Z okazji nowego roku
31 grudnia, 2011
Detroit, 28. grudzień 1951
Mr. Solomon Lefschetz Ph D
Department of Mathematics
Fine Hall, Washington Road
Princeton NJ 08544-1000 USA
Drogi Panie,
dziękuję za otrzymane życzenia świąteczne i załączony upominek. I chociaż topologia algebraiczna nie stoi – jak na razie – w centrum moich zainteresowań, to mimo to przesłany przez Pana pamiątkowy album z fotografiami z dorocznego zjazdu Towarzystwa sprawił mi dużo radości. Z okazji nadchodzącego nowego roku 1952 życzę Panu dużo powodzenia we wszystkich zamierzeniach i pozwalam sobie również sprawić Panu mały prezent. Ufam, że zrobione przez moją żonę na drutach rękawiczki będą Panu długo służyć.
Moc pozdrowień.
Pański Abraham Nemeth
Patrzac na daty, przypuszczam, ze obaj panowie zawdzieczaja swoja prace w matematyce cichej rewolucji w matematyce przelomu 19-20 stuleci. W najnowszym Notices of the AMS jest fajny i przystepny artykul o tym („A Revolution in Mathematics? What Really Happened a Century Ago and Why It Matters Today”): http://www.ams.org/notices/201201/rtx120100031p.pdf
Telemachu, gdyby zrobione przeze mnie własnołapnie życzenia noworoczne mogłyby Ci posłużyć chociaż przez rok, to już czułbym się szalenie usatysfakcjonowany.
Najlepiej sprawdźmy to eksperymentalnie. Najlepszego! :-)
Les plaisanteries cruelles.
WNwNR
Mona, wydaje się, że inni też robili Nemethowi takie sobie dowcipy: Wikipedia mówi, że Nemeth’s obituary has been prematurely published twice.
@andsol: no tak, ale rękawiczki dla Lefschetza to jednak chyba makabryczniej, niż album dla Nemetha, nieprawdaż?
Prawdaż. Ale u Lefschetza to była normalka. Nieuchronnie przychodzi pierwsze zdanie opisu, które Gian-Carlo Rota mu poświęcił: No one who talked to Lefschetz failed to be struck by his rudeness.
Tak tylko dodam – wpisowa makbra nie zniechęciła mnie do porannej kafki. Blogi sobą, a życie sobą. ;)
Głowię się, głowię, szukam i nic. Najwidoczniej wszyscy wiedzą coś, czego ja nie wiem. Pomocy!
@Andrzej Bieńkowski
jako prosty człowiek, nie mający pojęcia o Nemethach i Lefschetzach tego świata, wiem tylko tyle, że należy korzystać z anglojęzycznej wikipedii :)
@duxripae: dobra rada. Jeszcze lepsza:
http://www.gap-system.org/~history/Biographies/Lefschetz.html
i
http://andsol.blox.pl/2008/09/Sztuka-obrazania.html
i np. to:
http://www.aph.org/hall_fame/bios/nemeth.html
A tak w ogóle, to ten wpis łączy się z poprzednim. Bo Paul Graham ma związek z twórcą LISPa, który był znów doktorantem Lefschytza. W 1951 roku McCarthy ten doktorat zrobił. A co łączy McCartheego z Nemethem, to znów zupełnie osobna, ale zabawna historia.
Pływamy w przypadkach, ot co.
Wesołych Świąt – http://www.stachurska.eu/?p=6189 :)
Z uwzględnieniem tekstu w Post Scriptum :)))
„Wśród innych sposobów na utrzymanie mnie w dobrym zdrowiu, moja matka, Torquemada w
zydowskim odzieniu, miała przekonanie, że codzienne oblewanie mnie zimna woda,
im zimniejsza, tym lepiej, było konieczne, aby miec pewnosc mojego przetrwania w świecie, który naprawdę nie był tak groźny. Kiedy mialem kilka miesięcy, w Brooklynie,
w okresie zimowym, codzienie byłem przytrzymywany pod lodowata woda z kranu, abym się zahartowal. Mysl, ze mógłbym latwo umrzec na zatrzymanie akcji serca nigdy nie zaswitala w jej glowie, tak jak szkody do jelit, którymi mogly zaowocowac nadmierne ilosci lewatyw, przez ktore musiałem przejść. Te lodowate terapie szokowe trwały przez lata.” (Wybacz Telemachu pewna surowosc tlumaczenia z angielskiego)
Samuel T. Cohen w F*** You! Mr. President: Confessions of the Father of the Neutron Bomb.
Polecam lekture. „Kompleks Portnoy’a” to przy tym Kubus Puchatek.
Samych wesolych dni w nowym roku zycze.
Czy komukolwiek cokolwiek wiadomo na temat uporczywej nieobecności Telemacha?
Może dorósł i wyruszył na poszukiwanie informacji o ojcu ?
A może tak jak jego ojciec zmaga się z trojanami?
Caddicusie, Telemach czekał na powrót ojca 20 lat, a Ty nie wytrzymujesz próby 2 m-cy?
PS Mnie się też dłuży bez jego wpisów :)
Sarno, przekonałaś mnie. Toż to dopiero dwa miesiące:-)
telemach był widziany niedawno w komentarzu u Jesieni fetyszysty, w przebraniu telemachta. Widać rozwija się i krzepnie mu moc.
Fakt, kliknięcie na „telemachta” przenosi na blog Telemacha
@drodzy moi,
życie się po mnie ostatnio raczej brutalnie przejechało i nie mogłem się roztroić. Albo rozdwoić. Bywa, każdy ma od czasu do czasu, nie ma o czym mówić.
Chociaż są chwalebne wyjątki, sam czytałem ostatnio o pewnej pani, z zawodu dziennikace internetowej, która po wyjściu od lekarza jeszcze w poczekalni dzieliła się z folołersami na twitterze szczegółami złośliwej diagnozy i w windzie uploadowała zdjęcia swoich dotkniętych rakiem organów na fejsbuk.
Nie wiem dlaczego, ale ja bym (gdybym był w takiej sytuacji) chyba nie potrafił. Pewnie jestem staroświecki.
Jestem przekonany, że będzie tutaj (już niedługo) dalej. Nie potrafię tylko uzasadnić, z czego się to przekonanie bierze. Powiedzmy zatem: zamiar jest.
– Do zobaczenia – rzekł niewidomy do głuchoniemego. Zdzwonimy się – odparł na migi ten ostatni.
Telemach puentuje wpis żartem, a przy tym twierdzi, że nie potrafiłby będąc w sytuacji onej chorej pani – czyli, wniosek, że nie jest chory. No cóż, same dobre wieści, pozostaje czekać.
No dobrze, czekać, ale na co? Że wróci, żeby znowu nam zakakać ulubione fragmenty naszej wspaniałej historii? Zapewne z pełną energią dowiedzie, że biskup Krasicki… nie, wolę nawet nie przewidywać tego. Albo co on powie o Jagielle. Przecież im dłużej on milczy tym lepiej dla zdrowego patriotycznego wychowania naszej młodzieży.
Uff! Znak życia jest, teraz tylko czekać tego, co Andsol napisał:-)
Serdeczności, Telemachu…
Wszystkiego dobrego. Wracaj, bo brak.
Telemachu! I jak z Twym powrotem do blogowania?
Telemachu!
Spokoju, równowagi, niezatracenia umiejętności zaskakiwania.
Mógłbyś nas zaskoczyć kolejnym wpisem.
Taaak, choć i milczenie Telemacha też jest zaskakujące.
Ale dlaczego tak długo milczy?
Chyba przygotowuje wpis z życzeniami na Wielkanoc:-)
A’Propos pani, która wyszła od lekarza: Leczyć, jak to łatwo powiedzieć – http://www.stachurska.eu/?p=8296 .
Szlachetny Telemachu.,
my tu czekamy…
Jakże tu kiedyś było wspaniale. Ach.
Porzucone miejsce, Telemachu? Czy zaglądasz gdy nie widzi nikt? Pozdrawiam.
Czekamy. Z cierpliwością. Czy coś się stało?
telemachu, my tu schniemy….!!!
Doprawdy dobry człowieku to jest bardzo nieładne: wpierw poczęstwoać, dać posmakować, a potem wysłać na długą dietę. Jak się już zaczyna to trzeba dalej, bo przecież szołmastgoon
Zajrzyjcie do andsola, może troszeczkę Wam ulży ;) Mnie się humor poprawił :)
Tak, u mnie są (a nawet bywają) śladowe ślady naśladownika (a może i oryginalnego) telemacha. Ale człowiek nigdy nie wie, te programy komputerowe są coraz sprytniejsze…
Wszystkich, którzy tutaj od czasu do czasu zaglądają, pragnę zapewnić, że pogłoski jakobym zmarł są mocno przesadzone. Wręcz przeciwnie. To, że (mam nadzieję) chwilowo nic nie piszę wynika po części z niepewności (warto strzępić dziób?), po części ze znużenia (these are exciting times! Yes!).
Gdybym miał szufladę, to pewnie pisałbym do szuflady. Zapewniam jednak, że takowej już nie mam. W najbliższych dniach mam zamiar pozbyć się również stołu, przy którym właśnie siedzę. I krzesła. Na rzecz pewnej ubogiej instytucji, która postawiła sobie za szczytny cel krzewienie surrealizmu stosowanego wśród barbarzyńców epoki cyfrowej.Takie rzeczy.
Dobranoc.
Szlachetny Telemachu…
Bez względu na to, co Pan zamierza zrobić, kamień z serca.
Pozdrawiam sensu stricto oraz largo
Może jakaś ściepa na atrament dla mistrza?
Co się dzieje z Moną?
@Co się dzieje z Moną?
Wzruszyłam się poniekąd. a zamkniętymi drzwiami. Dla zainteresowanych i ciekawych:
23.6157,58.5901
Ty sie wzruszylas, ja sie ucieszylam widzac znak, ze nie zniknelas z wirtualnej rzeczyzwistosci.
Mona, ten link z cyfr dla mnie jest jedna wielka niewiadoma, podpowiedz prosze o co w nim biega
sarna, mam parę sugestii, być może wszystkie są słuszne:
1. telefon w Republice Środkowoafrykańskiej;
2. Young Christian Geek Code;
3. Numer wpisowy w loży masońsko-cyklicznej.
andsol, dziękuję za szczere chęci, ale efekt taki, że tylko mętlik w głowie większy :)
Rzeczywiście kamień z serca.
@andsol: no więc nie. Try harder ;-)
@mona: Przecież to jest na drodze. I w dodatku jednokierunkowej.
Fait. Liczbami mnie nie omanisz.
@babilas: ależ, ależ. Może w gluglumapsie. W mojej Lumii to było na prawym chodniku, obok pasa zieleni służącego do rzucania cienia w trakcie dżogingu. Dżoging z obowiązkowym nakryciem głowy i wszystkiego innego byłby przy temperaturach powyżej 30 stopni nieporównywalny z niczym innym. Ale na szczęście mrok potrafi jakoś zapaść w ciągu kwadransa i po 19 robi sie nagle prawie riviera francuska z względnym chłodkiem.
google.com/intl/pl/earth/
O tak, Telemachu, kamień itd. :-)
Telemachu (30/VII), na pierwszy z powodow („warto strzępić dziób?”) odpiskuje (liski tak robia) ze tak… Co do instytucji, zaslugujacej na jak najwieksze poparcie, usiluje zgadnac – co oni zrobia z ta szuflada?
Pozdrawiam serdecznie.
Chyba juz czas ….
Andsol ma złudzenia co do możliwości dysocjacji oliwy dolanej do wody. Żeby mieć miedź tworzy się emulsję i poddaje flotacji.
A po wodzie wiadomo co pływa i flotacja nie pomaga.
Aby nie tonęło dzieciom w przedszkolu udziela się lekcji mówiących, że baba jest nieudaną i występną repliką Adama.
Ta wredność sprawiła, że Mona opuściła 0x przed pierwszą cyfrą ,a dla Waszego bezpieczeństwa Andsol odwodzi Was w jeżyny.
Życzę Ci Telemachu poprawy separacji oliwy od ścieków w Twej codzienności.
Bo nad Wisłą szykuje się front robót modernizacyjnych: będą wbudowywane dodatkowe windy „Tylko dla Narodu”. Cyfrowe.
Prosze pana Telemacha o wypowiedź. Na jakikolwiek temat. Usycham.
Zastanawiam się wciąż Telemachu dlaczego milczysz. To taka szkoda. Bo w to, że nie masz nic do powiedzenia po prostu trudno mi uwierzyć
calmy, a jak myślisz, kto napisał Obamie to piękne przemówienie? I Ty to nazywasz milczeniem?
@andsol: ojej.
calmy, nie ojejaj, bo nie ma powodów. Są kwiaty, co kwitną na wiosnę czy latem – a ja mam wrażenie, że telemach zakwitnie zimą, może przed 31 grudnia? Czego bardzo, bardzo sobie życzę :)
Autor jest leniwy i postanowił jednym wpisem opędzić dwa lata ;-) Zauważ, andoslu, że tytuł staje się niepokojąco aktualny. Dyskusja, może nie wartko, ale się toczy. Niejeden blog życzyłby sobie sześciu dych komentarzy pod wpisem. A tu – proszę.
Autorze – do pióra!
andsol: też obstawiam przełom roku
i tak koniec swiata niedlugo :P
„i tak koniec swiata niedlugo :P”
Może się mylę, ale nie sądzę.
Mylisz się lub nie, to zależy od tego, z którym podmiotem lirycznym się identyfikujesz. Dla wielu już był, dla innych nastąpi. A dla nas nie, bo my jesteśmy niewierzący w końce.
Ale wierzymy w kropki i dlatego
@andsolbr: pogląd, jakoby nie należało kopać leżącego jest nie tylko fałszywy, lecz również absurdalny. Leżącego o wiele łatwiej i wygodniej się kopie, niż dajmy na to siedzącego. Nie mówiąc już o stojącym, który może oddać.
Nieestetyczne to a i można się spocić, zawieje, przewieje i RIP.
Czyżby się coś się szykował jakiś wpis? Byłoby miło.
Jakos koniec swiata nas ominal (szczesliwie?), wiec chyba moge zaryzykowac zyczenia wszystkiego najlepszego w nstepnym roku.
beatrix, andsol, nameste, calmy et al.: A może jednak lepiej nie? Bo oprócz nas czekają tutaj zwyczajowi nadęci nudziarze (już się odliczyli powyżej), którzy zwyczajowo oblepią tym, czym zazwyczaj oblepiają (i w naprawdę najlepszym scenariuszu będą to nieistotne uwagi).
babilas: byłby to koszt akceptowalny, a tak – przyjdzie przełknąć rozczarowanie
@nameste:
no właśnie.