Laptop Franza Kafki
Sierpień 26, 2008
One Cannot Not Communicate
Ach Paul, mój drogi Paul! Ach ten twój pierwszy aksjomat teorii komunikacji! Takie proste zdanie a tyle zamieszania w głowach. Tyle pytań do znanych odpowiedzi. I nigdy już nie będziemy mogli w blasku kalifornijskiego słońca porozmawiać o tym, kto z nas dwojga bardziej nadaje się do sprawowania jakże zaszczytnej funkcji Przewodniczącego Związku Jednorękich Fryzjerów. Paradoksy odchodzą tak samo jak ludzie. Jak emocje i uczucia. Nawet te najpiękniejsze. Albo, zupełnie nieoczekiwanie, przestają być czytelne. Bo w raz z ludźmi odszedł na zawsze kontekst. I nagle jest tak jak z pismem Majów, którzy gdy przeminęła świetność ich kultury, nadal żyli w pobliżu budowli, których konstrukcji nie rozumieli, dzieł sztuki, których nie byli w stanie ocenić i napisów, których nie byli w stanie odczytać. Zyjemy w przedziwnym, aczkolwiek zupełnie irracjonalnym przeświadczeniu, że postęp jest czymś naturalnym, prawem natury, czymś co jest dane i co posiada własną dynamikę. Coraz więcej wiedzy, dóbr doczesnych, coraz bardziej ucywilizowane obyczaje, coraz więcej dzieł sztuki i człowieczeństwa. Zyjemy tak, nieświadomi, że los Majów czyha cały czas w cieniu, za rogiem, za następnym drzewem. Ze bliźni, wyciągający do nas rękę i pocieszający nas dobrym słowem w każdej chwili może zapragnąć wyrwać nam serce z piersi i pożreć je na surowo.
Są takie dni, gdy tylko zmęczenie jest prawdziwe.
Telemachu, cywilizacja to tylko opakowanie. Czy w starożytności, czy w średniowieczu, czy dzisiaj, jesteśmy tym samym. Ludzka natura się nie zmienia. Jeśli chodzi o kulturę, to się zgadzam: jest formą ekspresji, która spełnia swoją właściwą rolę tylko w danym czasie, miejscu, środowisku. Po jakimś czasie dzieło sztuki może być nadal piękne, ale spełnia już inną rolę, to samo z utworami, które nie noszą już piętna współczesności, ale nadal można się od nich nauczyć. Pod warunkiem, że umie się je czytać.
Pozdrawiam!
Pojęcia cywilizacji, postępu,praw natury i inne rr..rury wymyślili ogladacze,badacze,podlądacze.
Słyszłam nie tak dawno Maja grającego na flecie,podczas czegoś w rodzaju modlitwy.Spowodował,że ujrzałam orła lecącego w
wielkim kanionie,byłam!jego okiem.I do dzisiaj kiedy widzę,że autobus znów się spóźnił, mogę przywołać ten obraz i dziękować,że był człowiek i kontekst.Co więcej trwa…i nie pozwala być zmęczonym./kalendarz i spotkania Majów istnieją w realu,choć dookoła jakaś cywilizacja, a fuj!!!./ Przepraszam Dwurękich Fryzjerów.
Bzyk:
Prawdziwego zmeczenia nie odgoni melodia ulicznego grajka, trzeba je nieustannie w sobie pokonywac. Tylko ten kto stracil sporo ludzi, uczuc i zludzen wie, jak zycie jest kruche, jak trudno wyjsc ze swojej skorupy, zeby znowu sprobowac zrozumiec sie z drugim czlowiekiem, chocby tylko sprobowac, bo gwarancji na sukces nie ma zadnych.
Miła Ksantypo
to nie był uliczny grajek tylko spotkanie z modlitwą ŻYJĄCYCH MAJÓW/w cenrumie Polski/.Przewoływanie obrazu,który pod powiekami śpi,a daje poczucie siły i dystansu,jest osiągalne.Jeno by się chciało chcieć.To prawda,nie mam nawet gwarancji,co się stanie,gdy odejdę od klawiatury.I właśnie przez to „paradoksalne”-BEZ GWARANCJI, warto się odskorupić,albowiem „dziś” dano nam jeszcze jeden dzień ! a może być ostatnim ,niech będzie najlepiej zaryzykowanym.
Co to jest PRAWDZIWE zmęczenie?
Molowo brzmisz,nie pytam o więcej.Rozumiem kruchości i życzę Ci odgonienia RAZ… na… czas nam tu dany.
Coraz więcej wiedzy, dóbr doczesnych, coraz bardziej ucywilizowane obyczaje, coraz więcej dzieł sztuki i człowieczeństwa lecz człowiek tym samym człowiekiem pozostaje. Nie podatny na żadne reguły i przepisy wszelakie za westchnieniem „Majów” podąża mimo że nad losem swym stoi okrakiem. Gdy zmęczony wędrowiec przystanie i na swą drogę spojrzy z góry sam już nie będzie wiedział czy to co przeżył to prawda czy tylko bzdury.
Przepraszam – chwilowe natchnienie po przeczytaniu komentarza „Bellatrix” i oczywiście artykułu.
Coraz więcej dzieł sztuki, coraz więcej człowieczeństwa… Bo nie możemy przyjąć do wiadomości prostej prawdy: że jesteśmy tylko zwierzętami i kiedyś też przeminiemy.
A co najciekawsze, jak bardzo bym sobie z tego nie zdawała sprawy, wciąż wchłaniam kulturę i nie mogę bez niej żyć, nie chcę zaakceptować faktu, że mam rodzić dzieci i umrzeć. Jestem niereformowalna, jak widać :)
już 2gi raz podoba mnie się ten tytuł (= notki).
O czytaniu i przemijaniu kultury, zacytuję Państwu Szymborską:
„Doprawdy bardzo trudno zastać go [komizm]można w tym samym miejscu, w jakim kilka wieków temu artysta go zaplanował. (…) Są jednak rzeźby i malowidła, z których komizm wyparował bez śladu.” [W. Szymborska, „Lektury nadobowiązkowe”, t. 2., M. Gutowski, Komizm w polskiej sztuce gotyckiej]
Napiszę tylko, ze bardzo spodobał mi się ten wpis.
…w kilku komentarzach pojawiły się pojęcia – „człowiek” i „natura człowieka”, które domyślnie traktowane są jak coś stałego, niezmienniczego. Czy aby na pewno tak jest, a jeśli tak nie jest to skąd to zdziwnieni, skoro zmienia się wszystko inne.