O przyzwoitości

18 listopada, 2008

Tatuś niegdyś cenionego, a nawet powszechnie czytanego poety zwykł mawiać: „Kiedy nie wiesz, jak się zachować, zachowuj się przyzwoicie”. Jakże lubimy takie okrągłe, porażające swą prostotą zdania. Wpisujemy je do naszego wewnętrznego sztambucha, polerujemy szmatką dobrego samopoczucia i wiedząc nareszcie swoje, już jako lepsi ludzie, ruszamy przed siebie z troszeczkę bardziej podniesionym czołem, niosąc nieoświeconym kaganek oświaty. To co ładne i efektowne zasługuje na szczególną uwagę. Pochylmy się zatem nad cytatem-drogowskazem z należną mu uwagą i troską.

Przyzwoitość jest pojęciem jedynie na pierwszy rzut oka łatwym do zdefiniowania. Potocznie kojarzona ona bywa z postępowaniem zgodnym z hierarchią powszechnie uznanych i obowiązujących akurat wierzeń i wartości. Aby nie pozostać gołosłownym, posłużmy się najlepiej ogólnie znanymi przykładami z historii powszechnej. Bezsensowne marnotrawstwo było na przykład – i jak się wydaje słusznie – od czasów zamierzchłych powszechnie uznawane za nieprzyzwoite. Dla takiego, dajmy na to, Attylli, aka Bicz Boży, nader przyzwoitym było zastąpienie bezsensownego mordowania kobiet i dziatek o wiele bardziej spektakularnym i przynoszącym jego otoczeniu uciechę rozrywaniem końmi. Z punktu widzenia Girolamo Savonaroli natomiast, należało uchronić dobrych chrześcijan przed widokiem gołych bab namalowanych na płótnie, rozpasaniem wynikającym z mycia zębów oraz noszenia wygodnych ubrań, albo co gorsza biżuterii. Dostrzegł to nawet Boticcelli, który do płonącego na Piazza della Signoria stosu ochoczo dorzucił swe najpiękniejsze obrazy. W swym dążeniu do przyzwoitości absolutnej, dobry ten i skromny mnich, nie ugiął się konsekwentnie, aż do swego niewesołego końca, ani szykanom kościelnym ani świeckim. Nieprzeliczone były zastępy rycerzy przyzwoitości. Przedsiębiorczy angielscy żeglarze, pochylając się z troską nad ciężkim losem amerykańskiego farmera, nie pozostawali obojętni, lecz jako dobrzy chrześcijanie, mimo ewidentnych trudów i grożących niebezpieczeństw, dbali przez 200 lat z okładem o urozmaicenie etniczne Nowego Świata, przewożąc dzielnie przez ocean materiał ludzki pozyskany u zachodnich wybrzeży Afryki. Należy zaznaczyć, że materiał nie tylko nie doceniał troski o postęp cywilizacyjny, lecz unikał przewiezienia i w swej krnąbrności masowo umierał pod pokładem, nie bacząc na straty jakie ponosili biali dobroczyńcy. Jednym z najbardziej znanych nowożytnych zwolenników przyzwoitości był np. niejaki Jean Jacques Rousseau. Nie mogąc znieść autorytarnych i opartych na przemocy metod wychowania dzieci stosowanych przez współczesnych mu, nieoświeconych jeszcze bliźnich, postanowił poświęcić swój cenny czas na stworzenie dzieła poświęconego wychowaniu zgodnemu z naturą, które to dzieło, nie tylko przeszło do historii ludzkiej przyzwoitości, lecz po dziś dzień uznawane jest za podstawę nowoczesnej pedagogiki. Ponieważ własne rozliczne dziatki przeszkadzały by mu w pracy twórczej, polecił żonie oddać je po urodzeniu do przytułku, gdzie zgodnie z panującą wówczas modą zaraz sobie zmarły. I tak można w nieskończoność, aż po dzisiejsze czasy.
Przeświadczenie, że zawsze mamy wybór pomiędzy dobrem a złem, jest co prawda nie pozbawione pewnego uroku, ale jakże naiwne. Przeważnie wybieramy pomiędzy złem które rozumiemy a złem którego nie potrafimy dostrzec. Wszystko wskazuje na to, że rzecz ma się analogicznie również z dobrem.
I tutaj możemy uciec się do bardziej obrazowej metafory. Przeważnie dokonujemy wyboru pomiędzy interpretacją szóstego rozdziału Codex Seraphinianus i tekstu zawartego w Manuskrypcie Woynicha. Ze szczególnym uwzględnieniem 32 stron tego ostatniego. Ale to już zupełnie inna historia i zgodnie z wpojonym poczuciem przyzwoitości oszczędzimy jej zmęczonym zapewne już czytelnikom tzn. będziemy nią zanudzać kiedy indziej.

Komentarzy 6 to “O przyzwoitości”

  1. Bellatrix said

    Już się bałam, że chcesz prowadzić krucjatę, a to tylko ironia :)
    Wybierać między złem a złem, powiadasz? A co, jeśli nie uznaje się zła ani dobra?
    Przyzwoity znaczy w miarę dobry, ale bez fajerwerków. Zapewne „dobroczyńcy Afryki” byli przyzwoici, dbając o rodzinę przez zapewnienie edukacji swoim dzieciom i pomnażanie majątku. Inni zaś bronili swych praw kulturalnych czy religijnych, ale niespektakularnie. Ot, każdy z nas próbuje przetrwać na tyn świecie.
    Pozdrawiam!

  2. ksantypa said

    To zastanawiajace. Enigmatyczne nauczanie Mistrza, albo życie snem zainteresowalo wielu, a przyzwoitosc nikogo. Dlaczego tak sie dzieje? Moze ludziom zwyczajna przyzwoitosc nie jest potrzebna, bo od swieta roztrzasaja kazde drgnienie wlasnej duszy, duszy artysty i filozofa, a na codzien: „Ot, kazdy z nas probuje przetrwac na tym swiecie.”

  3. beatrix17 said

    Och, Ksantypo, a moze jest inaczej? Moze wszyscy zamilkli wobec oczywistosci materialu do przemyslenia sam na sam ze soba? MOze o tym, co naprawde wazne czasem tylko milczymy? Coz istnieje bez slow? pytal cytowany tu juz Elias Canetti, ale … No wlasnie.

    Pozdrowienia serdeczne

  4. Ja znam jeszcze inne powiedzonko: „Zachowuj się, byle jak ale się zachowuj”. Uwielbiam takie frazesy, które nic nie znaczą a jednak można z nich coś odczytać ;]

  5. porcelanka said

    „Przeważnie wybieramy pomiędzy złem które rozumiemy a złem którego nie potrafimy dostrzec. Wszystko wskazuje na to, że rzecz ma się analogicznie również z dobrem.”

    Absurdalne, prawda? Raz dostrzeżony absurd, którego nie koi ani religia, ani filozofia, ani doświadczenie jest nieusuwalny. Kant twierdził, że na takie okazje pozostaje: nadzieja, sen i śmiech. Na dzisiejszy wieczór wybieram bramkę nr 3 ;)

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.