Marie-Louise de Savoie-Carignan

1 października, 2010

Maria Luiza, księżniczka de Lamballe, ta  z domu sabaudzkiego, powraca z emigracji na życzenie królowej. Przedtem spisuje testament, pozostawiając (na wypadek nader prawdopodobnej śmierci) cały majątek szpitalowi Hotel Dieu i swoim pieskom. Wraca, mimo że stosunki pomiędzy obiema paniami już dawno się ochłodziły.

A przecież, nie aż tak dawne były czasy,  gdy obie panie całowały się namiętnie na oczach całego dworu. W usta i nie tylko.  Maria Antonina, znużywszy  się starszą o 15 lat przyjaciółką, postara się szybko o inne kochanki.  Rozczarowana de Lamballe będzie się snuła po korytarzach Luwru jak wyrzut sumienia i obiekt cichych  kpin dworaków.

Po powrocie, de Lamballe dołącza do (w międzyczasie) nader skarlałego dworu, świętuje wraz z rodziną królewską rocznicę zburzenia Bastylii, a gdy królewska para  zostanie uwięziona w Temple, również tam z nimi podąży.

18 sierpnia 1792 roku zostaje – wraz z resztą utytułowanej służby -zaaresztowana i  zamknięta w więzieniu La Force. Nadchodzi czas masakr wrześniowych; de Lamballe zostaje postawiona przed pospiesznie skleconym trybunałem. Odmawia złożenia przysięgi na wierność ideałom rewolucji, a co gorsza, wzbrania się przed składaniem zeznań obciążających królewską parę. Zostaje wydana motłochowi. Ogłuszona ciosami młota, pada na ziemię i zostaje zgwałcona a potem rozszarpana żywcem. Niektóre źródła podają, że została wpierw rozszarpana, a dopiero później zgwałcona.  Historycy będą się później spierać, czy opowieści o tym, że jej mordercy odcięli jej piersi aby karmić nimi psy, a następnie ugotowali i spożyli (zakrapiając winem) jej serce, mogą być uznane za prawdziwe.  Niezaprzeczalnym faktem historycznym jest jednak, że jej odciętą głowę, nadzianą na pikę,  skory do żartów tłum poniósł przed okna królowej.  Zeby sobie też popatrzyła. Gdyby jej było mało samej głowy, mogła sobie też popatrzyć na niesione przez Paryżan (również na pikach)  wnętrzności.

Rzekomo, zanim pochód dzielnych obywateli wybrał się pod okna królowej, udał się on, wraz z głową, do pobliskiego fryzjera.  Uderzenia młota i rozszarpywanie zwłok poważnie zrujnowały misterną fryzurę i księżniczka, to znaczy w zasadzie już tylko jej głowa,  była z tego powodu zupełnie nierozpoznawalna. Tak, że trzeba było coś z tym zrobić.

Ostatnio mnożą się głosy, że to telewizja i niektóre gry komputerowe odpowiedzialne są za wzrost ilości agresywnych zachowań wśród młodzieży. Kiedyś – twierdzą eksperci – takiej skłonności do brutalnej przemocy  jak dzisiaj – po prostu nie było.

Komentarzy 8 to “Marie-Louise de Savoie-Carignan”

  1. caddicus said

    Prawda czasu, prawda ekranu – c’est la vie:-)

  2. tamok said

    „Rozczarowana de Lamballe będzie się snuła po korytarzach Luwru”
    Chyba jednak nie Luwru, bo ten był już wtedy czymś w rodzaju galerii. Siedzibą króla i dworu był (od jakichś stu lat) Wersal. Z rozpaczy też zapisała się nawet do masonów :)
    Jeszcze mała uwaga do imienia – tak naprawdę nazywała się Marie-Therese Louise (ale dla wygody skracano do Marie-Louise) a w italiańskiej wersji Maria-Teresa di Savoia-Carignano. I jej tytuł „princesse” to po polsku będzie księżna, w końcu była żoną księcia członka rodziny królewskiej (który zszedł był na weneryczną przypadłość jakoś tak).

  3. telemach said

    Tamok (witam) ma całkowitą rację. Księżna. W zasadzie powinienem pamiętać. Gdy jej małżonek zszedł był – z wizytą pocieszycielską udał się do niej (żonaty już) sam Ludwik Filip (późniejszy L XVI) i pocieszał ją przez kilka dni, nie przerywając pocieszania nawet w nocy.

  4. telemach said

    Z Wersalem Tamok też ma (częściową przynajmniej rację) de Lamballe snuła się (jako tytularna Ochmistrzyni Marii-Antoniny) wszędzie tam, gdzie przebywała królowa. Tzn. w zależności od pory roku i kaprysu: w Verseille, Compiegne, w Château de Marly, Palais du Luxembourg i kilku innych locations. Louvre miał być symboliczny. Był on istotnie od czasów LXIV królewską galerią sztuki, tyle tylko – że umiejscowioną w miejskiej rezydencji króla i dla publiki niedostępną. Dla publiki Louvre został udostępniony jako muzeum dopiero w 1793 roku. Wówczas nie był on już królowi potrzebny, stracił on jakoś głowę do sztuki.

    Tak że de Lamballe mogła się snuć również po korytarzach Luwru.

  5. lumenn said

    Eh, no i to się nijak ma do wszystkich powieści Aleksandrów Dumasów, w których rozyczytywałam się lata temu, przekonana że Francja tamtych czasów tak właśnie wyglądała (a przez to świat cały trochę też). Jak zwykle, wszystko mieści się na pograniczu opowieści emocjonalnej, w której wydarzenia owiajają sie w nowe treści jak śnieżne kule i tej powiązanej z pierwotnymi faktami. Choć emocjonalnej łatwiej się wierzy. I chętniej.
    Dobrej nocy.

  6. Touching!

    PS. Kiedyś – twierdzą eksperci – takiej skłonności do brutalnej przemocy jak dzisiaj – po prostu nie było.

    I mają rację. Brutalna przemoc zawsze jest czymś konkretniejszym, niż sama tylko skłonność do niej.

    PS 2. A mówią, że tłuszcza działa „bez głowy”.
    Jak widać – działa z głową i to wysoko podniesioną.
    Mało tego! Mob has guts!

  7. calmy said

    Czy to ta Maria Antonina, która nigdy nie powiedziała:
    jeśli są głodni i nie mają chleba, to dlaczego nie jedzą ciastek ?

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.