taki tekst.

    Wmawiano nam długo własną wspaniałość, a my chętnie łykaliśmy i teraz, po 200 latach wychowania patriotycznego w wydaniu konserwatywnym mamy narodową tożsamość postawioną na krzywym fundamencie zbudowanym z kłamst, półprawd, naiwnych mitów i nierealnych rojeń. Jest zrozumiałe, że były narodowej wspólnocie potrzebne, aby przetrwać w czasie grożącej zagłady. Są jednak garbem w czasach gdy trzeba pokazać, że się jest otwartym, przyjaznym, rozumiejącym świat i zdolnym do współpracy.
    Myślę, podobnie chyba jak autor, że trzeba się tego garbu pozbyć. Nie chodzi przy tym o to, że patriotyzm jest czymś zdrożnym, chodzi o to, że praktykowany u nas rodzaj patriotyzmu należałoby zamienić na wersję bardziej pasującą do naszych czasów. A taka operacja boili, bo musi boleć. Należy do tego nawracanie do zadziwiających przemilczeń, godnej podziwu dyskrecji dotyczącej ogromnej rzeszy tych, którzy „wyszli z naszej ziemi”, nie mieli jednak odpowiedniego kształtu nosa, wyznania lub nazwiska, aby zasłużyć na naszą pamięć i szacunek. Wolimy kultywować narodową fikcję monoetniczności i czcić miernoty niż wspomnieć tych, którzy się jak Goldberg do swojej polskości chętnie przyznawali. Uświadomienie sobie tego faktu boli i zawstydza, bo przyzwoitego człowieka zawstydzić musi. Pan Andsol ładnie to skomentował na początku.

  10. Zalinkowana przez Andsola lista wymienia ludzi, którzy po drugiej stronie Atlantyku żyli i tworzyli, choć nie zawsze mieli bezpośredni kontakt z Polską. Często byli dziećmi lub wnukami emigrantów z terenów dzisiejszej Polski. Nie wszyscy odczuwali więź z miejscem swego pochodzenia, co nie znaczy, że nie należy o tym wspominać.
    Dorzucę do tej listy dwa małe kamyczki z mojej małej ojczyzny. Chodzi o dwie postaci,o których osiągnięciach wie bardzo wielu, a z wynalazku jednego z mich codziennie korzystają miliony.
    Pierwszy to Mieczysław Bekker (1905-1989) – inżynier i konstruktor księżycowego łazika (LRV), drugi zaś to Julius Fromm (1883-1945) – twórca bezszwowej prezerwatywy z lateksu i potentat w tej branży do 1938 roku, kiedy to naziści zmusili go do sprzedania dochodowego przedsiębiorstwa.

  11. mona said

    @Caddicus:

    (…) ludzi, którzy po drugiej stronie Atlantyku żyli i tworzyli, choć nie zawsze mieli bezpośredni kontakt z Polską. Często byli dziećmi lub wnukami emigrantów z terenów dzisiejszej Polski. Nie wszyscy odczuwali więź z miejscem swego pochodzenia, co nie znaczy, że nie należy o tym wspominać.(…)

    W takim razie, dla zachowania proporcji, może sensowne byłoby porównać? Np. Szymona Goldberga z Włocławka i urodzoną w Lipnie córkę słowackiego Cygana, przepraszam, Roma o nazwisku Chalupec? Co sprawia, że na cześć amerykańskiej gwiazdki, która spędziła całe życie na zacieraniu swych korzeni, która występowała w latach trzydziestych w wielu wyprodukowanych przez podległą Goebbelsowi berlińską UFA filmach organizujemy festiwal „Pola i inni” i ufundowaliśmy nawet nagrodę jej imienia? Uwielbiamy i wracamy: w książkach, artykułach okolicznościowych i coraz to nowych biografiach? Porównanie może być ciekawe. Ja widzę zadziwiający brak symetrii.

  12. rysberlin said

    jest tylko jedna recepta na brak hasla o Szymonie G. w Wiki – napisac je :roll:

  13. calmy said

    @rysberlin:
    daj znać kiedy będziesz gotów. Z tym wpisem. Nie wykluczam jednak, że używając formy bezosobowej masz na myśli, że powinni to zrobić inni.

  14. @Mona
    Sądzę, że warto podjąć się tego wyzwania. Może być niezwykle interesujące. Z jednej strony Goldberg zachowujący w dokumentach polska firmę imienia, z drugiej zaś przywołana gwiazdka.

  15. cyncynat said

    Ale wlasciwie to dlaczego Polska ma pamietac czy byc dumna z Szymona G.? Czy wiezienie ma byc dumne z co bardziej slynnych swoich ‚podopiecznych’?

  16. mona said

    @cyncynat:

    „Ale wlasciwie to dlaczego Polska ma pamietac czy byc dumna z Szymona G.? ”

    Bo sobie na to, tym, czego dokonał, zasłużył? Na dumę, to może nie, ale na pamięć – na pewno. Każdy jest skądś, on był z Polski. To kto ma o nim pamiętać? Papuasi nowogwinejscy? Innuici? Maori?

    „Czy wiezienie ma byc dumne z co bardziej slynnych swoich ‘podopiecznych’?”

    Bezcenne jako intelektualna prowokacja i skrót myślowy. Kontraproduktywne jako wkład do dyskusji o koślawości ślepej na jedno oko pamięci zbiorowej. Miło Cię widzieć w starej dobrej formie!

  17. cyncynat said

    Zasluzyl? Zasluzyl tez Gauss i Oistrakh. Z nich tez Polska ma byc dumna? Biedny Szymon jedynie taki do Polski mial stosunek, ze mial nieszczescie sie urodzic w tym miejscu. Ani nie ksztalcil sie w PL, ani nie pracowal specjalnie, ani nawet Prawdziwym Etnicznym Polakiem nie byl, ino Zydem, ktorego ledwie na Madogaskar tybulcy nie wyslali.

    Chociaz wynajdywanie z kogo by tu jeszcze mozna byc dumnym, to zdaje sie byc sportem narodowym w Europie Wschodniej. W wikipedii to sie objawia jako lazenie znakowanie kogo sie da: ten byl Polakiem i ten byl Polakiem, a ten byl Zydem, ale POLSKIM (znaczy uciekl z Polski), a ten pracowal przez dwa miesiace w Polsce, a tamten mial ciotke w Polsce, a tamten dziadka.

  18. cyncynat said

    A poza tym to nieprawda, ze Polacy nie pamietaja. Wlasnie sprawdzilem: angielski artykul w Wiki jest nalezycie obsikany: „Szymon Goldberg (1 June 1909 – 19 July 1993) was a Polish-born American violinist and conductor.”
    Kategorie: Congress Poland emigrants to the United States,
    American people of Polish descent, Polish violinists, Polish conductors (music), Polish Jews, American people of Polish-Jewish descent, Polish expatriates in the Netherlands, Polish expatriates in Japan, People from Włocławek, People from Warsaw

    Serio, czy ktos moze jeszcze miec watpliwosci co do tego ze Szymon byl POLISH?

  19. mona said

    @cyncynat:
    „A poza tym to nieprawda, ze Polacy nie pamietaja. Wlasnie sprawdzilem: angielski artykul w Wiki jest nalezycie obsikany”

    Niczego nie sprawdziłeś. Przeczytałeś hasło. Gdybyś sprawdził jak boziaprzykazała tutaj:
    http://toolserver.org/~daniel/WikiSense/Contributors.php?wikilang=en&wikifam=.wikipedia.org&grouped=on&page=Szymon_Goldberg
    to oświeciłoby Cię, że wśród contributors nie ma ani jednego Polaka, Każdy podaje swój kraj pochodzenia, prawie każdy z nich podaje swój szczegółowy background. Informacje o domniemanej „polskości” przejęte zostały przez nich z innych źródeł, najprawdopodobniej wywiadów z i wypowiedzi samego Goldberga. Poza tym, nie spotkałam się jeszcze nigdy z sytuacją, że polski autor zaczyna w celu obsikania od tworzenia angielskiego hasła ignorując, że polskiego jeszcze nie ma. Lepisz sobie bałwana i to jak zwykle byle jak.

  20. mona said

    @cynycynat:
    „Ani nie ksztalcil sie w PL, ani nie pracowal specjalnie, ani nawet Prawdziwym Etnicznym Polakiem nie byl, ino Zydem, ktorego ledwie na Madogaskar tybulcy nie wyslali.”

    Zasadniczo, o ile sarcastic mode = on i ochota na flejm to faktycznie można spróbować w ten sposób. Co podejrzewam. Gdyby ktoś jednak napisał poważnie, to byłby to słaby trolling. Bo urodzony w gdzie? Wychowany gdzie? Przyznający się do czego? Ożeniony z kim? Zachowujący na obczyźnie jaką formę nazwiska? A informacja, że nie kształcił się w Polsce też wyssana z palucha. Kształcił się w PL. W Warszawie. Był uczniem warszawskiego pedagoga Mieczysława Michałowicza. O czym pamiętają świetnie Niemcy:
    http://www.lexm.uni-hamburg.de/object/lexm_lexmperson_00001360;jsessionid=294EF91FE63226104597AD7D9248B4BE?wcmsID=0003&XSL.lexmlayout.SESSION=
    Słabo szukasz. Zresztą informacja o jego polskości jest zawarta we wszystkich wersjach językowych w wikipedii, nawet w hebrajskiej. Z wyjątkiem naturalnie polskiej, której nie ma.

  21. mona said

    cynycynat:
    I wierz mi, jeśli nawet Zydzi w Izraelu zaczynają swoje hasło w encyklopedii od: ” היה כנר ו מנצח יהודי – אמריקאי יליד פולי” to coś to znaczy. Oni wcale nie są zbyt chętni do podkreślania polskości tych swoich ziomków, którzy nie przywiązują do tego żadnej wagi. Ale pewnie, według Twojej koncepcji, pewnie i tu pojawili się Polacy i w patriotycznym zaślepieniu obsikali sobie teren.

  22. babilas said

    Ja uwielbiam te szarże walcem drogowym, tę buchającą parę i precyzyjne ruchy kierownicą. Teraz, zgodnie z logiką, cyncynat powinien przejść na rosyjski. Wyraźnie brak Nachasza – ale nie uprzedzajmy wydarzeń.

    Kocham pana, panie Sułku. I panią, pani Elizo, też. Serio.

  23. amatil said

    Goldberg Goldbergiem, ale za to Fahrenheit był Polakiem. No dobra, Niemco-holendro-polakiem, o, tutaj:
    http://en.wikipedia.org/wiki/Fahrenheit

  24. andsol said

    dlaczego Polska ma pamietac

    Nie przypominam sobie jednego wpisu, w którym telemach wystąpił jako rzecznik zbiorowego bytu zwanego Polską. A pamiętam wiele takich, które mi, Polakowi, pomogły zastanowić się nad paru aspektami polskiej mentalności, rozumianej jako emanacja życia społecznego Kraju.

    czy byc dumna z Szymona G.?

    Odpowiedziała bardzo jasno mona, że zasłużył na dumę, to może nie, ale na pamięć – na pewno. Nie zapomnijmy tej frazy, bo to więcej niż przechodnia refleksja, to program mentalny i etyczny.

    Czy wiezienie… Przy trollowaniu liczy się szybkość, nie jakość, więc po co precyzować, że chodzi nie o wożenie, a o więzienie. Znane nam z historii: Polska więzieniem narodów. Gdyby blog z wypisami z cyncynata nie istniał, należało by go stworzyć.

    A teraz: do wskazanego problemu. Czy niedziałanie może być przewiną? Jeśli tak, to może Boni ma rację, że trzeba się wstydzić – nie przeszłości, bo nie nasza osobista ona, a problem przeszłości jasno wypunktował theoweinberger, ale teraźniejszości. Tego, że nie odszukujemy tych dziwnie zapomnianych – zgoda, rysberlin, powinniśmy pisać o nich. Będę pamiętał o tym. Pomyślę. Nie moja specjalność, ale czyja to niby specjalność? Wszyscy mogą to naprawiać.

    O ile zapominanie jest przewinieniem, a brak przeciwdziałania może być elementem wyzwalającym wstyd, zaprzeczanie polskości tych emigrantów, odmawianie im związków z Polską, które oni przedstawiali w piśmie i mowie, jest chamstwem i głupotą.

    Tak, wielu Żydów nie chciało czuć się więcej Polakami – moje pierwsze spoktanie we Francji z córką Polaka (polskiego Żyda), która powiedziała, że ojciec w domu (w Argentynie) zabronił mówienia po polsku i wspominania owego kraju (ale, zdumiewająco, zachował nazwisko Kaczorowski) było dla mnie szokiem. Niebawem powtórzonym w Brazylii, gdy pan Paciornik, spytany czy był z pochodzenia Polakiem, z fizycznie odczuwalną nienawiścią prawie wypluł: Ukrainiec. Minęły lata, ciągle pamiętam nienawiść w oczach, nienawiść w głosie. Dlatego, że domyślił się, że byłem Polakiem, a on był Paciornik, Ukrainiec.

    I nie rozumiałem. Nasza tolerancyjna, piękna Rzeczpospolita – i takie reakcje?? Musiałem douczyć się nieco naszej historii.

    No i uczę się. Do dziś. A po niektórych lekcjach chodzą ciarki po plecach.

    Więc raczej zdumiewa, że tylu Żydów, prześladowanych dopóki nie pozbyli się pracy, domu, rodziny, przyjaciół, krajobrazów i zaakceptowali wygnanie – że tylu ich mówi wspaniałą polszczyzną, zna literaturę polską może lepiej niż ja, opowiadają świetne polskie dowcipy i znienacka wilgotnieją im oczy w środku sesji wspomnień.

    Nie byli Polakami? To byli Żydzi? To może przytoczę parę zdań z książki Ronalda Modrasa (str.57):

    znacząca, jeśli nie przeważająca część narodu zdawała się akceptować narzuconą przez narodowców wąską definicję Polaka jako słowiańskiego rzymskiego katolika będącego produktem polskiej kultury. Żydów otwarcie wykluczono. Na ironię zakrawa fakt, że wielu narodowców, którzy zostali uznani za „Polaków” według tej nowej definicji, pochodziło z ro­dzin, które przybyły do Polski z innych krajów w czasie, gdy Żydzi żyli tam już od wieków.

    Panie, Panowie, nie będzie wysłannik Watykanu mi mówił kto jest i kto nie jest Polakiem. Jeśli Żyd mówi, że jest Polakiem, to on doskonale wie o czym mówi, bo jest Polakiem. A jeśli mówi, że nie chciał więcej być Polakiem, to też doskonale wie o czym mówi – i tym razem jest sprawą naszej etyki i uczciwości zrozumienie tego.

  25. mona said

    @Babilas: człowiek z cepem jest tradycyjnym urozmaiceniem tego bloga. I wiem, że nie zniknie, różnica czasu o ile pamiętam.
    @andsol: ja się zastanawiam czasem, co jest takiego trudnego w pozostawieniu samym zainteresowanym obywatelom Rzeczpospolite,j żeby sobie byli kim akurat chcą. I tak Żydzi , według niektórych, nie mogą być Polakami, ale Ślązacy na przykład już muszą. Nawet gdy nie chcą. Jak Wielkopolanie. I chyba nie jest to wyłącznie kwestia katolicyzmu, bo Łemek lub Tatar nie zostają automatycznie wykluczeni, ale w przypadku Kaszuba to różnie bywa.

  26. rysberlin said

    @calmy, niestety nie zrobie wpisu o Szymonie G. w polskiej Wiki, bez wstydu i szczerze przyznaje – NIE UMIEM

  27. rysberlin said

    bardzo szanuje proby Telemacha w odkrywaniu „wad”, osobiscie jednak jako mieszkaniec wielonarodowego miasta w sercu Europy, chetniej czytam w polskiej Wiki o Wielkich (w zaslugach) ludziach i to nie dlatego ze byli/sa Polakami tylko dlatego ze ZASLUZYLI na wpis

    drepczemy w miejscu zagladajac w metryki z miejscem urodzenia

  28. cyncynat said

    Mona, moze masz racje z tym ze to nie Polacy obsikali. Ale pokaz mi gdzie ty znalazlas info nt pochodzenia i narodowosci wikipedystow.

    A co do domniemanej polskosci, to swietnie ze sie tak angazujesz w obrone polskosci Goldberga. Rozumiem ze z twoich pytan powinno wynikac ze jak sie ktos urodzil w na terenie PL, do lat 12 ksztalcil sie w PL a po wyjezdzie zachowal polskie nazwisko Goldberg (a nie zmienil na niepolskie np Goldstein) to oczywiscie ze to Polak, no musi byc Polakiem i juz. I jako o takim Polska winna o nim bardziej pamietac niz o tych less fortunate. Powinnas w wiki swoje pasje realizowac. Np tu http://en.wikipedia.org/wiki/Talk:Stefan_Banach – reprezentacja Polski starla sie z reprezentacja Ukrainy w tym sporcie. Pomozesz ziomkom?

  29. cyncynat said

    „ja się zastanawiam czasem, co jest takiego trudnego w pozostawieniu samym zainteresowanym obywatelom Rzeczpospolite,j żeby sobie byli kim akurat chcą.”

    No wlasnie: to dlaczego tak zawziecie bronisz polskosci Goldberga? Prosil cie o to?

  30. andsol said

    drepczemy w miejscu zagladajac w metryki z miejscem urodzenia. Rysiu, chyba jednak nieporozumienie, mówisz jak gdyby rzecz była istotnie w naszej dumie z tego, że człowiek wielkich zasłuch dla światowej kultury urodził się Polakiem. Nie, nie o tym jest wpis. A myślałem, że to takie oczywiste. Przecież nie chodzi o naszą radość, że „nasi górą”, a o dostrzeżenie także w Polsce tego, co tak łatwo autorzy wpisów informacyjnych w innych językach pamiętali: że artysta wyraźnie chciał być pamiętany jako Polak. Tylko tyle i nic innego.

  31. cyncynat said

    andsolu, ja tez poplakalem sie jak przeczytalem to: „Więc raczej zdumiewa, że tylu Żydów, prześladowanych dopóki nie pozbyli się pracy, domu, rodziny, przyjaciół, krajobrazów i zaakceptowali wygnanie – że tylu ich mówi wspaniałą polszczyzną, zna literaturę polską może lepiej niż ja, opowiadają świetne polskie dowcipy i znienacka wilgotnieją im oczy w środku sesji wspomnień. ”

    Na to powinny jakies tabletki byc.

  32. rysberlin said

    Andsol: „znacząca, jeśli nie przeważająca część narodu zdawała się akceptować narzuconą przez narodowców wąską definicję Polaka jako słowiańskiego rzymskiego katolika będącego produktem polskiej kultury.”

    Andrzeju, w piatek przez Warszawe przejdzie Marsz Niepodleglosci,
    komitet poparcia tutaj:

    http://niepodlegli.net/komitet-poparcia/

    w nim Pawel Kukiz ktory dostapil przywileju telewizyjnej dyskusji z Panem Premierem Donaldem Tuskiem, ten ostatni powiedzial ze „szanuje poglady p.K.” (cytat z glowy, moge sie troche w slowach mylic) !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    polecam, przeczytajcie kto popiera

  33. cyncynat said

    a ja pierdole: z faktu, ze autorzy zagranicznych encyklopedii podaja miejsce urodzenia Goldberga jako Wloclawek andsol wyciaga wniosek „że artysta wyraźnie chciał być pamiętany jako Polak.”

    :-O

  34. mona said

    @cyncynat: Tobie się jednak wszystko rypie. Wpis telemacha był o paradoksach zbiorowej pamięci z której jedni są, a inni nie są wykluczani. Masz rację, Goldberg mnie o nic nie prosił. Ja za to proszę Cię o – wiem że to trudne – chwilę zastanowienia się nad prostym zjawiskiem: urodzony we Włocławku mieszkaniec Warszawy robi światową karierę. We wszystkich dostępnych źródłach podkreślane jest jego polskie pochodzenie. On sam je podkreśla i w momencie naturalizacji odmawia zmiany niewymawialnego polskiego imienia na łatwiej wymawialne. W polskich encyklopediach go nie ma, tak jakby nigdy nie istniał. Chociaż w tropieniu polskości w 10 pokoleniu jesteśmy dobrzy i śmieszni. Ulicę poświęcają mu Holendrzy, festiwal Niemcy, a pomnik budują Amerykanie.
    Pytanie 1.: czy gdyby sobie zmienił nazwisko jak Helen Modjeski i nauczył się mówić po polsku z akcentem to sprowadzano by jego prochy aby pochować je w rodzinnej ziemi?
    Pytanie 2: O co Ci tak naprawdę biega?

  35. rysberlin said

    Andrzeju, ja wiem, ze Tobie duma z „nasi gora” obca :)

    wiem ze obca tez Telemachowi, jednak mnie juz samo

    „dstrzeganie” czujnym robi

    tytul notatki jest taki: Istytut Amnezji Narodowej

  36. cyncynat said

    Mona, pamiec Goldbergowi poswiecaja ci, ktorzy pamietaja go jako wybitnego wykonawce. A ty zdajesz sie sugerowac ze do nich powinni dolaczyc ci, ktorzy go powinni pamietac jako niegdysiejszego mieszkanca PL.
    I nie – w zrodlach podane jest miejsce jego urodzenia. Normalna praktyka. To nie jest podkreslaniem jego domniemanego poczuwania sie do bycia Polakiem. Ani tez nie jest tym „odmawinie zmiany niewymawialnego polskiego imienia na łatwiej wymawialne”. (A to Amerykanie podczas naturalizacji z automatu proponuja zmiane imienia? Czy to tylko Szymonom z Polski?)

    Re pytanie 1: nie rozumiem.
    Re pytanie 2: tylko drocze sie z popularnym w tych kregach pomyslem, ze Polacy niejako powinni pamietac o Szymonie G., bo tamtemu sie przydarzylo nieco watpliwe szczescie urodzenia sie we Wloclawku.

  37. @cyncynat: dpowiedź na pytanie 1 byłaby z pewnością prostsza, gybym je inaczej sformułowała. Np. tak: co sprawia, że Polacy obdarzają tak często czcią i pamięcią tych, którzy albo mają ich głęboko w dupie (pola negri), albo, co gorsza, uchodzą w oczach reszty świata za postaci wysoce problematyczne (papież), albo są beznadziejnymi nieudacznikami (całe multum)? Przy jednoczesnej amnezji jeśli chodzi o tych, którym się udało, którzy zasłużyli własną pracą i talentem na ogólny szacunek? Skąd to się bierze?

    Odpowiedź na pytanie 2 bardzo mi się podoba. Ciekawi mnie jednak dlaczego się droczysz. Pewnej pikanterii temu droczeniu nadają okoliczności: pod tekstem napisanym o ile wiem w Niemczech droczy się mieszkaniec Nowej Zelandii kwestionując to co mówi mieszkaniec Brazylii, a ja komentuję to z patrząc przez okno na niebo nad sporej wielkości francuskim miastem. A wszystko po polsku na temat tego, do jakiego stopnia urodzony na terytorium Rosji Zyd z amerykańskim obywatelstwem, który umarł w Japonii mógł być, lub był, i dla kogo był, a dla kogo nie był Polakiem. Odjazd

    P.S. Urodziłeś się może we Włocławku? ;)

  38. @Mona: nie kwestionując wymowy Twego komentarza, a tylko gwoli uściślenia, dodam, że podany jako przykład papież (przy całej złożoności jego oceny i postrzegania przez „oczy reszty świata”) zasłużył „własną pracą i talentem na ogólny szacunek”.

  39. @caddicus:
    „podany jako przykład papież (przy całej złożoności jego oceny i postrzegania przez „oczy reszty świata”) zasłużył „własną pracą i talentem na ogólny szacunek””

    tak, wiem, to bardzo rozpowszechniony w Polsce pogląd. „Ogólny szacunek w Polsce” to tak jak światowej sławy artysta znany w całym województwie podlaskim.

  40. @Mona: czy poglądy rozpowszechnione na Podlasiu są mniej ważkie niż w Nowym Jorku, czy Monte Carlo? Może są mniej nośne niż poglądy mniejszości mające dostęp do mediów mainstreamowych, ale to nie ma nic wspólnego z powszechnością.

    Zgodzisz się, że Twoje, czy moje oceny osób i stanów rzeczy nie wyrażają poglądów większości. Szkoda, ale obydwoje należymy – z zachowaniem proporcji – do mniejszości. Nie oznacza to w żadnym razie, że słuszność jest po stronie większości.

  41. mona said

    „czy poglądy rozpowszechnione na Podlasiu są mniej ważkie niż w Nowym Jorku, czy Monte Carlo?”

    Nie. O ile pozostają tym czym są i nie próbują mi wmawiać, że są tym czym inni chcieliby aby były.

  42. Mono, tego nie możesz oczekiwać pod podlaskich zwolenników określonych poglądów. Sama pragniesz – mam nadzieję, że się nie mylę – aby Twoje poglądy zostały uznane przez większość, w tym także przez Podlasian.

  43. dru' said

    „Pewnej pikanterii temu droczeniu nadają okoliczności…”
    Dorzuć jeszcze parskanie śmiechem pod nosem w czytelni w byłym celtyckim mieście, jak to mówi Davies.

    Potem zrobiło się trochę mało merytorycznie, co po wczorajszym „Habemus papam” wyraźnie mi nie leży. :)

    Beannacht Dé oraibh!

  44. babilas said

    „(aby) poglądy zostały uznane przez większość, w tym także przez Podlasian”

    Andrzej Bursa to jakoś zgrabnie ujął kiedyś (nie, to nie to o pantofelku).

  45. cyncynat said

    Jak dlaczego sie drocze? For fun. Telemach u siebie na blogu wyhodowal dwa rodzaje dziadkow lesnych. Pierwszy rodzaj to dziadki z ktorymi sam Telemach sie droczy: dziadki patriotyczne standardowe. Podrzuc takim jakas wielce wywrotowa interpretacje polskiej historii („to wcale nie orzel na polskim godle!”) i juz jest „dyskusja”. Niestety znudzilo mi sie to od czasu od kiedy juz nie zagladam na salon24. Drugi rodzaj dziadkow okupuje tzw druga strone (te sama, ale im sie wydaje ze zupelnie inna). To sa dziadki progresywnie patriotyczne. U takich np negatywne stereotypy o Zydach zostaly wyparte przez „pozytywne” (w ich mniemaniu) stereotypy o Zydach. PW i Andsol – czolowi przedstawiciele tego gatunku. Prowokowanie tych dziadkow jeszcze mnie troche bawi.

  46. telemach said

    cyncynat:
    Bardzo ładny komentarz. I zręczny. Dostajesz piątkę za szczerość i urok osobisty. Nagroda ma jednak mały feler: jest za zajęcie pierwszego miejsca ex equo. Musisz podzielić się z Moną ;)

  47. dru' said

    @cyncynat
    Gratuluję nagrody, mimo, że dzielona! Ja jak chcę osiągnąć podobny efekt mówię po prostu: „Twoje zachowanie wskazuje na nierozwiązane konflikty emocjonalne z okresu dzieciństwa.” Niemniej ja jestem tylko, jak mi wynika z analizy dziadkiem progresywnym, do tego prymitywnym, przyznajmy uczciwie.

    Jeszcze raz gratki. Zazdroszczę monie takiego szacownego towarzystwa.

  48. cyncynat said

    Ojej, jaki fajny blog literacki znalazlem. Powiedzialbym wiecej, ale wtedy, obawiam sie, skasuje jeszcze kilka nagrod.

  49. mona said

    Je dirais que vous êtes une bête, mon colonel.

  50. cyncynat said

    Wole: bokser na pogaduszkach u sprzedawcow pieczarek, tfu, szachistow znaczy sie.

  51. babilas said

    To ja poproszę nagrodę w kategorii „podręczny Wernyhora”. Przepowiedziałem, że będą językami ludzi oraz aniołów mówić.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.