Zdolność uczenia się
Kwiecień 19, 2011
Kanonik Vaubain, przeświadczony o trywialnej znikomości wszelkich wyścigów i konkursów, budzi się pewnego dnia z niemiłym uczuciem, że być może jego stosunek do współzawodnictwa jest nie tyle wynikiem skromności, co objawem braku pokory. Kiełkująca w głębi kanonika chęć zmiany nie jest wprawdzie jeszcze równoznaczna z decyzją, ale nie od razu zbudowano i tak dalej. Po dogłębnym namyśle postanawia wreszcie wziąć udział w konkursie ogrodniczym. Przedsięwzięcie, ku rozczarowaniu kanonika, kończy się fiaskiem, mimo że zaprezentowane przezeń drzewko bonsai było (zdecydowanie) największe ze wszystkich.
Myszkin, wiedziony współczuciem, grzebie długo w czeluściach biblioteczki. Szukajcie, a znajdziecie. Wreszcie wyłania się z chmury kurzu z pożółkłym egzemplarzem, którego stronę tytułową zdobią słowa „Małe jest piękne“ i brzmiące z niemiecka nazwisko. Przekazanie podarunku wraz z nieodzownymi słowami otuchy i porady jest czystą formalnością. Vaubain zagłębia się w lekturze pism Schumachera i doznaje iluminacji. Mądrej głowie dość dwa słowie.
W następną niedzielę, odświętnie odziany Vaubain dumnie kroczy chodnikiem w towarzystwie niewielkiego, no bądźmy szczerzy, małego psa. Kroczy to za mało powiedziane, Vaubain najwidoczniej zmierza szybując nad powierzchnią chodnika w przeczuciu nieuniknionego triumfu. Myszkin, przypomniawszy sobie, że w mieście odbywa się akurat wystawa dogów niemieckich, postanawia nie dostrzec ukłonu i przejść na drugą stronę ulicy przyśpieszając zarazem kroku.
—–
Znalezione w tej samej szufladzie co to, to, to i to.
Zawsze, gdy już obnosimy się swoją dumą okazuje się, że co innego jest w modzie.
To był bardzo mały wpis.
A co spodowało ekshumację dawno zapomnianych postaci?
erratum: niezapomnianych, naturalnie ;)
Ja protestuję przeciw ostentacyjnemu ukrywaniu kobiecości rzeczonej zakurzonej pary!
W nie najlepiej się prowadzącej Wikipedii mamy:
„Liczba podwójna rzeczownika przetrwała bez zmian w przysłowiu Mądrej głowie dość dwie słowie – słowie to właśnie podwójna liczba wyrazu słowo.”
Staruszek: liczyłem na to, że ktoś zauważy. Naturalnie, że dwie słowie. Jadna słowia – mądra głowia. Dwie słowie – mądre głowie. Tylko tak.
Proces uczenia się jest bardzo energochłonny. Jeszcze bardziej energochłonny jest proces nauczania, dlatego w trosce o środowisko powinniśmy ograniczać nauczanie, zachowując zdolność uczenia się.Zacznijmy od rzeczy malutkich: np. rozumek.
Czy takiemu misiu o małym rozumku było źle?
I wszyscy go lubią.
Ten kanonik Vaubain nie umie dobierać sobie przyjaciół. Było się zakumplować nie z Myszkinem, tylko z akademikiem Pawłowem, to i z uczeniem by było łatwiej, i z psami…
@Bobik: Vaubain może tylko z Myszkinem. Łączy ich odwieczna Haßliebe
A z Pawłowem? Z Pawłowem nic ich nie łączy. To już prędzej z akademikiem Łysenką.
Panie Zeenie, przepraszam, może wyjdę na idiotę, ale ja nie zrozumiałem aluzji z rozumkiem. Czy nie obawia się Pan, że Gospodarz może się obrazić?
Niczego nie chcę sugerować, ale mam nadzieję, że jest to aluzja natury politycznej i pije Pan do wiadomego polityka.
Można sądzić, że Myszkin, Vaubain, Kropotkin, Hao Chi, Brodsky, Szulce, Józef K., popitigrilli by troszku z telemachem. Możliwe, nie jest to pełna lista zainteresowanych.
Czy, oprócz pukania w drewno, niemalowane, dysponujemy jakimiś innymi środkami ochrony przed?
@cmss:
„Czy, oprócz pukania w drewno, niemalowane, dysponujemy jakimiś innymi środkami ochrony przed?”
A skąd ja mogę wiedzieć, czy dysponujecie?
telemachu, wprawdzie Vaubain nie wydaje się być nadmiernie inteligentny, ale…
Kiedyś i Myszkin zrozumie, skąd te bóle głowy…
Wydaje mi się, że winieneś być żywotnie zainteresowany ochroną przed wymyślonymi przez siebie postaciami.
No chyba, że czegoś nie łapię…
@cmss
Do łapania potrzebna jest gęstsza sieć co nie jednego kryla widziała. No i przestać zaciągać siecią las. A marliny nie działa zadyma.
Gospodarz miałby się obrazić, bo Pan Theodore nie zrozumiał aluzji?
:smile:
Uspokoję Pana, nie było żadnej aluzji
ani do Gospodarza, ani do polityka.
Odniosłem się wyłącznie do treści wpisu, w którym jak i w innych Gospodarz, jak zauważam, dosyć często umieszcza kilka poziomów opowieści, które, obawiam się, nie posiadają jednej, jedynie słusznej interpretacji :-)
To jest oczywiście święta prawda, że utwory literackie w ogóle dość często posiadają kilka poziomów interpretacyjnych, co dla jedynej słuszności jest dotkliwym ciosem, po którym może się już nie podnieść. Ale – tu już nie odnoszę się do zeena – chyba nie wyklucza to istnienia interpretacji zdecydowanie niesłusznych. Takich, co to nie nabił, a wystrzelił. Co wie, że dzwonią, ale zamiast zorientować się, w którym kościele, wyciąga z kieszeni komórkę.
Inaczej mówiąc, brak jedynej słuszności nie oznacza jeszcze automatycznego przejścia do anything goes. Tak przynajmniej podejrzewam. ;)
Swoją drogą, zeenie, miałem nadzieję, że jednak nie wyjdziesz po angielsku (czy też, jak Anglicy mawiają, po francusku) od Bobika, zanim nie zareagujesz na dowody (kwestionowanego przez Ciebie) antysemityzmu Dmowskiego.
Swoją dorogą babilasie, nie roznosi się zarazy po blogach…
A to ciekawego wilka Bobik wywołał. Jasne, że nie wszystko ujdzie, ale – tak myślę – w kwestii odbioru dzieła granicą jest wyobraźnia, wiedza i charakter.
Poprawię się: the sky is the limit. Ale zgadzam się i tu z Bobikiem, żadnego automatyzmu ;)
Ciekawe rzeczy ma ten Myszkin w biblioteczce. Ale może czkawką mu się odbije wolność Amartyi Sen? ;) Co do Vaubaina, przycinane drzew do lilipucich rozmiarów zawsze wydawało mi się zabiegiem podejrzanym. By nie rzec, okrutnym…Czy nie milej w cieniu posiedzieć? Drzewa rosną w końcu najokazalej, kiedy mają przestrzeń i dużo słońca. Wprawdzie w dżungli rozwój drzew rządzi się nieco innymi prawami, ale… czy polany nie są bardziej atrakcyjne?
Cmss: Myszkin i bóle głowy to raczej pat.
Porcelanko, mój komentarz nie był, jak rozumiem, jednoznaczny. Wrzuciwszy w google :
Myszkin site:pytania.wordpress.com
łatwo, po 1/5 sekundy, przekonać się jak telemach traktował Myszkina. Można wyobrażać sobie jak Myszkin potraktuje telemacha, If.
Ponadto, był to także (meta(?))komentarz do moich, w przedostatnim tekście telemacha.
Panie, a może pani CMSS:
stanowczo protestuję przeciwko wrzucaniu Lwa Nikołajewicza do czegokolwiek. A co do stosunków na linii Myszkin/Kropotkin, to na Pańskim miejscu bym się nie martwił. K(siążę) k(sięciu) łba nie urwie.
Cmss: Aaa.
Nie wiem tylko, czy Haßliebe tego nie tłumaczy?
W tym stanie może się zdarzyć wszystko. ;) I być może w tym tkwi cały urok. Zdaje się, że to jak wejść między kłócących się namiętnie kochanków. Oni zdecydowanie n i e chcą pomocy. ;) Zostaje całkiem bezpieczna i emocjonująca rola widza. Sztuka, jak się zdaje, dopiero się rozpoczyna. ;)
Co do pukania w drewno, niemalowane. To zawsze jest jakaś metoda i niewątpliwie ma za sobą długą praktykę. Ponoć szczególnie gorąca ufność pokładana w jej skuteczność istotnie wpływa na wyniki. ;P
Telemachu!
Składam Ci najserdeczniejsze życzenia świąteczne, uśmiechu, pogody ducha i spełnienia wszystkich marzeń